To będzie oficjalny debiut Leszka Kucharskiego w roli trenera żeńskiej reprezentacji Polski. W najbliższą sobotę i niedzielę jego wybranki zmierzą się w Krakowie z Turcją, Grecją i Szwajcarią. Najlepsza z tych drużyn awansuje do turnieju barażowego o awans do najsilniejszej "16" przyszłorocznych mistrzostw Europy w tenisie stołowym.
Kucharski odziedziczył spuściznę po
Jerzym Grycanie, z którym PZTS rozstał się w połowie roku. Pod wodzą poprzedniego szkoleniowca biało-czerwone uległy Grecji 1:3, a z Turcją i Szwajcarią wygrały. Te wyniki w połączeniu z rezultatami z Krakowa wyłonią zespół do baraży.
- Naszym celem jest zwycięstwo we wszystkich meczach, w tym z Grecją 3:0 lub 3:1, ale z lepszym bilansem setów niż przy poprzedniej przegranej. Tylko w takim wypadku awansujemy do baraży. Oczywiście, jeśli się nam to nie uda, nie będzie tragedii. Ze swej pracy mam byc rozliczany najwcześniej przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie - mówi popularny "Kucharz".
Kadra od poniedziałku ćwiczy w Krakowie. Selekcjoner postawił na znane z poprzednich gier w biało-czerwonych barwach:
Magdalenę Cichocką, Darię Łuczakowską i Monikę Pietkiewicz. Nową twarzą jest... Chinka
Xu Jie.- Odzidziczyłem po poprzedniku kasety wideo. Miał być też na nich poprzedni turniej. Ale nic nie mogłem odtworzyć. Trzeba było zakupić nowy sprzęt. Wiedzę o rywalkach czerpałem głównie z przekazów słownych. Na tej podstawie uważam, że wygranie grupy nie powinno przerastać możliwości naszych zawodniczek - zapewnia Kucharski.