Po święcie, jakim była wizyta CSKA Moskwa sopoccy koszykarze wracają do ligowej rzeczywistości, ale bynajmniej nie szarej. Mecze Prokomu Trefl ze Śląskiem Wrocław zawsze dodają DBE kolorytu. Kolejny ligowy klasyk rozpocznie się w piątek o godzinie 19.00 w hali przy ul. Goyki. Jeszcze w 2002 roku Śląsk potrafił zastopować Prokom w finale play off. Jednak już dwa sezony później sopocianie w drodze po pierwsze w historii klubu ligowe złoto, wygrali z wrocławianami cztery mecze z rzędu. Rywale tak się tym faktem zdeprymowali, że najwyraźniej nabawili się kompleksu żółto-czarnych. Dość powiedzieć, iż podopieczni
Eugeniusza Kijewskiego nie przegrali z tym rywalem od ponad trzech lat, a na własnym parkiecie są dla tego przeciwnika nieosiągalni jeszcze o dwa lata dłużej!
Na kontynuowanie passy wygranych liczymy także w piątek. Z charyzmy zespół
Andreja Urlepa sprzed lat chyba została tylko ta... trenera. Śląsk zdążył już bowiem przegrać w DBE dwukrotnie na własnym parkiecie, a jedyny sukces zanotował w Kwidzynie, nad stremowanym wówczas pierwszy mecz w krajowej elicie Basketem.
-
Dla nas to mecz jak każdy inny. Na początku sezony w lidze do wypełnienia mamy dwa cele: wygrywać oraz zgrywać zespół. Nie wiem, jak ułoży się mecz, ale jak tylko będzie taka możliwość, to zamierzam zagrać szerokim składem. Nikt nie narzeka na kontuzję - deklaruje trener Kijewski.
Śląsk w minionym sezonie zdobył brąz. Teraz na podstawie zgromadzonego budżetu (około 6 milionów złotych) ustępuje trzem drużynom: Prokomowi (26), Turowowi (12) i Anwilowi (10). Na parkiecie najbardziej rozpoznawalnymi koszykarzy wrocławian są:
Radosław Hyży i
Dominik Tomczyk. Latem ściągnięto pokaźną legię cudzoziemską, zatrudniając m.in. czterech Amerykanów oraz graczy z Litwy, Bośny i Hercegowiny oraz... Sudanu.
jag.