• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dom jest tam, gdzie jest żona

Krystian Gojtowski
5 sierpnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 

Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia

Joe McNaull od roku jest koszykarzem Prokomu Trefl Sopot. W tym czasie nie nagrał się w naszej drużynie za wiele. W połowie sezonu "Józek" odniósł bardzo poważną kontuzję kolana. Mimo to działacze klubu wicemistrza Polski zaryzykowali i przedłużyli umowę z polskim Amerykaniem o kolejny rok. 30-letni center powoli przygotowuje się do powrotu na boisko. Tym razem może mu to utrudnić Czech Jiri Żidek, klasowy środkowy.

- Takiego rywala do walki o miejsce w wyjściowym składzie Prokomu chyba się nie spodziewałeś?
- Żidek to bardzo dobry zawodnik, jednak nie wpadam z tego powodu w kompleksy. Przyjście Żidka wzmacnia zespół, ale mnie na pewno nie osłabia. Przecież zawsze możemy wystąpić na boisku obok siebie.
- Masz swoje ambicje. Odpowiedz szczerze, zmartwiła cię informacja o zakontraktowaniu Żidka w Prokomie?
- Absolutnie nie. Jeśli z nim w składzie będziemy wygrywać, zespół na tym zyska, a to jest najważniejsze. Wtedy będzie mniej ważne to, czy gram 30 minut, czy 20. Może być i tak, że obaj będziemy grali po 20 minut.
- Trenera Eugeniusza Kijewskiego czeka trudne zadanie. Nie dość, że będzie musiał denerwować się z ławki rezerwowych, to jeszcze będzie spoglądał na stoper...
- To nie tak. Nie mnie oceniać, kto ile ma grać. Wydaje mi się jednak, że obaj będziemy świeżsi i więcej wniesiemy do gry.
- Teraz wiesz, co czuł Piotr Szybilski w ubiegłym sezonie. Narzekał, że nie może pokazać tego, co potrafi, ponieważ trener Kijewski stawia na ciebie.
- To był już prawie rok temu i dokładnie nie pamiętam, co mówił Piotr Szybilski. Wiem jedno, Żidek jest dobrym zawodnikiem i może nam pomóc.
- Żeby podjąć walkę z Czechem, musisz być w pełni sprawny. Co z twoim kolanem?
- Coraz lepiej. Jestem w kontakcie z doktorem Pawłem Cieślą, a także lekarzami w Stanach. Wszyscy mnie przekonują, że z kolanem jest OK.
- Odniosłeś bardzo poważną kontuzję. Obawiałeś się, że Tadeusz Szelągowski, prezes klubu zrezygnuje z ciebie?
- Miałem nadzieję, że tak się nie stanie. Prezes czekał tylko na wyniki badań. Cieśla zapewnił go, że z moim kolanem wszystko jest już dobrze, że będę mógł grać. Nie było więc przeciwwskazań do podpisania nowej umowy. Oczywiście, nie trenuję jeszcze z maksymalnym obciążeniem. Dopiero biegam, pływam. Trudno powiedzieć, kiedy wejdę w pełny trening. Może to nastąpić w sierpniu, październiku, a nawet w listopadzie.
- Jak wykorzystałeś kilka miesięcy przymusowego urlopu?
- Nie odpoczywałem. Pracowałem nad własnym ciałem, we Wrocławiu przechodziłem rehabilitację.
- A jak na kontuzję zareagowała twoja małżonka?
- Cały czas była ze mną, dodawała mi otuchy, pocieszała.
- Olga jest śpiewaczką operową. W trudnych dniach po urazie nie przeszkadzały ci jej śpiewy w domu?
- Uwierz mi, że nie. Wiem, że ona, podobnie jak ja - musi trenować.
- Ale ty nie trenujesz w domu!
- Śpiewu operowego lubię posłuchać. To nie jest tak, że słoń nadepnął mi na ucho. Lubię każdą muzykę. Pokochałem śpiewaczkę i bliżej poznałem ten gatunek muzyki. W naszym związku było tak, że na początku nie wiedziałem, co to jest opera, a Olga nie znała koszykówki. Uczyliśmy się od siebie.
- W wolnych chwilach chodzisz do opery i prziestaczasz się w krytyka operowego?
- Lubię chodzić do opery, zwłaszcza kiedy jest coś ciekawego. Chodzę także na występy żony. Nie ma nic przeciwko temu, nie odczuwa tremy.
- Jak twoja rodzina zaregowała na wieść o kontuzji?
- Wiedzą, że jest mi tu dobrze. Oczywiście pytali się, czy nie ma komplikacji, czy wracam do zdrowia. Nie było jednak nalegań bym wracał do USA.
- Dla rodziny jesteś Amerykaninem czy już Polakiem?
- Urodziłm się w Stanach i zawsze będę Amerykaninem. W Polsce mieszkam już długo i przejmuję powoli wasze nawyki, styl życia.
- Czy podczas odwiedzin rodziny w Los Angeles zdarzyło ci się, mówić po polsku?
