• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Równik był później

jag.
3 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Prędkość polskiego jachtu zmierzającego wokół globu systematycznie spada. Ostatniej doby załoga pod dowództwem Romana Paszke pokonała niespełna 200 mil morskich. I spotkanie z równikiem się opóźniło. Biało-czerwoni wpłynęli na półkulę południową o godzinie 1.23 czasu polskiego 2 marca.

- Jeden z najtrudniejszych odcinków trasy za nami. Tak naprawdę, te słabowiatrowe odcinki decydują później o końcowym wyniku. Przy silnym wietrze, każdy płynie szybko. Dużo większą i bardziej finezyjną sztuką jest utrzymanie dobrej prędkości, żeglowanie we właściwym kierunku przy wietrze słabym. Nawet superprzebiegi dobowe na Oceanie Południowym mogą nie wystarczyć, gdy na Atlantyku będzie słaby wiatr. Na duchu podtrzymują nas informacje z fachowej prasy zagranicznej, która pisze o naszym projekcie z wielkim szacunkiem. Z kraju także otrzymujemy emaile z poparciem - relacjonuje Robert Janecki.

Ostatniej doby Polacy pokonali 193 mile morskie, co dało średnią prędkość około 8 węzłów. Nie dało się przepłynąć więcej, bo trzeba było się zmagać z przeciwnym wiatrem południowo-zachodnim, który w dodatku był słaby (około 9 węzłów).
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane