- 1 Wszystko o derbach Lechia - Arka (74 opinie) LIVE!
- 2 Jak dojechać na mecz Lechia - Arka (149 opinii)
- 3 Półmaraton wrócił. Odzyskał zaufanie? (61 opinii)
- 4 Arka na derby po wygraną i awans (217 opinii)
- 5 Grad goli. Jaguar oddalił się od awansu (26 opinii)
- 6 Lechia nastawia się na wielkie rzeczy (87 opinii)
Rozstrzygnie siódmy mecz
VBW Gdynia
LOTOS: Pawlak 21, Kobryn 17, Sales 13, White 9, Riley 6 oraz Leciejewska 10, Breitreiner 3.
WISŁA: Holdsclaw 28, DeForge 22, Canty 12, Wielebnowska 8, Gburczyk 7 oraz Skerovic 4, Vilipic 2, Trafimava 0.
Sędziowali: Ćmikiewicz, Kotulski, Maliszewski.
Elmedin Omanic cały czas szukał możliwości zaskoczenia rywalek. W Gdyni do podstawowego składu wstawił niespodziewanie Dorotę Gburczyk, która wcześniej nie zawsze wychodziła nawet na parkiet. Roman Skrzecz zaproponował zaś to samo ustawienie. Nie dokonał żadnej korekty nawet w amerykańskiej obsadzie (Betty Lennox znów została na trybunach), a właśnie ten tercet zawiódł w czwartek najbardziej. Zamorski zaciąg Lotosu popełnił aż 10 z 18 strat gospodyń i zdobył mniej punktów (39 do 48) niż Polki w gdyńskich barwach! Tymczasem po przeciwnej stronie parkietu brylowały Chamiqve Holdsclaw i Anna DeForge, które dały przyjezdnym 50 punktów. To właśnie od ich rzutów rozpoczął się rejestr punktowy tego dnia.
Wisła otworzyła pojedynek wynikiem 4:0, a powinna nawet 6:0, bo w kontrze Anna Wielebnowska nie trafiła spod kosza. Przez blisko pięć minut w miejscowej drużynie na celny rzut stać było tylko Ewelinę Kobryn, która zdobyła dla gdynianek pierwsze dziewięć punktów. W 7. minucie gospodynie przegrywały już 11:19, a w 10. nawet - 17:26. W końcówce tej kwarty DeForge dwukrotnie trafiła za trzy, a Holdsclaw zakończyła tę odsłonę z dorobkiem 12 punktów. - Przespaliśmy pierwszą kwartę - przyznał później Skrzecz.
W drugiej kwarcie Lotos miał szanse na remis. Na 32:32 przestrzeliła LaTanya White. Zresztą nic dziwnego, bo to że gdynianki wróciły do gry, zawdzięczały Polkom. Zdobyły one 20 z 30 punktów. Dobrą zmianę dała Magdalena Leciejewska, cały czas było zagrożenie ze strony Kobryn i Pauliny Pawlak. Krakowskie liderki DeForge i Holdsclaw dorzuciły w tej części gry po sześć punktów, dzięki czemu przyjezdne jeszcze dwukrotnie przed przerwą uciekały na osiem punktów różnicy (32:40, 37:45). Humory w miejscowej ekipie nieco tylko poprawił pierwszy tego dnia trafiony rzut za trzy, który w 19. minucie wykonała Ann Breitreiner. Połowa została przegrana 40:45.
Drugą część trafieniem otworzyła Nykesha Sales, która - niestety - miała nieliczne przebłyski formy sprzed tygodnia, kiedy to już niemal w pojedynkę wygrała dogrywkę w meczu numer cztery. Wówczas 31-latka w ciągu pięciu minut zdobyła 11 punktów. W czwartek przez blisko 37 minut miała zaledwie 5 udanych z 12 rzutów z gry, a ponadto zdarzyło jej się czterokrotnie stracić piłkę. Więcej też oczekiwaliśmy od Ruth Riley. Co prawa center zanotowała aż 11 zbiórek i to ona u schyłku trzeciej kwarty zmniejszyła straty do 60:61, ale tego dnia była w cieniu Kobryn, a zdarzało się, że i Leciejewskiej.
Są takie mecze, że drużynie nie idzie, ale nagle staje się cud i wygrywa. W Lotosie zaświtała nadzieja na sukces na 76 sekund przed ostatnim gwizdkiem. Po raz pierwszy, ale i niestety ostatni tego dnia gospodynie objęły prowadzenie! W wyniku 74:73 największa była zasługa Pawlak. Rozgrywająca od 68:73 najpierw punktowała po solowej akcji, po chwili wyprowadziła kontrę 4 na 2, której nie potrafiła zakończyć celnym rzutem Sales, a następnie o kompleksy przyprafiała Dominique Canty. Amerykance w ciągu kilkunastu sekund sędziowie odgwizdali dwa przewinienia. Pierwsze w ataku, drugie w obronie, w obu przypadkach faule były na Paulinie. - W czwartej kwarcie nasze kontry nie zakończyły się punktami, z tego poszły akcje Wisły i strata się powiększała. Mistrzem Polski zostanie drużyna, która wygra cztery mecze. My już pokazaliśmy, że potrafimy zwyciężać w Krakowie - odrażał się trener Skrzecz.
Szkoda, że jego podpieczne same odpychają od siebie koronę. W meczu numer pięć nie potrafiły w ostatniej kwarcie obronić 11-punktowej przewagi, a w czwartek w ciągu 51 sekund straciły sześć punktów z rzędu i prowadzenie 74:73 zostało zamienione na straty 74:79. 17 sekund przed końcem "trójkę" trafiła jeszcze Sales, ale potem trzeba było faulować najlepsze krakowianki: Holdslaw i DeForge, które wykorzystały cztery wolne. W ostatniej akcji meczu, która na punkty zamieniła White, wiślaczki już nawet nie próbowały przeszkadzać...
Kluby sportowe
Opinie (13)
-
2007-05-05 10:02
A tynkarze zakompleksieni już nawet na stronie LOTOSU wchodzą
Czy wy tynkarze na każdym forum musicie szukać zadymy??
- 0 0
-
2007-05-05 07:30
KAZWA KLUBU TO ARKA GDYNIA
Z MIASTA MARZEN I MORZA....
- 0 0
-
2007-05-05 07:14
nawet sponsora nie potraficie zalatwic
- 0 0
-
2007-05-04 22:22
tak
Mietek Krawczyk & Janek "Sopran" Lindner Basket Club
- 0 0
-
2007-05-04 21:30
Jak by nie sponsor "Lotos" to jak by się nazywał zespół z Gdyni?
- 0 0
-
2007-05-04 19:35
mistz mistrz lotos mistrz
- 0 0
-
2007-05-04 18:09
Niestety...
Gowno nie damy rady!!
Szansa byla w Krakowie w 5 meczu!
Pawlak i Troina jednak udanie to zaprzepascily.
Tytul nie w tym roku dla LOTOSU.
Szkoda...- 0 0
-
2007-05-04 17:30
Lotos Mistrz!!
damy radę!
- 0 0
-
2007-05-04 12:50
Całe Trójmiasto kibicuje Białej Gwieździe !!!
Jazda jazda Biała Gwiazda !!!
- 0 0
-
2007-05-04 12:10
lotos lotos
szkoda...a w 5 meczu było już tak blisko...kobietki, do boju!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.