Wygrany przez koszykarki
Lotosu VBW Clima Gdynia mecz z Eureką Toruń (112:61) był dla Chasity Melvin ligowym debiutem w barwach naszego zespołu. 26-letnia Amerykanka w ciągu 24 minut zdobyła 25 punktów, trafiając 11 z 14 rzutów za dwa punkty. Po takim występie czarnoskóra skrzydłowa nie kryła zadowolenia.
- Przeciwnik nie był najsilniejszy, ale dla mnie to dobrze. Muszę jak najwięcej grać, niekoniecznie pod presją, by zgrywać się z nowymi koleżankami.
- Wiele z twoich zdobyczy jest zasługą Gordany Grubin, która niemal wkładała ci piłkę do ręki.
- Gordana grała znakomicie, jej podania były bardzo dokładne. Byłoby mi wstyd, gdybym ich nie wykorzystywała. Gordi jest bardzo szybka i zdecydowana. Grając z nią trzeba mieć oczy dookoła głowy. Pewnie dlatego rywalki są tak bezradne wobec jej passów.
- Myślisz, że podobnie będzie w spotkaniach Euroligi?
- Mam taką nadzieję. Do inauguracji rozgrywek zostało kilka dni, więc musimy je wykorzystać na jeszcze lepsze zrozumienie się. Już teraz jestem przekonana, że rywalom trudno będzie grać w Gdyni. Lotos wygrał na własnym terenie dziewięć kolejnych spotkań. Chcemy przedłużyć tę serię.
- W ubiegłym sezonie Lotos odniósł historyczny sukces, zdobywając klubowe wicemistrzostwo Europy. By jednak tego dokonać, musiał pokonać w ćwierćfinale Societę Ginnastica Como, w której grałaś. Jak wspominasz tę rywalizację?
- O pierwszym meczu chciałabym zapomnieć. Lotos spuścił nam lanie. W decydującym spotkaniu było dużo lepiej, jednak pokonał nas lepszy zespół. Za Gdynię trzymałyśmy kciuki podczas Final Four. W Lievin okazało się, że pokonał nas klasowy team.
- Możesz porównać Lotos z tamtego sezonu do tej drużyny?
- Nie poznałam jeszcze dobrze zespołu, ale jest chyba młodszy. Siła ognia z Margo Dydek, gwiazdą WNBA, na tym jednak nie straciła. Wierzę jedynie, że uda mi się zastąpić Elen Szakirową. Poza tym zostałam znakomcie przyjęta przez koleżanki. Aż chce się grać.
- Oferta z Gdyni była aż tak atrakcyjna, że zdecydowałaś się zamienić słoneczne Como na zimną Gdynię?
- Zmiana nie jest aż tak bardzo odczuwalna, gdyż w ubiegłym roku w Como ciągle padało i było zimno. Nie sądzę, by w Gdyni pogoda zniechęciła mnie do gry.
- Twoim największym kibicem jest kot Napoleon. Dlaczego nie mąż, czy chociażby przyjaciel?
- Kota mam w domu, jest moją bratnią duszą. Mam wielu przyjaciół i wierzę, że w Polsce, kraju sympatycznych ludzi, ich grono jeszcze wzrośnie.
- Dlaczego nazwałaś go Napoleon?
- Hmm... Tego kota dostałam w ubiegłym roku w... Neapolu.