- To jest raczej niemożliwe. Język angielski jest moją mową od urodzenia, więc mówię automatycznie. A polskiego wciąż się uczę.
- Czytasz polskie książki?
- Co to, to nie! Nie znam polskiego aż tak dobrze. Nawet nie piszę po polsku. Próbuję czytać polskie gazety i to już uważam za duży krok naprzód. Jestem w Polsce już sześć lat, więc może w tym roku przełamię się i nagle będę pisał i czytał płynnie po polsku?
- Po zakończeniu kariery masz zamiar wracać do Stanów?
- W Polsce żyje mi się bardzo dobrze. Niedawno kupiliśmy na przedmieściach Wrocławia czteropokojowy dom.
- To decyzja żony?
- Wszystko robimy razem. Nie jest tak, że ja czy ona upieramy się przy swoim. Jestem człowiekiem o spokojnym usposobieniu, więc łatwo jest nam znaleźć kompromis.
- Na przykład?
- Hmm... Olga decyduje, jak mają być urządzone wnętrza, a ja mówię, że jest ładnie i wszystko mi się podoba. Olga oczywiście pyta mnie, czy chciałbym takie meble, a nie inne. Jeśli zgadzam się z jej propozycją, to je kupujemy. Jeśli nie, to Olga pyta mnie dlaczego, coś mi się nie podoba.
- A co podoba ci się w Polsce najbardziej?
- Wiele rzeczy. Polacy są bardzo sympatyczni, nigdy się nimi nie rozczarowałem.
- Czyżby? Z Grzegorzem Schetyną, prezesem Śląska Wrocław nie rozstawałeś się w najlepszej atmosferze. Mistrz Polski nie wypłacił ci przecież wszystkich pieniędzy. Gdyby Schetyna siedział na moim miejscu, to co byś mu powiedział?
- Człowieku, ale ty zadajesz pytania! Nie wiem, co bym mu powiedział. Od tamtego czasu z nim nie rozmawiałem. Minęły już dwa lata, a nie należę do ludzi pamiętliwych.
- A co byś zmienił w naszym kraju?
- Drogi. Przecież po tym nie da się jeździć. Są okropne. A już te dojazdowe do Wrocławia biją rekordy w liczbie dziur. W samym mieście są kocie łby, po których nie sposób się poruszać. Wypadku nie miałem, ale nieraz wpadałem w drogowe pułapki. Pocieszam się, że jest to oryginalna metoda na to, by kierowca nie zasnął za kierownicą.
- Lubisz szybką jazdę?
- Jestem spokojnym kierowcą, a poza tym w Polsce po tych dziurach nie sposób szybko jeździć. Nie chcę rozbić wozu.
- Czym jeździsz?
- Peugeotem 307. To pojemny wóz, spokojnie się w nim mieszczę.
- Nie można go jednak porównywać z amerykańskimi krążownikami szos.
- O, to było tak dawno. Jeździłem tam samochodem typu expedition, większą wersją explorera. Amerykańskie auta są większe, ale palą potężne ilości ropy.
- Jesteś smakoszem polskiej kuchni.
- O, tak. Uwielbiam karkówkę, pierogi, bigos, kotlety schabowe. Nie cierpię flaków i tatarów. Z kolei ze swego dawnego jadłospisu do polskiej kuchni wprowadziłbym kuchnię meksykańską. Pikantna, ale bardzo smaczna.
- Skoro tak bardzo smakuje ci polska kuchnia, to może zainwestujesz u nas w gastronomię?
- W tej chwili nie mam zbyt wiele czasu na to, by myśleć o czymś więcej aniżeli o koszykówce. Czasami myślę o tym, co będę robił po zakończeniu kariery. Może będę trenerem? Może agentem? Na razie staram się dobrze inwestować zarobione pieniądze.
- Grasz na giełdzie?
- Nie jestem ryzykantem, a poza tym graczem giełdowym trzeba być codziennie, a nie od przypadku do przypadku. Inwestuję w nieruchomości. Nie powiem, ile zainwestowałem. Na pewno jestem zadowolony. Robię to z głową, po dłuższym namyśle. Minie 10, 20 i 30 lat, a te zawsze będą w cenie.
- Kiedy się powiększy rodzina McNaullów?
- Planujemy dziecko, jednak nie wiemy jeszcze, kiedy to nastąpi. Jest mi obojętne, czy będzie to syn czy córka. Chcę, aby dziecko było przede wszystkim zdrowe.
- Nie żałujesz, że wylądowałeś w Sopocie?
- Trafiłem do bardzo profesjonalnego klubu, jednego z najlepszych w Europie, więc czego mam żałować? Myślę, że wielu zawodników mogłoby mi zazdrościć.
- Spoglądasz na morze, plażę. Czy ten widok przypomina ci rodzinne strony?
- Czuję się tu bardzo dobrze, gdyż moje rodzinne strony, San Diego, Los Angeles, kojarzą mi się z oceanem.
- Tęsknisz za domem w Ameryce?
- Nie tęsknię za Stanami. Mój dom jest tam, gdzie jest moja żona.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Tabela końcowa

