"They have got only seven points advantage". Oni mają tylko siedem punktów przewagi - zdradza Willie Solomon, były zawodnik Memphis Grizzlies, że właśnie tymi słowami w przerwie spotkania z Prokomem Treflem Sopot otuchy dodawali sobie koszykarze Hapoelu Migdal Jerozolima. Prokom miał 17 "oczek" przewagi, ale ta terapia gościom z Jerozolimy pomogła.
Spotkały się dwa bardzo wyrównane zespoły. Myślę, że Prokom zapomniał, że druga połowa meczu jest równie ważna jak pierwsza. Na początku drugiej części gospodarze byli zdekoncentrowani. Bardzo spokojnie rozegraliśmy kilka akcji i przewaga naszych rywali szybko stopniała. Potem górę wzięły nerwy.
Kibice byli przekonani, że przy takiej stracie do przerwy zaczniecie się denerwować, kłócić i gubić...
Nic z tych rzeczy. Trener Drucker wyraźnie nas uczulał w szatni na to, byśmy grali spokojnie, bez szaleństwa. Przez całą przerwę wbijał nam do głowy, że Sopot ma tylko siedem punktów przewagi, a nie siedemnaście. To nam bardzo pomogło. Mamy na rozegraniu Sheffera i myślę, że zwycięstwo to w dużej mierze jego zasługa. Wszystko robi metodycznie. Wie kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić, kiedy rzucić. Jednak wygraliśmy, bo byliśmy zespołem. Prokom nie zawsze o tym pamiętał.
Jak ocenisz swoich konkurentów, Marka Millera i Tomasa Pacesasa?
Znakomici chłopcy. Grali bardzo twardo, agresywnie. Szczególnie uważałem na Millera, który w pierwszym meczu rzucił nam 24 punkty. Tym razem go zatrzymaliśmy, jednak i on bardziej poświęcał się obronie. Nie wiedzieliśmy na co tak naprawdę będzie stać Pacesasa. Czy w ogóle zagra. Przecież zeskakując na moją stopę, skręcił sobie staw skokowy. Wiedzieliśmy, że nie może być w pełni zdrowy. Przyznaję, że zadziwił mnie swoją zadziornością.
W swej karierze grałeś już trzykrotnie przeciwko Prokomowi. W barwach Arisu Saloniki i Hapoelu Migdal Jerozolima rzuciłeś sopocianom 84 punkty. Pracujesz na kontrakt w Sopocie w przyszłym sezonie?
Wykonywałem tylko swoją pracę. A oferta z Sopotu? Odpowiem ci po sezonie, ale wszystko jest możliwe.
Uważasz siebie za największą gwiazdę ligi izraelskiej?
Ligi izraelskiej? Uważam, że jestem jedną z największych gwiazd Europy.
To co robisz w Izraelu? Pieniądze ponoć kluby izraelskie płacą dobre, jednak w tym kraju nie ma stabilnej sytuacji politycznej. Nie obawiasz się tego?
Zawsze myślę pozytywnie. Nie sądzę, że mógłbym paść ofiarą jakiegoś ataku terrorystycznego. W Izraelu gram w koszykówkę, czuję się tam dobrze, więc dlaczego miałbym stamtąd wyjeżdzać?
Choćby po to, by wrócić do NBA.
Gra w NBA świadczy o tym, że moje umiejętności są duże. Za pierwszym razem, w Grizzlies, na pewno nie pokazałem wszystkiego, na co mnie stać. Na pewno mam w planach powrót do NBA, jednak... W Europie gram od dwóch lat i jestem bardzo mile zaskoczony. Trafiam do silnych klubów, osiągających sukcesy. Nie chcę więc niczego zmieniać na siłę.