Do Holandii udali się koszykarze Prokomu Trefla Sopot na drugi mecz w grupie C Pucharu Europy. Potyczka w Nijmegen z Eiffel Towers (dzisiaj, 19.30) wcale nie zapowiada się na łatwą przeprawę. Liderzy holenderskiej ekstraklasy mieli być chłopcami do bicia. Ubiegłotygodniowe, wyjazdowe zwycięstwo zawodników Marco van den Bergha nad Łotyszami z BK Ventspils 77:76 każe zweryfikować te opinie.
Zespół z Geldrii (wschodnia Holandia) jest nietypowy. Po 14 kolejkach team przewodzi w ekstraklasie z przewagą dwóch punktów nad Ricoh Astronauts Amsterdam, jednak jego nazwa jest rdzennie francuska, a o sile Wież stanowią Amerykanie. Jest ich w drużynie aż sześciu, a obywatelstwa Królestwa Niderlandów nie mają tylko liderujący tej drużynie, rzucający obrońca
Ryan Robertson (grał w Sacramento Kings) oraz center
Erik Nelson, w ostatnich dwóch sezonach najlepiej blokujący zawodnik ligi. Nie dziwi sukces tej drużyny w Ventspils. O jej wygranej przesądziła skuteczność Robertsona (21 punktów), zespołowość (21 asyst) oraz rzuty z dystansu (13 trójek).
Mack Kendell (ma paszport holenderski) oraz
Matthew Langel (także obywatelstwo włoskie) rzucili po trzy trójki.
- Zagraliśmy konsekwentnie i szczęśliwie. Z Prokomem, mimo że będziemy gospodarzami tego meczu, czeka nas bardzo ciężka przeprawa. Nie musimy sięgać do internetu, by wiedzieć jak klasowi zawodnicy grają w tej drużynie - mówi 38-letni
van den Bergh, który od trzech sezonów prowadzi zespół z miasta położonego przy rzece Waal (ujściowe ramię Renu). Zespół z Nijmegen w tym sezonie w PE nie przegrał na własnym boisku ani jednego meczu, a grał ich już pięć.
W Nijmegen lubią Polaków. Do dzisiaj mieszkańcy 140-tysięcznego miasta pamiętają, że w 1945 roku wolność przyniosła im 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa. Po dwugodzinnym locie z Rębiechowa do Amsterdamu (via Warszawa), i ponadstuminutowej podróży autokarem do Nijmegen, nasza ekipa została zakwaterowana w czterogwiazdkowym hotelu (15 minut drogi od hali).
- To piękne miasto. Jest bardzo czysto i jest co zwiedzać - mówi
Jacek Jakubowski, dyrektor drużyny. Prokom udał się na spotkanie z Eiffel Towers w identycznym składzie, w jakim wygrał ligowy mecz z Polonią Warbud Warszawa, a więc bez Drew Barry'ego, Jirzego Żidka i Dragana Markovicia.
- Hiszpanie z Ourense obiecali nam kasety ze spotkaniami Holendrów. Do tego posiłkowaliśmy się informacjami statystycznymi z internetu. Już w trakcie meczu ocenimy możliwości rywala i będziemy ewentualnie korygować ustawienie - mówi
Eugeniusz Kijewski, coach sopockiego teamu.
- Zespół z Holandii tylko teoretycznie wygląda na łatwą przeszkodę. Słabeusz z pewnością nie pokonałby Ventspils, i to na jego parkiecie - dodaje
Joe McNaull, który po kontuzji prezentuje się bardzo dobrze.
To druga wizyta Prokomu w Holandii. 17 stycznia 2001 roku nasz zespół przegrał z Ricoh Amsterdam aż 68:89 w drugiej rundzie Pucharu Koraca. Był to rewanż za wygrany przez Prokom mecz w hali gdańskiej AWF 80:50. W Holandii zatem nas lubią, ale bez przesady.
Prokom Trefl Sopot - Eiffel Towers Nijmegen
Twarzą w twarz
Rozgrywający
1. Jacek Krzykała 0/0 0/1 1/2 2 1 1.0
1. Ryan Robertson 6/8 3/8 0/0 3 4 21.0
Rzucający obrońcy
2. Josip Vranković 3/9 0/3 3/7 1 3 9.0
2. Patrick Cortenraede 1/1 3/3 2/2 2 2 13.0
Skrzydłowi
3.
Goran Jagodnik 4/13 0/1 2/3 10 0 10.0
3. John Duggan 4/5 1/1 0/0 5 1 11.0
Silni skrzydłowi
4.
Tomas Masiulis 3/5 0/0 0/0 3 0 6.0
4. Mate Milisa 2/9 2/5 0/0 10 4 10.0
Środkowi
5. Joe McNaull 6/9 0/0 3/4 14 0 15.0
5. Erik Nelson 1/9 0/2 4/4 4 5 6.0
W poszczególnych rubrykach: rzuty za dwa punkty (celne/oddane), rzuty za trzy punkty, rzuty wolne, zbiórki, asysty, średnia punktów zdobywanych w meczu.
Uwaga: statystyki po pierwszych meczach w grupie C.