Karol Wasielewski, Junior Roku w plebiscycie "Głosu", nie pojechał do Szwajcarii na finały ME U-19. Nie zagra jutro w Lozannie przeciwko Turcji, choć do soboty gorąco w to wierzył.
Obrońca Bałtyku i świeżo przyjęty student AWFiS jest już w Gdyni i jutro - jak wszyscy gracze biało-niebieskich - rozpocznie przygotowania do nowego sezonu. No, chyba, że propozycję treningu z II-ligowcami ponowi
Arka. Pierwsza propozycja padła akurat, gdy Karol przygotował się z kadrą
Andrzeja Zamilskiego w Warszawie.
- Proszę uwierzyć - o zaproszeniu Arki słyszę po raz pierwszy. Gdyby faktycznie zostało ponowione, ucieszyłbym się. Muszę patrzeć wysoko, bo inaczej nigdzie nie zajdę. O reprezentacji wolałbym nie mówić, bo tak naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Jestem rozczarowany. Pod koniec czerwca byłem z drużyną na tourne'e w Korei Południowej, zagrałem w trzech oficjalnych spotkaniach, w ostatnim przeciwko USA wystąpiłem w podstawowym składzie. Jedyne co mi zostało, to kibicować kolegom, żeby stanęli na podium. Medal ME otworzy przed nimi furtkę na młodzieżowe MŚ w Holandii, którę odbędą się w przyszłym roku. To dałoby mi szansę pokazania się, udowodnienia trenerowi, że wciąż zasługuję na powołania.
Karol uczestniczył w obu turniejach eliminacyjnych, więc jego rozczarowanie jest zrozumiałe. Miejsce gdynianina zajął wracający po długotrwałej kontuzji
Marcin Tarnowski z Amiki. Kto wie, być może miodem dla zranionej duszy młodzieńca będzie zainteresowanie
Mirosława Dragana. Chociaż wychowawca Karola,
Mirosław Zimny, twierdzi, że na II ligę jest za wcześnie.
- Każdy krok do przodu, nawet mały, będzie dla mnie ważny. Nie zrezygnowałbym więc nawet z oferty z III ligi. Ponoć interesowała się mną Kaszubia, ale nie wiem, czy to prawda.