Arka Gdynia po zwycięstwie po dogrywce nad Lechem Poznań sięgnęła w maju ubiegłego roku po Puchar Polski, ale w ekstraklasie nie wygrała z tym rywalem od blisko 10 lat. Czy to się zmieni na inaugurację piłkarskiej wiosny przy ul. Olimpijskiej? Kibice wierzą, że tak, gdyż mimo mroźnej aury w liczbie ponad 12 tysięcy deklarują stawienie się na trybunach. - Naszą rolą jest, aby ich rozgrzać - zapewnia Leszek Ojrzyński. Szkoleniowiec żółto-niebieskich ma ból głowy, co do obsady kilku pozycji w "11". Największy na środku drugiej linii oraz na bokach obrony.
Cztery zwycięstwa Lecha Poznań i tyleż remisów to bilans ostatnich bojów Arki Gdynia w ekstraklasie z tym rywalem. Ostatni ligowy sukces żółto-niebiescy zanotowali 31 sierpnia 2008 roku. Wówczas "Kolejorzowi" nie pomógł nawet gol Roberta Lewandowskiego, który otworzył wynik spotkania w 23. minucie, bo dwiema bramkami odpowiedział Zbigniew Zakrzewski, ustalając końcowy rezultat na 2:1 (1:1).
Oczywiście bardziej pamiętne jest to co wydarzyło się 2 maja 2017 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie. Arka pokonała Lecha po dogrywce 2:1 po golach Rafała Siemaszki i Luki Zarandii w finale Pucharu Polski. Jednak tamtego składu już nie ma. W niedzielę na boisko może wybiec co najwyżej pięciu piłkarzy, którzy zaczynali tamto spotkanie: Pavels Steinbors, Tadeusz Socha, Antoni Łukasiewicz, Mateusz Szwoch oraz Marcin Warcholak bądź Adam Marciniak.
W Warszawie Leszek Ojrzyński tych dwóch ostatnich pomieścił jednocześnie w składzie, gdyż Warcholaka ustawił na lewej obronie, a Marciniaka przesunął na środek drugiej linii. W zimowych sparingach ci piłkarze rywalizowali głównie na miejsce na boku defensywy.
- Na obu stronach obrony jest zdrowa rywalizacja, a zawodnicy idą łeb w łeb. Cieszę się, że tak to wygląda, gdyż w razie kontuzji czy kartek wchodzi następny i nie zaniża poziomu - przyznaje szkoleniowiec żółto-niebieskich. Wielu może się w niedzielę zdziwić. Jeśli bowiem trener utrzyma koncepcję z większości zimowych sparingów, to z prawej strony defensywy zagra Socha, a na ławkę trafi tak chwalony u schyłku sezonu Damian Zbozień.
Zapytaliśmy, czy nie jest to czasem "zmiękczanie" tego ostatniego, aby był bardziej skłonny przedłużyć wygasający z końcem sezonu kontrakt w Gdyni.
- Może z boku tak to wyglądało - przyznaje trener Ojrzyński.
- Jednak dla mnie na pierwszym miejscu liczy się aktualna forma. Grają najlepsi. Jeśli ktoś nie podpisał kontraktu, a ma mocną pozycję - to nie odsunę go od gry, by nie osłabiać drużyny. Natomiast, jeśli dwóch piłkarzy prezentuje równy poziom, to oczywiście bierze się pod uwagę także przyszłość - dodaje. Socha ma umowę ważną jeszcze przez 1,5 sezonu. To on zaczynał ten sezon w "11" i był nawet kapitanem drużyny. Zbozień zaliczył zaś doskonałą końcówkę rundy. Strzelił 4 gole, zaliczył 3 asysty. Jego atutem są też precyzyjne wrzuty piłki z autu w pole karne.
