Rozmowa z Jackiem Winnickim
W zespole Prokomu Trefla jest człowiek, który pokonał Real Madryt. Ba, uczynił to w meczu Euroligi w stolicy Hiszpanii! Tym szczęśliwcem jest Jacek Winnicki, dzisaj asystent
Eugeniusza Kijewskiego, który meczem rozegranym 24 października 2002 roku zadebiutował w roli pierwszego szkoleniowca ówczesnego mistrza Polski, po tym jak działacze klubu z Dolnego Śląska pożegnali się ze Zvi Sherfem. Po dwóch porażkach wrocławianie jechali do jasikini lwa jak na skazanie. Ku zaskoczeniu wszystkich, wygrali 85:79.
- W debiucie został pan rzucony na głęboką wodę. Jakie odczucia towarzyszyły panu przed tym meczem? Były obawy przed klęską?
- Po dwóch porażkach z Olympiacosem Pireus i ASVEL Villerbaunne na wyjeździe byliśmy w bardzo trudnej sytuacji. To były bardzo ważne, niemal kluczowe mecze. Musieliśmy szukać punktów tam, gdzie wcześniej tego nie zakładano. To była jedyna szansa na to, by liczyć się jeszcze w walce o szesnastkę.
- Nikt nie stawiał na was złamanego grosza. A wy pojechaliście do Madrytu i - wydawałoby się, że wbrew wszelkiej logice - ograliście europejskiego giganta. Jak udało się panu zmotywować zawodników?
- Na pewno byliśmy przygotowani bardzo dobrze taktycznie.
- Ile czasu poświęcił pan na rozszyfrowanie gry Realu?
- Na rozpracowanie sposobu gry Realu poświęciliśmy dwa, trzy treningi. Tak jak teraz, również wtedy Real błyszczał w szybkim ataku. To zresztą jest zasadnicza cecha hiszpańskich zespołów. Po pierwsze, musieliśmy zatrzymać ich szybkie wyjścia, a po drugie - wytrzymać presję tego meczu.
- Na minutę przed końcem spotkania był remis 77:77. Jak debiutantowi udało się zachować wówczas zimną krew?
- Tamten mecz miał różne oblicza. Pierwsza połowa należała do Realu. Do przerwy udało nam się jednak utrzymać z nimi kontakt. Wynik długo oscylował wokół remisu, choć Real kilkakrotnie próbował nam odskoczyć. W naszej grze były jednak ważne momenty. Tak było w trzeciej kwarcie, gdy z ławki wszedł Paweł Wiekiera i rzucił trzy trójki pod rząd. Cały mecz równo punktował Andrius Giedraitis. Znakomitą czwartą kwartę miał Dainius Adomaitis, który zdobył w tej części meczu 12 punktów. Bardzo ważne punkty uzyskał też Randy Holcombe. Jednak generalnie bardzo dobrze zagraliśmy w obronie, szczególnie na zbiórkach.
- Na przestrzeni tych dwóch lat w Realu zmienili się trenerzy, zawodnicy. Ich gra również?
- Zbyt dużo czasu upłynęło. Naszych przygotowań do spotkania z Realem nie możemy rozpatrywać w dwuletnim układzie. Musimy przygotować się do tego, co Real gra w tym sezonie.
- No, ale w Eurolidze Real znowu u siebie przegrał. Z Ciboną...
- Mam wrażenie, że zawodnicy z Madrytu nie zaprezentowali stuprocentowego podejścia do tego meczu. Wydawało się, że Real mecz otwarcia spokojnie wygra, jednak Chorwaci już w pierwszej połowie odskoczyli gospodarzom aż na 20 punktów. Mimo to w ostatniej minucie Real prowadził jednym punktem.
- Prokom w środę ma takie same szanse na zwycięstwo jak Śląsk przed dwoma laty?
- Nigdy nie gdybam na temat szans. Na pewno będziemy walczyć o zwycięstwo.