• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fyrstenberg/Matkowski najlepszym deblem Idea Prokom Open

Jacek Główczyński
8 sierpnia 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zwyciężyli w turnieju deblowym Idea Prokom Open w Sopocie. W finale Polacy pokonali Lucasa Arnolda i Sebastiana Prieto (Argentyna) 7:6 (9-7), 6:4. Ten sukces został wynagrodzony naszym tenisistom podwójnie. ATP wypłaciło 20 100 euro, a prezydent Sopotu - 20 000 złotych.

Inauguracyjna partia rozpoczęła się od prowadzenia rywali, którzy przełamali serwis Matkowskiego. Jednak Polakom udało się odrobić straty i o wszystkim rozstrzygnął tie-break. Najpierw było źle, gdyż nasi przegrywali 1:3 i 2:4. Od tego ostatniego wyniku biało-czerwoni zdobyli trzy kolejne punkty. Po akcji Fyrstenberga zaś przy siatce mieli piłkę setową. Niestety, dwa następne oczka zapisano na konto rywali. Ten na 6:7 Fyrstenberg oddał po podwójnym błędzie serwisowym. Ale i Argentyńczycy nie mieli nerwów ze stali. Im też przydarzył się podobny błąd. Tym samym przy 8:7 znów Polacy stanęli przed szansą zakończenia gry. Matkowski huknął jak z armaty. To był as serwisowy!

Drugi set, jak się później okazało, rozstrzygnął się już w trzecim gemie. Wówczas Polacy przełamali rywali na 2:1. Potem konsekwentnie każda z par utrzymywała własne serwisy. Ostatecznie mecz zakończył Matkowski... asem serwisowym.

To trzeci wygrany, a drugi w Sopocie, zawodowy turniej Mariusza i Marcina. Poprzednio przy ul. Ceynowy byli najlepsi przed dwoma laty. Przed rokiem nie mogli bronić tytułu, gdyż startowali na igrzyskach olimpijskich w Atenach.

-Licząc mecze, które wygraliśmy przed dwoma laty, to w deblu w sopockim turnieju mamy osiem zwycięstw z rzędu. Cieszymy się tym bardziej, gdyż przystąpiliśmy do gry poobijani. Mi dokucza pachwina, Mariusz ma problemy z udem. Dużo sił kosztował nas wczorajszy półfinał. Gdyby rywale wygrali pierwszego seta, to kto wie, czy stać nas byłoby na zwycięstwo - przyznał Matkowski. - Wczorajszy półfinał skończył się tuż przed północą, potem był jeszcze masaż. Dlatego poszliśmy spać dopiero o trzeciej w nocy. Obudziliśmy się o jedenastej... Może dlatego zaczęliśmy słabo. W pierwszym gemie były proste błędy przy wolejach. Dopiero drugi set wyglądał tak, jak powinna wyglądać nasza gra. Myślę, że dużo dały nam dobre występy w Sopocie w singlach. Odzyskaliśmy dzięki temu swoje najwięsze atuty, czyli mocny serwis i regularną grę z głębi kortu. - dodał Fyrstenberg.

Polscy debliści mają ochotę spróbować podjąć wyzwanie na poważnie ze światem także w singlu. A to oznacza konieczność przebijania się przez challengery. Jednak jeszcze do końca roku w najważniejszych turniejach nie powinno ich zabrać i w deblu.

- Mam nadzieje, że dzisiejsze zwycięstwo będzie kolejnym przełomem w naszej karierze. Liczę, że się odrodzimy i pójdziemy za ciosem. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale wszystko wskazuje na to, że razem zagramy w US Open - zapewnia Marcin. - W Sopocie finał to było nasze minimum. Z dużymy nadziejami pojedziemy też do Szczecina. Dostaliśmy tam dzikie karty do singli, a zatem zagramy w obu turniejach. Ale na razie zasłużyliśmy na tydzień odpoczynku. Pędzę do domu, gdzie mama czeka z tortem - przyznał Mariusz.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane