• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie mamy wielkich bab

Jacek Główczyński
30 listopada 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Zygfrydem Kuchtą

Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych wygraną z Islandią 26:22 (14:10) zakończyła turniej preeliminacyjny do mistrzostw świata, w którym wystartowało sześć zespołów. Pierwsze miejsce w Kielcach aż dziewięcioma bramkami przypieczętowała Agnieszka Wolska, a trzy kolejne dorzuciła jej koleżanka klubowa, Karolina Kudłacz. Ponadto Nata przekazała do kadry Hannę Strzałkowską, a EB Start Elbląg - Kingę Polenz i Elżbietę Olszewską. "Głos" rozmawia z selekcjonerem Zygfrydem Kuchtą.

- Czy od początku graliście o komplet wygranych, czy też założył pan margines na potknięcia?
- Naszym podstawowym celem było zdobycie awansu, czyli zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc. Nie żądałem 10 punktów, bo nasza grupa była zdecydowanie bardziej wyrównana niż ta, która o te same cele rywalizowała w Azerbejdżanie. Cieszę się, że nasze zawodniczki nie zadowoliły się samym awansem i w dwóch ostatnich meczach podjęły walkę o ukończenie turnieju bez porażki.
- Po kilku meczach mówił pan, że ustępowaliśmy rywalkom pod względem warunków fizycznych. Trafiły nam się wyjątkowo rosłe przeciwniczki, czy też będzie to stały element gry?
- Niestety, nie mamy wielkich bab. W wielu drużynach występuje specjalizacja - są zawodniczki do obrony, a inne - do ataku. A my musimy ustawiać taktykę do tego, co mamy. Jak nie można zwiększyć siły ataku pozycjnego, to trzeba więcej grać kontrą, a do tego musi być dobra, agresywna obrona. Nie możemy grać tak jak silniejsze zespoły, tzn. 6-0. Musimy stawiać na defensywne warianty 5-1 bądź 3-2-1.
- Udało się panu zebrać na Kielce optymalny skład, czy też można jeszcze kadrę wzmocnić?
- Raczej musimy doskonalić się w obecnym składzie. Zaczął się tworzyć zespół, zarówno na boisku, jak i poza nim. Wielkiego wyboru nie mamy. Wypadła nam właściwie tylko kontuzjowana Iwona Błaszkowska, można spróbować jeszcze Dagmarę Kot, która wyjechała do Hiszpanii.
- Akcja play off już się rozpoczęła?
- Dwumecz o wyjazd na mistrzostwa Europy zaplanowano na 11 i 18 czerwca przyszłego roku, ale harmonogram przygotowań mam już gotowy. Kolejne zgrupowanie odbędzie się w marcu. Chciałbym je zwieńczyć turniejem, ale tym razem nie w Chen, bo tam trzeba tylko grać, a nie ma czasu na spokojny trening. Potem spotkamy się po lidze.
- W grudniu na Węgrzech odbędą się mistrzostwa Europy. Jakim drużynom życzyć pan będzie, by z tego turnieju zakwalifikowały się do mistrzostw świata i w czerwcu nie stanęły nam na drodze?
- Na pewno nie zagramy w play off z Francją i Rosją, czyli obrońcą tytułu i gospodarzem, bo mają udział w mistrzostwach zapewniany bez eliminacji. Po mistrzostwach Europy ubędą z grona ewentualnych kandydatów trzy kolejne drużyny. Nie mam wyraźnych oczekiwań, może lepiej tylko uniknąć Dunek. Pamiętajmy, że gdy gra się słabo, to i dobre losowanie nie pomoże.
- Nata ma kłopoty finansowe. Nie obawia się pan, że nagle, z dnia na dzień kadrowiczki z Gdańska przestaną normalnie trenować?
- To jest przykre, nie ułatwiam szkolenia i na pewno przenosi się na kadrę. Jednak nie widziałem, by gdańszczanki narzekały, czy wisiały na telefonie, szukając nowych pracodawców. Do tych zawodniczek nie mam zastrzeżeń. Bardzo dobrze zaprezentowała się Karolina Kudłacz, która radziła sobie nie tylko na skrzydle, ale także na rozegraniu, gdy kontuzji doznała Karolina Siódmiak. Hania Strzałkowska stała się bardziej agresywna w obronie, a Aga Wolska była pewną egzekutorką karnych.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane