Konia z rzędem temu, kto przed rozpoczęciem sezonu Era Basket Ligi odważyłby się głośno powiedzieć, że w 2. kolejce Prokom Trefl Sopot zagra w Inowrocławiu z... wiceliderem tabeli (sobota, 18.00). Noteć na tak wysoką pozycję wywindowało sensacyjne zwycięstwo na inaugurację z Polonią w Warszawie 105:96.
To najwyższa pozycja, jaką klub z regionu pomorsko-kujawskiego zajmował w historii swych występów w ekstraklasie.
- Myślę, że zespół jest przygotowany na zajęcie miejsca w górnej części tabeli - mówił podczas Turnieju o Puchar Prezydenta Sopotu
Mirosław Noculak, trener Noteci. Wtedy jego słowa można było traktować z przymrużeniem oka. Po sensacyjnym zdobyciu stolicy słowa te nabierają zupełnie innego znaczenia. Ojcem sukcesu nad "Czarnymi Koszulami" był niezniszczalny
Alex Austin. 36-letni Amerykanin zdobył 41 punktów i miał 17 zbiórek!
- Udowodniliśmy, że pieniądze nie grają. Od początku wiedzieliśmy, że jedziemy do Warszawy po zwycięstwo. Tak samo będzie z Prokomem, też zagramy o pełną pulę - twierdzi obieżyświat, który w swej karierze grał już w USA, na Cyprze, we Francji, Portugalii, Belgii, Finlandii, Argentynie, ale od trzech sezonów jest wierny barwom Noteci. Dużym zaskoczeniem jest też pozyskanie przez ten klub
Yanna Mollinariego, byłego reprezentanta Francji (21 "oczek" i 7 asyst na inaugurację), pierwszego "żabojada" w polskiej ekstraklasie.
- Zatrudniając go mieliśmy trochę szczęścia - rzuca tajemniczno
Piotr Baran, drugi szkoleniowiec zespołu z Inowrocławia.
Co ciekawe, Noteć ma olbrzymie problemy z obsadzeniem newralgicznych pozycji rozgrywającego i środkowego. Zmęczonego Mollinariego na rozegraniu zastępuje Austin, który playmakerem nie jest i nie będzie, nawet jeśli bardzo by tego chciał. Miał to robić
Krzysztof Szubarga, który w meczu z Ideą Śląskiem Wrocław zerwał więzadła poboczne kolana i nie będzie grał przez dwa miesiące. Z kolei podstawowym centrem w tej chwili jest
Roy Rogers (208 cm). W uwagi na jego zniszczone kolana nawet mu podziękowano, jednak gdy trener Noculak zobaczył na treningu, że nie ma z kim ćwiczyć podkoszowych zagrywek, zatrudniono go ponownie. Wcześniej sprawdzano
Johna White'a, a Chorwat
Silvio Turković narzeka na zapalenie ścięgna Achillesa.
- Gramy z wiceliderem. To po pierwszej kolejce trochę dziwne stwierdzenie, typowo dziennikarskie - ocenia
Jacek Winnicki, drugi szkoleniowiec Prokomu. Noteci trzeba jednak się obawiać, gdyż wygrana z Polonią ma swoją wymowę. Na szczęście mamy już w zespole
Omara Kebu Stewarta oraz
Travisa Conlana, którzy pilnie wkuwają taktyczne zagrywki. W składzie zabraknie jedynie
Dragana Markovicia, który trenuje już po poważnym skręceniu stawu skokowego.
- Na siłę mógłbym już zagrać, ale nie chcę ryzykować. Lepiej poczekać jeszcze kilka dni aniżeli potem narzekać - zauważa serbski skrzydłowy.
Zainteresowanie grą z wicemistrzem Polski jest w Inowrocławiu ogromne. Dość powiedzieć, że komplet biletów (3 tysiące), rozszedł się w... przedsprzedaży jak woda.