• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Racja grupy i sponsora

Krystian Gojtowski
17 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
59. Tour de Pologne przeszedł do historii. Imprezę, która start miała w Gdańsku, a metę w Karpaczu najlepiej będzie wspominał Francuz Laurent Brochard. Były mistrz świata (Jean Delatour) w klasyfikacji generalnej miał 18 sekund przewagi nad Tomaszem Brożyną.
Zysk razy dwa

- Zwycięstwa Polaka w tym roku nie było. Zysk imprezy był jednak podwójny. Kolarze stworzyli widowisko okraszone dramaturgią. Drugim aspektem jest promocja Polski - zaznacza Czesław Lang, dyrektor imprezy.

Polak nie lubi Polaka
Jeszcze przed niedzielną rywalizacją na czele wyścigu znajdował się Cezary Zamana. Zawodnik CCC Polsat zwyciężył na etapie z Piechowic do Karpacza, jednak współpraca z Tomaszem Brożyną nie układała się najlepiej. Zawodnik PZKol. - SNC odpuścił sobie pomoc rodakowi w uzyskaniu przewagi nad goniącym ich Richardem Virenque'em. - Jego zachowanie mnie zdeprymowało. Czasy Wyścigu Pokoju jednak się skończyły. Teraz jeździmy dla sponsorów, a nie dla barw narodowych - twierdzi 35-kolarz, szósty w klasyfikacji generalnej. - W takich sytuacjach na plan pierwszy wysuwają się racje grupy i sponsora - twierdzi Brożyna. Nowe myślenie popiera Lang. - Trudno oczekiwać, by 49 Polaków pracowało na sukces tego 50. Teraz liczy się sponsor.

Wadecki mógł lepiej?
To pytanie zadaje sobie wielu kibiców, którzy liczyli na efektowny występ gdynianina Piotra Wadeckiego. - Dużo sił straciłem podczas ucieczki na jednym z ostatnich etapów. Jej efekt nie był zadowalający, a sił już nie zregenerowałem - tłumaczy nasz kolarz.

Można się pocieszać, że za rok, podczas jubileuszowego touru, będzie lepiej. Jednak udział Wadeckiego w przyszłorocznym tourze wcale nie jest taki oczywisty. - Przenoszę się do innej grupy. Dla mnie udział w Tour de Pologne może być priorytetem, jednak dla szefów grupy ważniejszy może być inny wyścig - mówi Wadecki, który przeprowadził się z Domo Farm Frites do teamu Quick.

Trzy życzenia
Największym zaskoczeniem było zajęcie trzeciego miejsca przez Marka Rutkiewicza jeżdżącego dla francuskiego Cofidisa. - Po pierwsze, chciałem ukończyć wyścig. Później myślałem o miejscu w czołówej dwudziestce. O lokacie na podium nawet nie marzyłem - twierdzi 21-latek.

Gwiazdy nie zawiodły
W 59. TdP nie zabrakło gwiazd. Prócz Francuzów Brocharda oraz Richarda Virenque'a po polskich drogach ścigali się Niemiec Jens Voigt (Credit Agricole), Belg Rik Verbrugghe (Lotto) czy Andrea Tafi (Mapei). Obawiano się, że gwiazdy zrezygnowały z udziału w hiszpańskiej Vuelcie, gdyż były zmęczone Tour de France oraz Giro d'Italia. - W nas, Polakach, zakorzenione są kompleksy. Przyjęło się, że najlepsi przyjeżdżają do nas odpoczywać. O tym, że tak nie było, świadczy chociażby postawa Virenque'a, który przewracając się dojechał do mety - przekonuje Lang.

Dołożyć i zarobić
Organizatorzy narodowego touru nie ukrywają, że potrzebowaliby miliona dolarów, by zorganizować wyścig najwyższej rangi. Nie ukrywają też, że w tym roku każdego dolara kilkakrotnie oglądano zanim go wydano. - Ta impreza przynosi zyski, ponieważ jest to biznes, jak każdy inny. Co prawda, w tym roku musiałem trochę dołożyć, ale to się zdarza. Za rok będzie lepiej - zapewnia Lang, zadowolony, że jego wyścig po raz kolejny wygrał mistrz świata. Przypomnijmy, że przed dziesięcioma laty triumfował u nas inny champion, Włoch Maurizio Fondriest.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane