Piłkarze Arki wyjeżdżają dziś na zgrupowanie do OPO Cetniewo. W kadrze żółto-niebieskich znajdzie się Jarosław Krupski, który prawdopodobnie podpisze kontrakt ze spółką!
- Kwestia obsady bramki jest drugorzędna, nie ma tematu Wyłupskiego, Sylwek jest i będzie z nami - tydzień temu mówił
Piotr Mandrysz. Wczoraj trener gdynian podtrzymał, że priorytetem w dalszym kompletowaniu składu jest transfer środkowego pomocnika, ale dodał też:
"Było moją wolą, a także zarządu klubu, aby na obóz pojechał Jarek Krupski. Jego sprawa ciągle pozostaje niewyjaśniona i nie wiem jak się zakończy." Jednak inwestycja w zawodnika, bo tak należy traktować zafundowanie mu udziału w tygodniowym zgrupowaniu, nie jest przypadkowa.
- Jeszcze niczego nie podpisałem, ale wszystko jest na jak najlepszej drodze - oświadczył 35-letni wychowanek Arki, który od dawna trenuje przy Olimpijskiej.
- O tym, że pragnę wrócić na stare śmieci, powszechnie wiadomo. Cieszy mnie, że zarówno trener jak i działacze widzą mnie w drużynie.Krupski, który niniejszym porzucił chyba nadzieję na godziwy angaż w I lidze, nie oponował, gdy wysnuliśmy wniosek, że od tej pory będzie trwała sportowa rywalizacja pomiędzy nim a
Sylwestrem Wyłupskim i stojącym w cieniu
Michałem Chamerą. Bardzo długo trwało, aż bramkarski wątek stał się jasny. Koniec końców, to najmocniej - na dziś - obsadzona pozycja w "jedenastce" z Redłowa.
Trener Mandrysz zabiera również na obóz 19-letniego
Kamila Gussmana, bocznego pomocnika z drużyny rezerw (dwa lata temu przybył do MGKS z Orkana Rumia).
- Kamil zbierał pochlebne recenzje w meczach V ligi, ale w związku z tym, że w maju zdaje maturę, a to bardzo ważna sprawa w życiu młodego człowieka, w trakcie rozgrywek będzie trenował z nami z doskoku. Nie mogę więc wiązać z nim dużych nadziei, lecz w tej chwili jest dobry czas, aby poznać go lepiej, sprawdzić. Później, w trakcie serii sparingów, być może wezmę jeszcze jednego młodzieńca, bocznego pomocnika, który w listopadzie brał udział w meczu kontrolnym z Unią Tczew (prawdopodobnie chodzi o
Mateusza Kołodziejskiego - przyp. red.).
Trzeba szukać w grupach młodzieżowych, bo tam na pewno są jakieś talenty.Arkowcy jadą do Władysławowa, aby popracować nad siłą i wytrzymałością. Wyborem OPO szkoleniowiec zdobył punkty u swoich podopiecznych, w większości niechętnych eskapadom w góry.
- W góry jeżdżą ci trenerzy, którzy chcą uciec od żon - usłyszeliśmy jeden z żartów.
Marek Kusto upierał się, że arkowcy mają jodu pod dostatkiem i zabierał ich na południe kraju, rok temu do Dzierżoniowa, natomiast latem - do Świeradowa. Coś musiało być nie tak, skoro zespół przez cały 2003 rok grał słabo. Mandrysz nie chce żadnych porównań.
- Nie mówię, że praca w górach jest zła. Pamiętam jednak, iż zima bywa u nas różna. Bywa tak, że wycieczki w góry są niemożliwe, bo jest tam zmarzlina, grożąca kontuzjami. Kluby z południa jeżdżą w góry, bo mają blisko. Po co ma tam jeździć Arka, skoro biegać po płaskim możemy 40 kilometrów stąd? Zresztą to sprawa mniejszej rangi. Przede wszystkim zależało nam na wygodach wynikających z zakwaterowania i bliskości obiektów. Dlatego postanowiliśmy wybrać Ośrodek Przygotowań Olimpijskich - albo Spałę, albo Cetniewo.Nową jakością w treningach gdynian są zajęcia aerobiku w hotelu "Nadmorski". Mandrysz odrzuca w tej dziedzinie słowo nowość, ponieważ sam ćwiczył przy muzyce w 1996 roku.
- Pracę nad koordynacją ruchową preferuje już wielu szkoleniowców. - Aerobik po pierwsze przerywa monotonię dwumiesięcznego cyklu zajęć, po drugie urozmaica trening ogólnorozwojowy, w mojej ocenie bardzo istotny. Z własnych, wieloletnich obserwacji, jako piłkarz i jako trener, wiem, że ogólna sprawność piłkarzy spada z każdym rocznikiem.