JEDENASTKA ARKI GDYNIA, NA KTÓRĄ WSKAZYWAŁYBY OSTATNIE SPARINGI Pavels Steinbors Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Fredrik Helstrup, Marcin Warcholak Antoni Łukasiewicz (Michał Nalepa) Patryk Kun Siergiej Kriwiec Mateusz Szwoch Grzegorz Piesio Ruben Jurado
O ile każdy wybór z boku defensywy ma być dobry, to znacznie trudniej zdecydować się na optymalną koncepcję w drugiej linii. A to może być klucz do ewentualnego sukcesu. Gdy w środkowej strefie boiska Arka postawi się Lechowi, gościom trudniej będzie się rozpędzić.
W większości zimowych sparingów stawiał on na ustawienie 1-4-1-4-1. W roli defensywnego pomocnika najwięcej grali Michał Nalepa i Antoni Łukasiewicz. Natomiast przed nimi o dwa miejsca rywalizowało trzech rozgrywających: Szwoch, Siergiej Kriwiec i Andrij Bogdanow. Możliwe jednak, że w niedzielę zagra od początku tylko jeden z tego tercetu, jeśli trener zdecyduje się pomieścić w składzie zarówno Nalepę jak i Łukasiewicza.
- Bogdanow bardzo dobrze grał na Ukrainie. Ma dobre podanie i strzał, dużo widzi. Dlatego sprowadziliśmy go, by podnieść jakość gry. W okresie przygotowawczym staraliśmy się wkomponować do naszego składu. Raz wyglądało to lepiej, innym gorzej. Jednak z racji tego, że Andrej dołączył do nas wcześniej, na pewno jest mniejszym znakiem zapytania niż Enrique Esqueda. Meksykanin może na pomóc, ale nie jest jeszcze przygotowany do gry na takim poziomie, jaki byśmy chcieli. Nadrabiamy z nim zaległości natury fizycznej - ocenia szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Prace na stadionie w Gdyni przed meczem Arka Gdynia - Lech Poznań
Wystawienie obok siebie Bogdanowa i Kriwca wyklucza miejsce w "11" dla Zarandii, bo wszyscy są piłkarzami z krajów spoza Unią Europejską, a takich jednocześnie na boisku w meczu ekstraklasy może przebywać tylko dwóch. To sugeruje, że dwaj pierwsi będą zmieniać się między sobą, gdyż grają na podobnych pozycjach i taka roszada nie powoduje konieczności przesunięć w innych sektorach boiska oraz zmian w taktyce.
Na lewym skrzydle miejsce w "11" utrzymał Grzegorz Piesio, choć w pierwszych sparingach był próbowany także w środku pola. Natomiast rewelacją zimowych przygotowań okazał się Patryk Kun, który w roli prawoskrzydłowego zdobył najwięcej goli. Warto, by potwierdził skuteczność też w ekstraklasie, gdyż na pozycji napastnika pole manewru jest ograniczone. Wobec dolegliwości mięśnia czworogłowego Rafała Siemaszki, nie do końca przygotowanego Esquedy oraz Michała Żebrakowskiego, częściej zaczynającego z lewego skrzydła niż w ataku, pierwszym wyborem na "9" powinien być Ruben Jurado.
Czy taki skład może zaskoczyć Lecha, a zarazem zadowolić liczną publiczność. Według klubowych informacji z sobotniego wieczora liczba uprawnionych do obejrzenia meczu przekroczyła 12 tysięcy.
- Naszą rolą jest, aby rozgrzać kibiców - deklaruje Leszek Ojrzyński. W dniu meczu kasy stadionowe czynne będą od godziny 12. Ceny w stosunku do tych z przedsprzedaży wzrastają o 5 zł.
Będą zmiany w organizacji ruchu wokół stadionu. Ul. Małokacka zostanie zamknięta 2 godziny przed pierwszym gwizdkiem, a na Olimpijską nie wjedziecie nawet godzinę wcześniej.
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.
Wyniki 34 kolejki
ARKA GDYNIA - GKS Katowice 0:1 (0:1)
Miedź Legnica - LECHIA GDAŃSK 4:1 (1:1)
Odra Opole - Znicz Pruszków 2:0 (1:0)
Wisła Płock - Resovia 1:2 (0:1)
Motor Lublin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (2:0)
Chrobry Głogów - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)
Wisła Kraków - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:3 (0:0)
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
