- 1 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (79 opinii)
- 2 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (66 opinii)
- 3 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (13 opinii)
- 4 Pomocnik Arki: Derby o wygranie ligi (84 opinie)
- 5 Żużel: składy, debiut, IMP i zagranica (74 opinie)
- 6 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (201 opinii)
Edward Szymczak ma powody do satysfakcji
6 marca 2002 (artykuł sprzed 22 lat)
Edward Szymczak, guru polskiego skoku o tyczce, znów ma powody do satysfakcji. Dostarczyli mu ich Monika Pyrek, która na 27. Halowych Mistrzostwach Europy w Wiedniu zdobyła brązowy medal oraz Adam Kolasa, czwarty zawodnik męskiego konkursu.
- Spodziewał się pan, że Monika kolejny swój start w międzynarodowych zawodach uwieńczy medalem?
- Dla Moniki wideńskie mistrzostwa były imprezą docelową w sezonie halowym, a znając jej determinację oraz siłę woli, można było liczyć na wiele. W tym drobnym ciele zawsze było wielkie serce.
- Niektórzy marzyli nawet o srebrze...
- Zagarnęła je Yvonne Buschbaum. Niemki w ciągu roku przeszły metamorfozę. Jeszcze przed kiklunastoma miesiącami nasza reprezentantka ogrywała rywalki z Niemiec, jak chciała. Teraz były kłopoty.
- Nie brakowało także i sceptyków. Pańska podopieczna zmagała się z kontuzją.
- Przełamanie nastąpiło na zawodach w Pireusie, bardzo udany był również miting w Lievin. Monika narzekała na kontuzję, jednak musiała skakać tam, gdzie jej start był wcześniej zakontraktowany. Metoda startowa przygotowań do mistrzostw Europy wypaliła.
- Niewiele brakowało, a cieszylibyśmy się z dwóch krążków pańskich podopiecznych.
- Adam Kolasa musiał się zmagać nie tylko z rywalami, ale i z wirusem grypy. Wypocony, po dawkach aspiryny, obronną ręką wyszedł z pięciogodzinnych eliminacji, w których rywalizowało aż 31 skoczków. Na dojście do siebie miał 20 godzin. Mimo osłabienia, w finale zabrakło mu pięciu centymetrów do walki o złoto.
- Monika, w przeciwieństwie do Adama, nie była osamotniona na wiedeńskim zeskoku.
- Towarzyszła jej Anna Rogowska. Ta dziewczyna to wielkie zjawisko. Jej postawa została bardzo pozytywnie oceniona nie tylko przeze mnie, ale i przez kierownictwo naszej ekipy, a także przez rywali. Bardzo niewiele zabrakło jej, by znaleźć się w finale. Adam jest jeszcze sam, ale to może niedługo się zmienić. Z Łodzi wyciągnąłem 19-letniego Jacka Włókę, który skok o tyczce trenuje zaledwie od roku. Ten były gimnastyk skcze już pięć metrów.
- Kiedy nasi zawodnicy sięgną po złote krążki?
- Różnica między naszymi zawodnikami a najlepszymi zmniejsza się bardzo szybko, jednak musimy być cierpliwi.
- Spodziewał się pan, że Monika kolejny swój start w międzynarodowych zawodach uwieńczy medalem?
- Dla Moniki wideńskie mistrzostwa były imprezą docelową w sezonie halowym, a znając jej determinację oraz siłę woli, można było liczyć na wiele. W tym drobnym ciele zawsze było wielkie serce.
- Niektórzy marzyli nawet o srebrze...
- Zagarnęła je Yvonne Buschbaum. Niemki w ciągu roku przeszły metamorfozę. Jeszcze przed kiklunastoma miesiącami nasza reprezentantka ogrywała rywalki z Niemiec, jak chciała. Teraz były kłopoty.
- Nie brakowało także i sceptyków. Pańska podopieczna zmagała się z kontuzją.
- Przełamanie nastąpiło na zawodach w Pireusie, bardzo udany był również miting w Lievin. Monika narzekała na kontuzję, jednak musiała skakać tam, gdzie jej start był wcześniej zakontraktowany. Metoda startowa przygotowań do mistrzostw Europy wypaliła.
- Niewiele brakowało, a cieszylibyśmy się z dwóch krążków pańskich podopiecznych.
- Adam Kolasa musiał się zmagać nie tylko z rywalami, ale i z wirusem grypy. Wypocony, po dawkach aspiryny, obronną ręką wyszedł z pięciogodzinnych eliminacji, w których rywalizowało aż 31 skoczków. Na dojście do siebie miał 20 godzin. Mimo osłabienia, w finale zabrakło mu pięciu centymetrów do walki o złoto.
- Monika, w przeciwieństwie do Adama, nie była osamotniona na wiedeńskim zeskoku.
- Towarzyszła jej Anna Rogowska. Ta dziewczyna to wielkie zjawisko. Jej postawa została bardzo pozytywnie oceniona nie tylko przeze mnie, ale i przez kierownictwo naszej ekipy, a także przez rywali. Bardzo niewiele zabrakło jej, by znaleźć się w finale. Adam jest jeszcze sam, ale to może niedługo się zmienić. Z Łodzi wyciągnąłem 19-letniego Jacka Włókę, który skok o tyczce trenuje zaledwie od roku. Ten były gimnastyk skcze już pięć metrów.
- Kiedy nasi zawodnicy sięgną po złote krążki?
- Różnica między naszymi zawodnikami a najlepszymi zmniejsza się bardzo szybko, jednak musimy być cierpliwi.