Pobili się trenerzy gimnastyki! - szeptano wczoraj przy ul. Wiejskiej. Pogłoski spotęgowało pojawienie się na terenie AWFiS policji. Józef Karniewicz twierdzi, że został zaatakowany przez Andreja Lewita. Ponad 75-letni prezes MKS Gdańsk poddał się w Szpitalu Marynarki Wojennej badaniom, które mają wykazać, jakiego rodzaju obrażeń doznał w wyniku scysji ze szkoleniowcem ośrodka przygotowań olimpijskich.
Józef Karniewicz to legenda polskiej gimnastyki. Był wychowawcą najbardziej znanego polskiego zawodnika w tej dyscyplinie, Andrzeja Szajny. Najpierw stworzył silną sekcję w Zawiszy Bydgoszcz, a w ostatnich latach koordynował przygotowania w MKS AZS AWF Gdańsk, który szybko stał się bezkonkurencyjny w kraju.
Andrej Lewit z Ukrainy pojawił się w Polsce sześć lat temu. Został trenerem głównym ośrodka przygotowań olimpijskich. To pod jego okiem
Leszek Blanik wdarł się do czołówki w skoku przez konia, sięgnął po tytuł wicemistrza Europy i Igrzysk Dobrej Woli oraz przede wszystkim brązowy medal igrzysk olimpijskich.
Po powrocie z Sydney, kiedy to zrobiliśmy publikowane poniżej zdjęcie, obaj panowie wydawali się być w bardzo dobrej komitywie. Dzisiaj Karniewicz utrzymuje, że od początku był przeciwko koncepcji zatrudnienia zagranicznego szkoleniowca.
- W Polsce mamy wielu zdolnych trenerów. To na nich trzeba stawiać. Tymczasem Lewitowi pozwolono na działanie bez żadnych konsekwencji. Na przykład trzy lata temu wysłał na mistrzostwa świata zawodnika o nazwisku Prażmo, który na 293 zawodników zajął 293. miejsce - przypomina Karniewicz.
O tym, że konflikt między tymi panami narasta, wiedziano w środowisku. W poniedziałek doszło do wybuchu.
- Znam zajście z relacji telefonicznych obu stron. Różnią się one zasadniczo. Dopóki nie otrzymam informacji drogą oficjalną, dopóty nie będę interweniował. Mam też prośbę, aby pozostawić w spokoju trenera Lewita. Niech się nie rozprasza, nie udziela wywiadów, tylko koncentruje wyłącznie na pracy szkoleniowej - mówi
Ireneusz Nawara, prezes Polskiego Związku Gimnastycznego.
Prośbę prezesa PZG spełniliśmy. Nie indagowaliśmy też zawodników ośrodka przygotowań olimpijskich, których ośmiu było obecnych przy zajściu. Obawiali się, że mogą stać się stroną w tym sporze. Żaden z nich nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy pasuje im takie postawienie sprawy:
"Lewit musi odejść natychmiast!"Ukraiński szkoleniowiec poprowadził kolejny trening.
Od osób pragnących zachować anonimowość otrzymaliśmy kilka wersji scysji.
"Złapali się za klapy. Wszystko nie trwało dłużej niż 6 sekund" - usłyszeliśmy.
"Lewit chciał siłą usunąć z treningu Karniewicza, gdy ten zaczął go krytykować" - dodawali inni.
- To przykra sprawa, ale konsekwencje jej będą ogromne. Na razie nie chcę rozgłosu. Czekam na wyniki ze Szpitala Marynarki Wojennej, gdzie poddałem się badaniom. Wówczas przemówią fakty. Jako prezes MKS mam obowiązek dbać o wyniki zawodników. Wszystko co robię, robię dla dobra gimnastyki - zapewnia Karniewicz.
Wczoraj w AWFiS widziano policję. Czy interweniowała w sprawie zajścia między gimnastycznymi trenerami?
- Mogę tylko potwierdzić, że o takim zdarzeniu zostaliśmy poinformowani przez komisariat w Sopocie, gdzie dokonano zgłoszenia - usłyszeliśmy w komisariacie Gdańsk Oliwa.
Wojciech Przybylski, rektor AWFiS, już po kilkunastu dniach od objęcia rządów w uczelni, znalazł się w niewdzięcznej roli.
- Zdajemy sobie sprawę, że do zdarzenia doszło na naszym terenie. Jednak rzecz nie dotyczy pracowników uczelni. Prezes Karniewicz jest opiekunem grup szkoleniowych MKS, a trener Lewit pracuje dla PZG. Czekam na oficjalne wyjaśnienia, policja z nami się nie kontaktowała - mówi prof. Przybylski.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
