Decyzja Moniki Bieniewicz, która zdecydowała się przerwać treningi ze względu na sprawy osobiste, w znacznym stopniu skomplikowała sytuację kadrową w drużynie piłkarek ręcznych Naty
AZS AWFiS. Już w przyszłym tygodniu na opuszczonej przez 21-latkę pozycji kołowej testowana będzie zawodniczka z Użgorodu. Na dwa najbliższe mecze musi wystarczyć Monika Stachowska. W niedzielę akademiczki zagrają w Sułkowicach, a dzień później w Rudzie Śląskiej.
Szczypiornistki Zgody niespodziewanie sięgnęły po Puchar Polski, a w przeciwieństwie do gdańszczanek, które zrezygnowały z gry w Challenge Cup, postanowiły spróbować sił na międzynarodowym forum. Ze względu na udział w Pucharze Zdobywców Pucharów śląski klub poprosił Natę, aby zaplanowane na 12 października w Gdańsku spotkanie rozegrać pięć dni wcześniej. Akademicy zaproponowali jeszcze większe przyśpieszenie (sześć dni) oraz zmianę miejsca rozgrywania meczu. Oferta została przyjęta.
- Zaoszczędzimy jeden dzień, który musielibyśmy przeznaczyć na powtór z Sułkowic do Gdańska. Ponadto w drugiej rundzie rozgrywek aż siedem z jedenastu meczów rozegramy u siebie - wylicza korzyści przyjętego rozwiązania
Jerzy Ciepliński, szkoleniowiec Naty.
W sobotę w wyprawie na południe Polski nie weźmie udziału
Monika Bieniewicz. Kołowa musiała przerwać treningi ze względów osobistych. To miał być jej sezon, czego w przedsezonowym "Skarbie kibica" nie ukrywał szkoleniowiec. Już nie będzie. Na tej pozycji pozostała tylko
Monika Stachowska, która w roli strażaczki sprawdziła się już przed dwoma sezonami, gdy kontuzji doznała Beata Orzeszka. Można próbować przesuwać na koło także Agnieszką Truszyńską, która nie boi się walki wręcz, ale istnieje obawa o jakość rozegrania. Podjęto więc próbę poszerzenia składu. Niezależnie od przedsięwziętych wcześniej starań o rozgrywającą, wykonano telefon po kołową.
- W przyszłym tygodniu ma przyjechać do Gdańska ukraińska zawodniczka z Użgorodu. Nie rezygnujemy też z rozgrywającej, choć pamiętamy o limicie dla cudzoziemek. W jednym meczu mogą grać tylko dwie. Mamy już Olenę Kamielinę - przypomina Ciepliński.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
