Miłe wspomnienia z drugiej potyczki z BC Ventspils ma
Goran Jagodnik. Trzypunktowy rzut 29-letniego Słoweńca zapewnił koszykarzom Prokomu Trefla Sopot zwycięstwo 83:81 oraz awans z pierwszej pozycji w grupie C do ćwierćfinału Pucharu Europy.
- Pamiętasz ten rzut?
- Oczywiście. Wszystko działo się bardzo szybko. Dostałam piłkę i moimo asysty trzech rywali trafiłem. Takie chwile to esencja ciężkiej pracy na treningach. Może tego nie okazywałem, jednak rozpierała mnie duma.
- Znów zagracie z Ventspils. Nastawiasz się na powtórkę?
- Dlaczego nie? Jednak gdybym miał wybierać, to wolałbym pewne zwycięstwo, bez dodatkowych nerwów. Drugi mecz pokazał, że jest to możliwe. Po moim rzucie w Sopocie Łotysze byli bliscy płaczu. Jestem w dobrej dyspozycji, więc teraz mogą szlochać na całego.
- Łotysze ograli w ćwierćfinale UNICS Kazań, któremu niektórzy zdążyli już wręczyć Puchar Europy...
- Rywali na pewno nie lekceważymy, jednak dużym atutem jest to, że graliśmy z nimi w grupie, w meczach o stawkę. Nie sądzę, by Ventspils mógł nas zaskoczyć.
- Na jaki wynik stać was w Salonikach?
- Gdybyśmy nie chcieli zdobyć pucharu, to nasza eskapada do Grecji byłaby pomyłką. Stawka jest bardzo wyrównana, nasze szanse oceniam wysoko. Mam przeczucie, że będzie dobrze. Bardzo dobrze.
- Grałeś wcześniej w tym mieście?
- Tak. Zupełnie niedawno, w ubiegłym roku. Wspomnienia z tamtego pobytu mam bardzo miłe. W ubiegłym sezonie, kiedy jeszcze reprezentowałem barwy Lokomotiwu Mineralne Wody, pewnie ograliśmy w Salonikach PAOK. Wierzę, że teraz również wrócę z Grecji z tarczą.