Koszykówka - Orlen Basket Liga
M Z P Bilans Pkt
1 Anwil Włocławek
2 Trefl Sopot
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski
4 King Szczecin
5 Legia Warszawa
6 Śląsk Wrocław
7 MKS Dąbrowa Górnicza
8 PGE Spójnia Stargard
9 Polski Cukier Start Lublin
10 Dziki Warszawa
11 Icon Sea Czarni Słupsk
12 Arriva Polski Cukier Toruń
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
14 Tauron GTK Gliwice
15 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra
16 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut
Drużyny grają systemem każdy z każdym w dwóch rundach (mecz i rewanż). Następnie osiem najlepszych zespołów przystąpi do fazy play-off. Drużyny z miejsc 9-16 zakończą sezon z pozycjami z sezonu zasadniczego. Ostatni zespół zostanie zdegradowany. Jego miejsce zajmie mistrz Suzuki I Ligi.

1 października 2023 Suzuki Arka Gdynia zmieniła nazwę na Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia.
  • Ćwierćfinały (do trzech wygranych, dwa pierwsze mecze u wyżej klasyfikowanego po sezonie zasadniczym):
  • TREFL SOPOT - MKS Dąbrowa Górnicza (piątek, godz. 18:30)
  • czwartek
  • Anwil Włocławek - PGE Spójnia Stargard
  • King Szczecin - Legia Warszawa
  • piątek
  • Arged BM Stal Ostrów - Śląsk Wrocław
  • Klasyfikacja końcowa na miejscach 9-16 ustalona na podstawie tabeli z sezonu zasadniczego
  • Degradacja z Orlen Basket Ligi: Muszynianka Domelo Sokół Łańcut

Playoff

Ćwierćfinały

Anwil Włocławek
PGE Spójnia Stargard
Legia Warszawa
King Szczecin
TREFL SOPOT
MKS Dąbrowa Górnicza
Arged BM Stal Ostrów Wlkp.
Śląsk Wrocław

Półfinały

Finał

Ostatnie wyniki

27 kwietnia 2024, godz. 17:30
92% Icon Sea Czarni Słupsk
1% REMIS
7% KRAJOWA GRUPA SPOŻYWCZA ARKA Gdynia
20 kwietnia 2024, godz. 15:30
93% MKS Dąbrowa Górnicza
0% REMIS
7% KRAJOWA GRUPA SPOŻYWCZA ARKA Gdynia

Najlepiej oceniani

Najlepiej typujący wyniki Arki

Imię i nazwisko Typ. Pkt. Skuteczność
1 Marcin W. 29 62 82.8%
2 Marek Węgrzynowski 30 56 73.3%
3 Piotr Matusiak 30 55 76.7%
4 Barbara Werner 30 55 73.3%
5 Radosław Dymkowski 29 55 69%

Najczęściej czytane