Niestety, polscy żeglarze, którzy zamierzają opłynąć świat, ustabilizowali swoje osiągi na niespełna 200 mil morskich w ciągu doby. A są już na półkuli południowej, gdzie zazwyczaj pasaty pozwalały jachtom osiągać znaczne prędkości.
Załoga
Romana Paszke żegluje kursem południowo-zachodnim z prędkością 7 węzłów. Ma przeciwny wiatr z kierunku południowego. Jacht zbliża się do wschodnich wybrzeży Brazylii. Polacy zdecydowali się nadłożyć drogi, by ominąć tzw. strefę ciszy.
W ciągu ostatniej doby żeglarze pokonali 198 mil morskich. Jedyną dobrą wiadomością jest stan zdrowia
Wojciecha Długozimy. Bosman pokonał chorobę i wraca do pełnienia wachty.
- Ze swojej żeglugi jesteśmy zadowoleni, ale z warunków, które napotkaliśmy - już nie. Rzadko kiedy zdarza się, aby pasat po tej stronie równika by tak niekorzystny dla żeglarzy. Nie pozwala to nam na rozpędzenie jachtu i pokazanie pełni możliwości. Aby odrobić te straty, będziemy musieli zaryzykować więcej na Oceanie Południowym. Nastroje w każdym razie są nadal bojowe - zapewnia Roman Paszke.