Spotkaniem z Ciboną VIP Zagrzeb sopoccy koszykarze zakończą pierwszą fazę rozgrywek Euroligi. Potyczka ta ma żadnego znaczenia dla układu tabeli grupy A. Obie ekipy już zapewniły sobie awans do najlepszej szenastki. Początek meczu, podobnie jak wszystkich spotkań ostatniej kolejki, dziś o godz. 20.40.
Spotkanie w "Olivii" ma znaczenie tylko prestiżowe. Prokom, nawet jeśli wygra, zajmie piąte miejsce w grupie. Sopocianie nie zamierzają jednak traktować meczu ulgowo. Chcą zwycięsko zakończyć pierwszy etap rywalizacji w Eurolidze na własnym parkiecie. Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego mają z Ciboną rachunki do wyrównania. Na zakończenie pierwszej rundy w Zagrzebiu mistrzowie Polski zagrali najgorszy mecz w Eurolidze.
Josip Vranković i spółka rozbili Prokom różnicą 31 "oczek". To był najgorszy występ sopocian, zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. W żadnym spotkaniu mistrzowie Polski nie zdobyli tak mało punktów (57), w żadnym tak dużo nie stracili (88). Z graczy żółto-czarnych występu w Zagrzebiu nie musi się wstydzić tylko
Tomas Masiulis, który uzyskał 16 punktów. Dwucyfrowy dorobek zapisano w protokole przy nazwisku
Gorana Jagodnika. W zespole gospodarzy dziesięć i więcej punktów uzyskało sześciu graczy.
Nie lada gratką dla sopockich kibiców będzie przyjazd Vrankivicia. Dla Chorwata będzie to powrót do Trójmiasta. Josip, który przez trzy sezony grał w Prokomie, nadal ma w Sopocie wielu sympatyków.
Wydaje się, że mistrzowie Polski będą mieli ułatwione zadanie. Cibona wystąpi bez dwóch czołowych koszykarzy -
Marko Popovicia oraz
Andreja Stimacia. Popović jest liderem chorwackiej ekipy, najlepszym jej strzelcem (15,2 punktu na mecz), asystentem (3,7) i "złodziejem" (2,1 przechwytu na mecz). Trener
Drazen Anzulović postanowił dać tym zawodnikom urlop. W ostatnim meczu, przegranym w Lidze Adriatyckiej z Union Olimpiji Ljubljana (115:118), Stimac grał 31 minut, a Popovic aż 45. Szkoleniowiec Cibony oszczędza obu graczy. Trzy dni później jego zespół czeka ważny mecz z Siroki Hercegtisak.
- Zwycięstwo na zakończenie rozgrywek grupowych pierwszego etapu byłoby na pewno miłym akcentem - mówił
Eugeniusz Kijewski. - Taka wygrana miałaby również znaczenie psychologiczne przed drugim etapem. To, że obie drużyny mają już zapewniony awans, nie oznacza, że mecz będzie spokojny. Liczyliśmy się z tym, że to spotkanie może decydować o wszystkim. Zakładaliśmy nawet taki scenariusz, to była najbardziej pesymistyczna wersja, że do szesnastki awansuje tylko zwycięzca tego meczu. Na szczęście wszystko ułożyło się po na naszej myśli i nie będzie horroru. Na pewno wszyscy zawodnicy będą mieli okazję pograć. Chociaż jest to mecz o nic, chcemy zrewanżować się za ten poprzedni, w Zagrzebiu. Będziemy grali o zwycięstwo - dodał szkoleniowiec żółto-czarnych.
- Myślę, że mecz będzie spokojny - mówi
Mariusz Bacik.
- Zwycięstwo to podstawowa sprawa. W pierwszym spotkaniu w Zagrzebiu chłopcy się nie popisali. Będziemy robili wszystko, żeby zmazać tę plamę i zrewanżować się Cibonie. Obie drużyny są już w najlepszej szenastce. To jest dobra okazja do przećwiczenia różnych zagrywek taktycznych. Nie wiem co zdecyduje trener, ale spodziewam się, że spędzę na parkiecie trochę więcej minut. Dłużej pogra również Radojević. Na pewno łatwiej będzie się nam grało bez noża na gardle. Zanosi się na niezłe widowisko - dodał skrzydłowy Prokomu.
Kibice, którzy nie będą mieli okazji oglądać meczu na żywo mogą obejrzeć go w Canal+ lub posłuchać relacji w Radiu Gdańsk.