Zgodnie z oczekiwaniami koszykarze Prokomu Trefl Sopot nie mieli problemów z wykazaniem wyższości nad Czarnymi Słupsk. Wicemistrzowie Polski wygrali w ósmej kolejce derbowe spotkanie 84:59 (24:20, 19:12, 20:14, 21:13), jednak nie obyło się bez emocji typowych dla regionalnych konfrontacji.
PROKOM: Barry 9, Vranković 22, Jagodnik 22, Masiulis 11, McNaull 5 - Krzykała, Maskoliunas 3, Marković 5, Żidek 7. CZARNI: Jarutis 3, Frank 4, Frasunkiewicz 8, Białek 11, Wilson 6 - Kriwonos 5, Arabas 8, Vaskys 7, Cywiński 4, Stulga 3.
Zaczęło się od punktów Gorana Jagodnika, jednak w następnej akcji wsadem odpowiedział
Przemysław Frasunkiewicz. Walka punkt za punkt trwała do ostatniej sekundy kwarty, kiedy za trzy trafił Josip Vranković
Goście ze Słupska, dopingowani prze liczną grupę kibiców, aż pięciokrotnie obejmowali prowadzenie. W siódmej minucie w brodę mógł sobie pluć Frasunkiewicz. Wychowanek sopockiego klubu w sytuacji sam na sam z koszem przestrzelił. Prokom, podmęczony triumfem nad Awtodorem Saratow, nie potrafił złapać właściwego sobie rytmu gry.
- W pierwszej kwarcie zagraliśmy słabo w defensywie - mówi
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu. Lepiej było po przerwie, kiedy sopocianie pozwolili sąsiadom zdobyć zaledwie 27 punktów. Przełomowym momentem były ostatnie minuty trzeciej kwarty (50:46). W tym czasie gospodarze zdobyli 15 "oczek", goście - żadnego.
- W trzech kwartach walczyliśmy, jak umieliśmy. Prokom przyspieszył grę, a z nas zeszło powietrze. Zabrakło nam też wiary, że takiego rywala, jak Prokom, można pokonać na jego parkiecie. Na pewno nie graliśmy jednak obrony typu desperado - zapewnia
Tadeusz Aleksandrowicz.Zanim jednak sopocianie uspokoili sytuację, było gorąco. Między koszykarzami często dochodziło do starć, przepychanek, spoglądania w oczy. Z równowagi nie dawał się wyprowadzić
Goran Jagodnik. Pewna ręka Słoweńca zdobyła aż 18 pkt., z 22 w meczu.
- Po ostatnim meczu mieliśmy krótką przerwę i dlatego na początku szło nam gorzej - wyjaśnia najlepszy strzelec Prokomu.
Nerwy towarzyszły graczom obu drużyn od początku spotkania. Z jednej strony Joe McNaull nie trafił czterech rzutów wolnych pod rząd, z drugiej - dynamiczny
Rafał Frank potrzebował niespełna czterech minut pierwszej kwarty, by popełnić trzy przewinienia. W 28 min za pięć fauli parkiet hali 100-lecia Sopotu opuścił Lee Shell Wilson (sześć zbiórek), a chwilę potem w jego ślady udał się Gintaras Stulga. Czarnym zabrakło środkowych.
W zespole gości znakomite wrażenie pozostawił po sobie
Andriej Krwiwonos.
- Po kontuzji jeszcze nie gra na sto procent, ale jest niesamowity. Na treningach tak podaje, że czasami niezorientowani koledzy dostają piłką w głowę - nie mógł się go nachwalić 23-letni
Frasunkiewicz.Spore kłopoty z rozgrywającym reprezentacji Białorusi miał
Drew Barry. Amerykanin co prawda zaliczył sześć asyst, ale miał też siedem strat.
- Statystyki mówią wszystko. To był bardzo ciężki mecz, nie szło mi - wyznaje playmaker Prokomu. Wrażenia po nie najlepszym występie rozgrywającego nie może zmazać nawet trójka trafiona z 11 metrów (!) w 36 min (76:52).
- Barry za bardzo chciał coś udowodnić swemu kryjącemu i dlatego dwa razy go zdjąłem. Zapomniał, że najważniejsze są założenia taktyczne, a nie udowadnianie rywalowi, że jest się lepszym - wyjaśnia swe decyzje Kijewski.
PROKOM - CZARNI
20/32 rzuty za dwa punkty 18/43
7/18 rzuty za trzy punkty 5/18
23/32 rzuty wolne 8/12
7/21 zbiórki (atak/obrona) 10/20
5 bloki 2
21 asysty 11
13 przechwyty 13
16 straty 23
19 faule 26
8. KOLEJKA.Gipsar Stal Ostrów Wlkp. - Legia Warszawa 98:68 (30:12, 25:16, 31:21, 12:19), Polonia Warbud Warszawa - Old Spice Pruszków 81:74 (27:16, 23:20, 11:21, 20:17).