- 1 Lechia - Arka. Bilety wyprzedane (110 opinii)
- 2 Arka o dwa zwycięstwa od ekstraklasy (55 opinii)
- 3 Trefl mistrzem Polski juniorów młodszych (3 opinie)
- 4 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (20 opinii)
- 5 Niższe ligi. Rekordowy wynik (46 opinii)
- 6 Lechia: Mocny gong, wielka złość (121 opinii)
Marcin Kozłowski w Arce
Arka Gdynia
- Miałem złamaną ręką w wypadku samochodowym, latem trenowałem sam, biegałem. Jestem właśnie w fazie rozwiązywania kontraktu z klubem z Grodziska - mówił 23-letni Kozłowski (ur. 21.08.1980; 185 cm/70 kg), którego przywiózł na stadion Michniewicz. Drużyna Marka Kusty już trenowała na bocznym boisku GOSiR, więc lewoskrzydłowy rodem z Bydgoszczy dość szybko dogadał się z prezesem SSA i popędził przebrać się. Chociaż po jego minie wnioskujemy, że rozmowa nie została zakończona. Wiadomo, negocjacje finansowe to żmudna orka...
- Groclin jest już na Litwie, więc nie było z kim rozmawiać, gdy zadzwoniłem do pierwszoligowca, ale przynajmniej usłyszałem, że nie będzie kłopotu z załatwieniem formalności - powiedział nam Wiesław Kędzia. Kusto zna młodego pomocnika tylko ze słyszenia. Kierownik drużyny przypominał mu, że to właśnie Marcin nawinął Grzegora Patera i asystował przy bramce, gdy Groclin zwyciężał Wisłę na jej boisku.
- Wczoraj byłem w gabinecie prezesa Kolportera Kielce - opowiadał zawodnik. - Byłem bliski porozumienia, ale jeśli mam sposobność wybierać, to wolę przeprowadzić się do Gdyni.
Będziemy więc mieć dwóch Kozłowskich w Arce. Młodszy o dwa lata Łukasz jest w niej od małego, ale na razie leczy kontuzję. Obaj, co ciekawe, są lewonożni, lecz więzów pokrewieństwa brak. Marcin nie musi być ostatnim nabytkiem ekstra w stosunku do planów transferowych klubu. Jedno wolne miejsce jeszcze by się znalazło, aczkolwiek nie zajmą go piłkarze zaprzyjaźnionego z Arką Lecha, ani napastnik Michał Goliński (przechodzi do Widzewa), ani pomocnik Piotr Jacek. - Rozglądamy się i jeśli zawodnik będzie tego wart, ściągniemy go do Redłowa - zapowiedział Kędzia.
Skąd te wolne miejsca? Pierwsze gry zweryfikowały przydatność niektórych zawodników i jest bardzo prawdopodobne, iż zarząd może powtórzyć zabieg z zimy, gdy Jackowi Cieśli i Robertowi Wilkowi zaproponowano dozwolone kontraktem przesunięcie do V-ligowych rezerw. Piłkarz traci na tym połowę zarobków. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pierwsi w kolejce są Bogusław Lizak, Artur Toborek i Łukasz Stasiuk.
Czy w przypadku pierwszych dwóch mamy do czynienia z konsekwencjami nie udowodnionej afery alkoholowej? Dopiero się przekonamy. Kusto oznajmił, że w tej chwili klub ma poważniejsze kłopoty. W rozwiązywaniu ich ma pomóc Michniewicz, na razie jako konsultant, nie uczestniczący w treningach. Po czasie wydało się, dlaczego szkoleniowiec storpedował pierwszy angaż wychowanka Bałtyku. Otóż, w lipcu Kusto wyszedł z założenia, że skoro nie było już pieniędzy na Janusza Kupcewicza, to dlaczego mają być dla "nowego". Teraz nie zgłaszał pretensji.
- Musimy wszystko robić, aby uzdrowić sytuację - mówił trener. - Każdy z nas chce dobra Arki. Michniewicz nie przeszkadza mi. Trudne chwile trzeba przetrzymać. Najłatwiej byłoby zrejterować. Burzę mamy już za sobą i mam nadzieję, że wkrótce zaświeci nam słońce. Oby na drużynę ten wstrząs podziałał mobilizująco. Nie mamy wyjścia, musimy zdobywać punkty.
Kusto nadal twierdzi, że gdyby grali Grzegorz Wódkiewicz i Robert Bubnowicz, Arka stałaby znacznie wyżej. - W naszej grze brak inwencji, improwizacji - kontynuuje. - Ataki jednym schematem są rozpoznawane przez przeciwników. Staramy się to zmienić.
