• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tyczka na Molo: 4,41 Ani Rogowskiej

Krystian Gojtowski
13 września 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
- To była desperacja - Anna Rogowska komentowała swoje zwycięstwo w XVII edycji konkursu Tyczka na Molo. Brązowa medalistka olimpijska miała w zawodach cztery skoki. Ten ostatni na 4,41 m, wykonany przy padającym deszczu, jest nowym rekordem imprezy. Od swego klubu, SKLA Sopot, organizatora zawodów, otrzymała trzy tysiące złotych za zwycięstwo, oraz dodatkowy tysiąc za rekordowy skok. W piątek Rogowska już na poważnie będzie skakała w finale Złotej Ligi w Monaco, gdzie zamierza pobić rekord Polski.

Aż do skoków finałowych pogoda sprzyjała uczestniczkom. Dopiero, gdy emocje miały się rozpocząć na dobre, nad sopockim molo wycisnęła się ciemna chmura. Przez większą część imprezy fani zadzierali głowy do góry, ale nie po to, by oglądać wysiłki tyczkarek, lecz by żegnać się z ostatnimi promieniami letniego słońca. Jednym uchem słuchali też opowieści Jakuba Czai i Łukasza Chyły, olimpijczyków SKLA, jak ci ambitnie polegi podczas ateńskich zmagań. Młode tyczkarki, prócz ambicji i urody wielkich umiejętności nie pokazały. Dość powiedzieć, że najbardziej zacięta walka toczyła się na wysokościach 3,71 i 3,91, czyli mocno średniego poziomu zawodów juniorskich. Nawet Anna Wielgus, legitymująca się rekordem życiowym 4,40 m, mogła popatrzeć na poprzeczkę zawieszoną na wysokości 4,11 m tylko od dołu. Tylko dwóm tyczkarkom udało się przekroczyć granicę czterech metrów: Rogowskiej i urodziwej Węgierce Krisztinie Molnar. 25-letnia Madziarka pokonała wysokość 4,11 za trzecim podejściem. Sopocianka od tej wysokości zaczęła skakanie i za pierwszym podejściem nawet nie doleciała do poprzeczki. Mimo to zeszła z materaca z uśmiechem. - Ania i tak jesteś górą. Ania, kocham cię - te okrzyki kibiców wyraźnie rozbawiały, ale i dekoncentrowały byłą rekordzistkę Polski. Gdy orkiestra Detko Band zagrała "ługi, bugi, cza, cza, cza - szafa gra", Rogowska pokonała tę wyskość z kilkudziesięciocentymetrowym przewyższeniem. Gdy zdała sobie sprawę z tego, że zwycięstwo ma w kieszeni, po konsultacji z Jackiem Torlińskim, zażyczyła sobie przeniesienia poprzeczki na 4,41, czyli o centymetr wyżej od rekordu imprezy, należącego od dwóch lat do Moniki Pyrek. Szkopuł w tym, że deszcz w tym momencie rozpadał się na dobre, a silny wiatr co rusz zmieniał kierunek. Zdeterminowany Torliński szybko pożyczył od jednego z kibiców parasol i zaczął biegać z nim za swą podopieczną, a na co dzień także swą dziewczyną. - Mam w tym wprawę. Z parasolem biegałem już podczas ubiegłorocznych mistrzostw Polski, kiedy to lało jeszcze bardziej, a sędziowie nie przerwali konkursu - zauważył coach. Także i tu pierwsze podejście było nieudane. Jerzy Smolarek, dyrektor SKLA, występujący w roli spikera, już zapowiedział zakończenie konkursu z uwagi na ryzyko odniesienia kontuzji przez tyczkarkę na mokrym rozbiegu, gdy ta postanowiła spróbować jeszcze raz. Wychodzący widzowie ledwie zdążyli wrócić na miejsca, by zobaczyć mknącą Rogowską. Warto było, bo jej autentyczna radość po skoku od razu przypomniała wzruszające sceny w jej wykonaniu z Aten.

1. Anna Rogowska (SKLA Sopot) 4,41 m
2. Krisztina Molnar (Węgry) 4,11
3. Ludmiła Wojlenko (Ukraina 3,91
4. Joanna Piwowarska (AZS AWFiS Gdańsk) 3,91
5. Anna Wielgus (AZS AWFiS) 3,91
6. Katarzyna Sowa (OSoT Gdańsk) 3,91
7. Róża Kasprzak (AZS AWFiS) 3,71
8. Agnieszka Wrona (AZS AWFiS) 3,71
9. Paulina Dębska (OSoT) 3,71
10. Eugenia Sawina (Ukraina) 3,71
11. Marta Plewa (OSoT) 3,51
12. Linda Person (Szwecja) 3,51
13. Małgorzata Klimaszewska (KL Gdynia) 0.


Skoki w deszczu
Anna Rogowska:
- Mimo, że padał deszcz, postanowiłam skakać jeszcze raz i bez względu na to, czy skok by mi wyszedł, czy też nie, więcej prób bym nie podejmowała. Jestem zadowolona. Skoczyć 4,41 w takich warunkach, to był nie lada wyczyn. Bardziej przeszkadzał mi deszcz, w którym w tym roku jeszcze nie skakałam. Do wiatru jestem przyzwyczajona.

Jacek Torliński, trener Anny Rogowskiej: - Postanowiliśnmy przyspieszyć konkurs, bo zaczęło padać. Pojawiło się ryzyko odniesienia kontuzji. Deszcz to najbardziej niebezpieczna rzecz dla tyczkarki. Od poślizgnięcia na rozbiegu w momencie odbicia, które może się tragicznie skończyć, aż po zjechanie ręki po uchwycie, jeśli plaster rozmoknie. Te zawody były dla Ani bardziej zabawą aniżeli przetraciem przed Monako.

Krisztina Molnar: - Przymierzałam się do wyższego skakania, jednak uczestnictwo w takiej imprezie, gdy od morza wieje wiatr, a do tego jeszcze pada deszcz, to trudna sprawa. Chylę czoła przed Anią Rogowską, która nie bała się skakać w takich warunkach 4,41 m. Jestem drugi raz w Polsce. Przed dwoma laty w Poznaniu przegrałam z Moniką Pyrek. Może za trzecim razem się uda?

Anna Wielgus: - Niestety, już moje pierwsze skoki były nieudane. Może zabrakło mi trochę wiary? Mimo tego wyniku z moją formą nie jest tak źle. Brakuje mi oskakania. Za mało startów, ale nie zawsze zdrowie dopisuje. Spodziewałam się, że Ania pobije rekord imprezy. Jest tak szybka na rozbiegu, że to nie był nie żaden probem. Dla niej 4,41, to tak jak dla mnie 4 metry.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie (1)

  • Poszukiwacz...

    Szukam jakiegos sposobu kontaktu z tak jedna śliczną istotka o imieniu Asia Piwowarska... Ktos mi pomoze? Chociaz mail...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane