- 1 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (48 opinii)
- 2 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (36 opinii)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (4 opinie)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
- 6 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (13 opinii)
Arka i Bałtyk w Nowy Rok znów na remis
1 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Oldboje Lechii Gdańsk przywitali Nowy Rok. Na boisku sporo znajomych twarzy
Oldboje Arki obronili noworoczny puchar, o który po raz 26. rywalizowali z oldbojami Bałtyku. W tradycyjnym meczu odbywającym się 1 stycznia po raz trzeci z rzędu padł remis, tym razem 1:1 (0:0). To oznacza, że przechodni puchar, dzierżony przez żółto-niebieskich od 2009 roku, nadal pozostanie w ich rękach. Premierowy gol 2015 roku w Gdyni padł o godzinie 12:56 po strzale Dariusza Ulanowskiego.
TAK WYGLĄDA JEDENASTKA ROKU 2014. WYBIERZ NAJLEPSZEGO PIŁKARZA TRÓJMIASTA. ZAGŁOSUJ TUTAJ
Bramki
Ulanowski 45 - Hartman 51
ARKA: W. Żemojtel (36 Głąbiński) - Dampc, Szewczyk, Witt, Laskowski - Freiberg, Niciński, Ulanowski, Hering - Hebel, Korynt oraz Adamiuk, Pertkiewicz, Czoska, Hoppe.
Trener: Kaszubowski, asystenci: Rajski, Boguszewicz
BAŁTYK: Stanik - Własny, Sobczak, Czuk, Cirkowski - Wasilewski, Broner, Bartlewski, Budziwojski - Krauze, Rzepka oraz Smarzyński, Hartman, Jakus, Grubba, Koziara.
Trener: Bussler, asystenci: Cybulski, Żemojtel
BANACZEK ZDOBYŁ PIERWSZEGO GOLA W 2015 ROKU W TRÓJMIEŚCIE
Na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni tradycji stało się zadość. Oldboje Arki i Bałtyku uczcili wejście w nowy rok meczem, który ponownie stał na niezłym poziomie. Oczywiście zaczęło się o życzeń noworocznych, uścisków, szampana, którego pierwszy łyk przypadł Tomaszowi Koryntowi i honorowego rozpoczęcia meczu przez kopnięcie piłki przez Romana Korynta.
ROMAN KORYNT W KLUBIE WYBITNEGO REPREZENTANTA POLSKI. UROCZYSTOŚĆ NA PGE ARENIE
- Ponownie uderzyłem prawą nogą, gdyż boję się, że lewą mógłbym nie trafić w piłkę - żartował 34-krotny reprezentant Polski, który pomimo 85 lat z boiska zbiegł truchtem.
Dwa poprzednie spotkania, w 2013 i 2014 roku kończyły się wynikami 1:1 i 2:2. Liczono, że tym razem jednej z drużyn uda się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
ARKA I BAŁTYK OTWORZYŁY REMISEM 2014 ROK
Na boisku zobaczyliśmy byłych zawodników i trenerów Arki oraz Bałtyku, często występujących po obu stronach w swojej piłkarskiej przeszłości. W roli trenera żółto-niebieskich zadebiutował Jacek Kaszubowski. Główną postacią pierwszej połowy był szkoleniowiec pierwszej drużyny Arki, Grzegorz Niciński.
Już w 3. min. mógł wpisać się na listę strzelców, ale po jego uderzeniu głową świetnie w bramce spisał się Waldemar Stanik, wychowanek Bałtyku, grający także w barwach Arki na zapleczu ekstraklasy. W pierwszej połowie to właśnie żółto-niebiescy częściej gościli pod polem karnym rywali. Niciński strzelał jeszcze z wolnego - w mur, czy też z prawej strony pola karnego - zablokowany.
Po drugiej stronie boiska niezłe piłki zagrywał Paweł Budziwojski. Jego koledzy z Bałtyku nie potrafili jednak wykorzystać dośrodkowań. Biało-niebiescy mogli jednak zejść na przerwę z prowadzeniem. Andrzej Sobczak doszedł do piłki w polu karnym, uderzył tuż przy słupku, ale od strony autu.
W drugiej połowie role się odwróciły. To piłkarze Bałtyku mieli przewagę, podkręcali tempo i szybko przemieszczali się pod "16" Arki. Sporo pracy miał drugi trener żółto-niebieskich, Grzegorz Witt, który dowodził defensywą.
Pierwszą bramkę w Gdyni strzelili jednak arkowcy. Czekaliśmy na nią do godziny 12:56. Niciński zszedł po piłkę na prawe skrzydło i dośrodkował przed pole karne. Tam czekał na nią Dariusz Ulanowski, który dał jej wykonać kozioł, a następnie uderzył potężnie z powietrza. Futbolówka wpadała do siatki tuż przy słupku. Trafienie z gatunku "stadiony świata".
- Wynik jest w tym starciu sprawą drugorzędną, aczkolwiek oczywiście obu drużynom zależy na zwycięstwie. Każdy, kto wychodzi na boisko chce wygrać. Nie raz zapomina się o tym, ze jest to noworoczne starcie i przekracza się przepisy, ale na pewno nie ma w tym złośliwości. Wynik dzisiejszego meczu uważam za sprawiedliwy. Tak w Arce, jak i w Bałtyku mogą być zadowoleni. Znamy się bardzo dobrze, dlatego warto tutaj być dla samego klimatu - uważa Michał Smarzyński, który w przeszłości grał w obu klubach, a w czwartek pojawił się na boisku w biało-niebieskich barwach.
Piłkarze Bałtyku byli w drugiej połowie specjalistami od obijania poprzeczki. W 51. min. meczu, który rozgrywany był w formule dwóch połów po 35 min, takie trafienie zaliczył Budziwojski. Bałtyk poszedł jednak za ciosem i po chwili piłka znalazła się na głowie Szymona Hartmana. Kontrujące uderzenie wprowadziło futbolówkę do siatki.
Arka mogła skończyć mecz ze zwycięstwem jednak cztery minuty później w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali chybił Niciński. Remis i tak pozwolił żółto-niebieskim zachować puchar.
- Arka Gdynia, Arka Gdynia - zaczęli skandować z trybun kibice, do których po chwili przyłączyli się piłkarze.
- Wynik remisowy, ale puchar jest nasz i to cieszy. Na boisku trzeba było zostawić dużo zdrowia, gdyż poziom był wysoki. Mieliśmy na placu zawodników, którzy grali lub wciąż grają w ligową piłkę. Najważniejsza jest jednak zabawa, choć każdy podszedł do meczu ze sportowym duchem walki. Lata lecą, a ta inicjatywa wciąż wydaje się bardzo fajna. Jest to dobre wprowadzenie w nowy rok - mówi Niciński.
mad
Kluby sportowe
Wydarzenia
Opinie (36) 6 zablokowanych
-
2015-01-05 01:11
Do A.Busslera
Proponuję czapeczkę zmienić na zimową bo uszy czerwone ;-)
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.