Kusto jest lojalny wobec drużyny jak mało który szkoleniowiec. Taki Romuald Szukiełowicz, znany nam z Lechii-Polonii, zmieszałby piłkarzy z błotem. No, ale dobrze pamiętamy jak u nas skończył.
Inna sprawa, że zatrudnienie Michniewicza jest jakby niedyplomatyczne. To trener młody, ale już doświadczony, pęczniejący od fachowej, najnowszej wiedzy, głodny sukcesu. Połączenie takiej osobowości z autorytetem Kusty, ongiś drugiego trenera reprezentacji Polski, zakrawa na ryzykowne. Kto tu kogo ma uczyć? Michniewicz odrzucił rolę asystenta, a przez to "straszaka". Wolał bardziej neutralną pozycję. Już wiemy, że zaskarbił sobie tym sympatię ludzi, którzy żyją sprawami Arki z dnia na dzień.
We wtorek Jan Kowalski, były prezes MGKS (1998-2000), szef sekcji piłkarskiej, gdy Arka sięgała po Puchar Polski, złożył rezygnację w gabinecie Andrzeja Karnabala, przewodniczącego Rady Nadzorczej. - Mojej decyzji nie należy łączyć z zamieszaniem wokół osoby Marka Kusty - oświadczył pan Jan. - Zadzwoniłem do trenera i sam mu o tym powiedziałem.
Kowalski, postać kontrowersyjna, ale oddana Arce bez reszty, uciekł od ujawnienia przyczyn rezygnacji. Zamierza je przedstawić tylko właścicielom spółki. Jedno jest pewne - był jedyną osobą w RN, której zależało na kontroli i ocenie wątku sportowego. W ciemno można twierdzić, że rada nie jest kompetentna w materii piłkarskiej. Sami kibice od dawna dziwią się, jakim cudem wciąż zasiada w RN - jako ich przedstawiciel - Jakub Polak, zatrzymany przez policję podczas zdarzeń wrocławskich. Jest w RN także Piotr Wesołowski, kompan prezesa. Rada skupia się wyłącznie na rozliczaniu wydatków zarządu, a przecież spółka ma w nazwie przymiotnik sportowa. Od tego aspektu nie wolno uciekać. Krytykował to m.in. Janusz Kupcewicz, sąsiad Kowalskiego. Były menedżer gdynian nie raz i nie dwa starał się o zaproszenie na posiedzenie RN. Bezowocnie. - Przygotowywałem sprawozdania z mojej pracy i chciałem je przedstawić Radzie. Skoro nie chciała, znaczyło to, że wszystko jest OK, że pracuję na szóstkę, a nawet ja tak nie uważałem. Mimo że za mojej kadencji Arka była czwarta w tabeli - wspomina Kupcewicz, którego internauci proponują dziś na prezesa. - To nie rola dla mnie - odpowiada. - Jeśli już, to w roli nowego prezesa widziałbym innych byłych piłkarzy, Boguszewicza albo Czyżniewskiego.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2003-08-27 00:45
i CO DA TRANSFER Z DRUŻYNY REZERW GROCLINU??
JEDEN ZAWODNIJ NIC NIE ZROBI !!TRZEBA CHŁOPCOM KASY TROCHE ZABRAC BO MAJA JEJ ZA DUŻO INNACZEJ BEDZIE 3 LIGA!!!!!!!!!NA TO SIE ZAPOWIEDA A NIE NA 1 LIGE HEHEHEH
- 0 0
-
2003-08-27 11:20
Chłopcy z zarządu
Chyba faktycznie zapomnieli że tu chodzi przecież o to zeby grać jak najlepiej. A niestety gra się piłkarzami a nie sponsorami. Ok może faktycznie dużo zrobili, bo ściągnęli kapitał i zainteresowanie się zrobiło, ale o tym kto powinien grać w drużynie musi decydować selekcjoner i osoba, która ma o tym pojęcie. Nie zawsze prezesi mają o tym pojęcie (co widać w Areczce). Cieszy fakt rezygnacji z usług Toborka i Stasiuka, bo mieli już swoje 5 minut i niestety, ale z taką grą to nawet w Lechii by nie znależli miejsca. Co do braku Bubnowicza i Wódkiewicza zgoda - naprawdę obecna postawa Arki pokazuje że nie ma komu rozprować gry od naszego przedpola. Oby tylko nowe transfery były na poziomie I ligi. Bo rezerwy Groclinu?? chyba nie pomogą.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.