- 1 Lechia: Mocny gong, wielka złość (98 opinii)
- 2 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (191 opinii) LIVE!
- 3 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (16 opinii)
- 4 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (79 opinii)
- 5 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
- 6 Niższe ligi. Rekordowy wynik (44 opinie)
Gra siatkarzy Lotosu Trefla ma być szybsza
8 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat)
Trefl Gdańsk
Najnowszy artykuł o klubie Trefl Gdańsk
Trefl Gdańsk z sukcesami w siatkówce młodzieżowej. Medale w mistrzostwach Polski
Michał Masny zapowiada, że przyszedł do Lotosu Trefla walczyć o medal PlusLigi. Patrząc na profil graczy z nowej drużyny chce przyspieszyć ich ataki. Do tego nie robi mu różnicy, czy rozgrywki zostaną w nowym sezonie powiększone o dwa zespoły, czy nie. Pomimo 9 lat w polskiej lidze porównanie jej poziomów sprowadza do walki smaku pomiędzy gruszkami a ogórkiem.
Marcin Dajos: Co złożyło się na pana kolejną podróż po Polsce, tym razem do Gdańska?
Michał Masny: Na takie rzeczy zawsze składa się kilka czynników. Oczywiście musiał być dobry trener, choć w Jastrzębskim także był takowy. Kiedyś powiedziałem jednak, że chciałbym pracować z Andreą Anastasim i teraz dostałem taką możliwość, więc ją wykorzystałem. Doszły do tego ambicje klubu - mam nadzieję, że będziemy grali o medale. Znam też wszystkich najważniejszych siatkarzy Lotosu Trefla i wiem, że możemy stworzyć fajny zespół. Oczywiście zadecydowało również życie poza treningiem. Gdańsk jest nieco inny niż Jastrzębie.
MATEUSZ MIKA I PIOTR GACEK WYWALCZYLI Z KADRĄ GRĘ NA IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH
Czyli w Jastrzębiu było już nudno i to sprowokowało przeprowadzkę? W końcu tam także ma powstać zespół na medal PlusLigi.
Myślę, że są tam nieco inne priorytety. Oczywiście zbudują dobry zespół, ale ambicje klubu z Gdańska są troszeczkę wyższe. A co do znudzenia się, to tak nie było. Chodzi głównie o możliwość walki o medale.
Czyli w ogóle nie rozmawiał pan z władzami Jastrzębskiego o pozostaniu w klubie?
Oczywiście, że rozmawialiśmy. Była kwestia dogadania paru rzeczy. W tym czasie porównywałem jednak to z ofertą z Gdańska i właśnie na nią się zdecydowałem. Jestem z tego bardzo zadowolony.
DARIUSZ GADOMSKI NOWYM PREZESEM LOTOSU TREFLA
Co jest w trenerze Anastasim, że niemal każdy siatkarz przychodzi do Lotosu Trefla właśnie dla niego?
Chodzi o jego sukcesy z reprezentacją Hiszpanii a następnie Polski. Do tego dochodzi doświadczenie z klubów. Nic więcej nie trzeba mówić.
Pomimo 7. miejsca w tabeli miniony sezon można chyba zaliczyć Jastrzębskiemu do udanych?
Zespół był złożony z doświadczonych i młodych siatkarzy. Kiedy skład został skompletowany wiedziałem, że zagramy o środek tabeli. Tak też to wyglądało i się skończyło.
Swoim rozegraniem wniesie pan do Lotosu Trefla nieco niekonwencjonalności?
Pół żartem mogę powiedzieć, że wniosę do drużyny swoje 73 kilogramy wagi. A na serio to nie powiem nic nowego. Postaramy się grać szybko, nawet bardzo szybko. Zawodnicy, których mamy w drużynie są do tego zdolni. Mam nadzieję, że właśnie na tym będzie się opierała nasza gra. Trener jest zresztą podobnego zdania.
Będzie się pan wpasowywał w to, co zostało stworzone w Gdańsku przez ostatnie dwa lata, czy może dołoży coś swojego?
Nie mam swojego planu, którego chce się trzymać do samego końca, na przykład w danym meczu. Człowiek musi umieć posługiwać się wyobraźnią. Oczywiście ogólna znajomość taktyki jest niezbędna, ale w trakcie spotkania to po trzech piłkach może to wyglądać zupełnie inaczej. Na pewno nie zacznę pokazywać innych rzeczy niż te z ostatnich 25 lat, podczas których gram w siatkówkę.
A jak zapamiętał pan Lotos Trefl z ostatnich sezonów? Łatwo było go rozpracować, czy trudno?
Jako rozgrywającemu nie było tak źle. Choć z drugiej strony zawsze wyzwanie stanowił dla mnie Bartosz Gawryszewski. To się zdarza, że czasami zawodnikom z mojej pozycji trudno przechytrzyć jakiegoś środkowego.
Podczas ostatniego starcia z Lotosem Trefla w Gdynia Arenie skarcił pan swój nowy klub i to bardzo mocno.
Mogło to tak wyglądać, ale takich meczów, w których wychodzi wszystko i czego by człowiek nie dotknął zamienia się w punkt lub super rozegranie, to w karierze jest może z pięć. Wtedy wszyscy zagraliśmy perfekcyjnie i szybko wygraliśmy.
Gra pan w polskiej lidze od 2007 roku. Jak zmieniły się te rozgrywki?
Trudne pytanie. Nie można porównać gruszek z ogórkami. Każdy sezon jest inny, zmieniają się systemy czy zawodnicy. Dlatego nie można ich porównywać. Są różne opinie co do poziomu. Można powiedzieć, że wszystko poszło w górę jeżeli chodzi o organizację czy transmisje telewizyjne. W ostatnim sezonie mówiono, że jest ciekawa liga. To jednak nie wpływa na poziom. W tym wypadku ci niżej sklasyfikowani potrafili skutecznie grać z tymi najlepszymi.
Zostawiłby pan poprzedni system rozgrywek, dodał do niego normalny system play-off, czy jak to jest w planach dorzucił jeszcze dwie drużyny do zamkniętych rozgrywek?
Nie wiem, czy dla mnie będzie stanowiło różnicę, gdy rozegram cztery mecze więcej w sezonie zasadniczym. Kiedyś w Jastrzębiu zagraliśmy w trakcie sezonu 52 mecze. I daliśmy radę. Dlatego nie wydaje mi się, że powiększenie ligi sprawi problem. Gorzej będzie z terminami, zwłaszcza dla drużyn występujących w Lidze Mistrzów. I nie chodzi tylko o czas na granie, ale także na trenowanie.
Czyli bez europejskich pucharów powiększenie ligi jest do przełknięcia?
Zupełnie bez różnicy. W końcu będzie o miesiąc więcej do gry niż ostatnio. Dlatego nie będzie to zrobione na wariackich papierach.
mad