• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Twarz twardziela

Krystian Gojtowski
17 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Nigdy wcześniej Dariusz Michalczewski nie miał takiego oblicza. Ceną za wygranie 47. pojedynku na zawodowym ringu o obroną tytułu mistrza świata wersji WBO jest potwornie pokiereszowana twarz. Oblicze "Tygrysa" przypomina dzisiaj opuchniętą masę przetykaną chirurgicznymi szwami. Wszystko z sinobrunatną barwą w tle. To sprawka Jamajczyka Richarda Halla, który w Brunszwiku po raz drugi w karierze uznał wyższość gdańszczanina.

- Jak się pan czuje. Czy w ogóle pańska twarz coś czuje?
- Czuję się coraz lepiej. Jestem trochę poobijany, ale mam nadzieję, że w ciągu tygodnia dojdę do siebie. Pewnie kolorki ponoszę trochę dłużej. Najważniejsze, by zeszła opuchlizna. Byłem u lekarza, który stwierdził, iż nie ma zagrożenia dla oczu.
- A głowa?
- No, palą mi się jeszcze czerwone lampki.
- Jeszcze nigdy pan tak nie oberwał...
- Nie, po żadnej walce tak nie wyglądałem. Nie mam pojęcia, co spowodowało u mnie taką opuchliznę. Dwa dni przed walką narzekałem na zapalenie spojówek. Być może to mogło również mieć wpływ na to, że moja twarz stała się tak wrażliwa.
- W czasach młodzieńczych, podczas bijatyk na gdańskich podwórkach, nikt panu takiego lania nie spuścił?
- Tego nie da się porównać. Tamte bijatyki dzisiaj można nazwać niewinnymi żartami. To, co przeszedłem w sobotę, to była poważna walka. Boks to dyscyplina dla najtwardszych ludzi. Ja właśnie taki jestem. Moja twarz jest tego dowodem.
- Hall pana zaskoczył?
- Trzeba przyznać, że był do walki znakomicie przygotowany. Nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Naprawdę, nie było łatwo.
- Czy w pierwszej, drugiej rundzie pomyślał pan o tym, że tę walkę może pan przegrać?
- O tym nigdy nie myślę. Zawsze walczę do końca. Czy mogłem o tym myśleć, po tym jak wcześniej wysłuchałem polskiego hymnu, a na miejscu dopingowało mnie wielu rodaków? Szczerze mówiąc, to pomyślałem sobie: "No, stary wszystkie walki możesz przegrać, tylko nie tę".
- Jednak polski hymn, który po raz pierwszy grano panu w Niemczech, był fałszowany, a i bez gwizdów się nie obyło.
- Nie słyszałem tego. Mazurek Dąbrowskiego, polska flaga, kibice - to wszystko bardzo mi pomogło. Jeśli w Gdańsku, czułem się z tego powodu nieco usztywniony, teraz to wszystko dodało mi sił.
- To była pana najtrudniejsza walka w karierze?
- Jedna z trudniejszych. Właśnie ze względu na urazy oczu.
- Chyba ma pan na jakiś czas dość boksu?
- Na pewno przez pewien czas będę odpoczywał, jednak o boksie nie zapominam. Kolejna walka zaplanowana jest na grudzień. Będę boksował jeszcze przed świętami. Mówiąc żartem, po to, by zarobić na prezenty, albo jak wolą niektórzy - na podatki.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie (2)

  • Podziwiam go za to co robi bo ja nie chciałabym tak wyglądać.Ale fajnie patrzeć jak Polak wygrywa i zdobywa najwyższe trofea.

    • 0 0

  • Pozdrowienia

    A ja pozdrawiam Żelę ;)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane