Ludzie różnie gadają

Rozmowa z Czesławem Michniewiczem

- Co zrobiłeś dla Arki od poniedziałku?
- Nic wielkiego. Jak chciał zarząd spółki, skupiłem się na poszukiwaniu piłkarzy potrzebnych na określone pozycje. Miał być lewy pomocnik, ktoś do ataku i ewentualnie rozgrywający, z którego pozyskaniem jest największy kłopot. Po pierwsze - na rynku nie ma takich graczy w nadmiarze, a po drugie - jest już trochę późno. W piątek okienko transferowe zostanie zamknięte. Poza tym obejrzałem dwa treningi.
- I jakie wnioski?
- Nie do gazety.
- Jesteś tu krótko i nie wiadomo jak jeszcze długo, ale kibice będą ci pamiętać, kogo sprowadziłeś na Olimpijską. Lepiej, żeby Marcin Kozłowski i Karol Gregorek nie rozczarowali.
- Ręczę za nich, że to już klasowi i przede wszystkim bardzo perspektywiczni piłkarze. Jednak nie oczekujmy, że ta dwójka z rozpędu poprowadzi żółto-niebieskich do ekstraklasy. To najlepsi kandydaci, gdy klub pragnie budować drużynę przyszłościową. Doświadczeni gracze, oczywiście, są potrzebni, wręcz niezbędni, ale nie tacy, co przez całą karierę notowali spadki. Kozłowski ma 23 lata, więc nie taki mały bagaż doświadczeń, a przybył z naprawdę mocnego klubu. I to za darmo! Trzeba go wprowadzać do drużyny stopniowo, potrzebuje treningu i fachowej opieki. Jeśli ją otrzyma, wiosną będzie objawieniem w II lidze.
- Z takim zawodnikami należałoby podpisywać dłuższe kontrakty...
- Co najmniej dwuletnie. Wiem, że to ryzyko, Arka też się o tym przekonuje, jednak lepsza umowa długoterminowa z młodzieńcem niż zgranym ligowcem po trzydziestce. Chociaż jeśli Arka będzie dobrze grać, chłopak zaaklimatyzuje się tutaj, zrobi postępy, to na pewno zechce zostać w Gdyni na dłużej. Chętnie przedłuży kontrakt. Nawet jeśli to nadal miałaby być II liga. No, chyba że odezwą się potentaci z ekstraklasy. Nasze miasto ma ogromne atuty, Nazwa "Arka" przyciąga swoją magią. Jej aspiracje są powszechnie znane. Są kibice. Gregorek natychmiast docenił to. Ani przez chwilę nie wahał się, gdy do niego zadzwoniłem.
- Tak młody napastnik to w Arce rzadkość.
- Ludzie różnie gadają. Słucham przecież komentarzy tak jak wy, dziennikarze. Dlaczego Karol nie grał w Amice? A dlaczego nie grał Król i nie gra Mielcarski. Bo są Kryszałowicz, Dawidowski i Dembiński. I jeszcze Bąk siedzi na ławce. Przebić się przez taki układ nie jest rzeczą łatwą. Bardzo mocno o Karola starała się stołeczna Polonia, jednak w Amice nie chcieli słyszeć o tym transferze. Chłopak przez cały czas był typowany do gry. Jego talent, umiejętności, smykałka do zdobywania goli, brak kompleksów są we Wronkach doceniane. Dembiński i Mielcarski to już wiekowi napastnicy, Dawidowski lada moment może wyjechać za granicę. W Amice o tym wiedzą i muszą mieć młodego w rezerwie. Puścili go tylko dlatego, że przekonałem Stefana Majewskiego, że w Gdyni będzie miał jeszcze większe szanse rozwoju niż w III-ligowych rezerwach.
- Pod warunkiem, że będzie u nas grał.
- U mnie Karol miałby miejsce w podstawowej jedenastce. Uważam, że zasługuje na to. Jemu nie zadrży noga, on się nie boi. We Wronkach, mimo że miał na razie grać tylko w III lidze, kasował potężne pieniądze. Zrezygnował z połowy z nich, byle tylko grać wyżej. Musiał też przedłużyć kontrakt o rok. Amica zawsze tak robi, gdy wypożycza piłkarza do innego klubu. Chociaż nie uczyniła tak w przypadku Grześka Króla, co też dobrze świadczy o Karolu. Dobrze pamiętam jak Amica niegdyś walczyła o niego z Wisłą Kraków. Zabraliśmy go na zgrupowanie do Portugalii i podawaliśmy inne nazwisko, gdy strzelał bramki w sparingach. Inaczej Beniaminek Radom podbijałby cenę. I takich ludzi na rynku jest więcej.
- Pewnie jeszcze mało znanych.
- I tak, i nie. W zanadrzu mam juniora, o którym zrobiło się bardzo głośno - 16-letniego Filipa Burkhardta z Amiki. Także Arkadiusza Czarneckiego ze Stomilu. Obaj są reprezentantami Polski w kadrze Michała Globisza. W tej chwili próbuje go wykupić z Olsztyna menedżer krakowian, Zdzisław Kapka. Bezowocnie. Chłopak kosztowałby 16 tysięcy, czyli grosze, a talent pierwszej wody. Od razu można byłoby go wypożyczyć do III ligi. Co to za suma w porównaniu z kontraktami rutyniarzy? Rynek w tej części Polski mam spenetrowany, nawet w Giżycku jest piłkarz wart zainteresowania.