Oczekiwanym zwycięstwem koszykarzy Prokomu Trefl Sopot zakończył się VII Turnieju o Puchar Prezydenta Koszalina. W ostatnim meczu imprezy podopieczni Eugeniusza Kijewskiego pokonali AZS ZAGAZ 101:84. We wcześniejszych spotkaniach wicemistrzowie Polski ograli Czarnych Słupsk 97:82 (33:22, 21:22, 24:27, 19:12) oraz Komfort Kronoplus Stargard Szczeciński 105:80 (26:20, 31:18, 24:17, 24:25).
W meczu przeciwko Czarnym w naszej drużynie zadebiutował
Todd Fuller. Amerykański center w swym pierwszym występie w żółto-czarnych barwach zdobył 13 punktów.
- Jest silny fizycznie, umie pracować ciałem - ocenia
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu. Szkoleniowiec zapewnia, że impreza została potraktowana przez niego czysto szkoleniowo. Jego słowa potwierdzają częste zmiany w każdym meczu. Z dobrej strony pokazał się także
Joe McNaull, wracający do gry po kontuzji stopy. "Józek", mimo ciężkiej pracy na treningach, nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności. Wciąż nie wiadomo, jak długo potrwa absencja
Jirzego Żidka. Czech ma co prawda "tylko" skręcony staw skokowy, jednak należy pamiętać, że podobny uraz leczył przed trzema tygodniami i - co gorsza - była to ta sama noga. Wszystko wskazuje na to, że Fuller będzie pierwszym centrem naszej drużyny w arcyważnym pojedynku ligowym z Anwilem Włocławek w środę. Dobrze zagrał także
Daniel Blumczyński (21 "oczek" w pierwszym meczu). "Bluma" zastępował
Josipa Vrankovicia, który narzeka na kolano, stłuczone podczas Final Four Grupy Północnej Pucharu Europy w Wilnie. Pierwszego dnia nie wystąpił także
Dragan Marković, który pojechał do Warszawy przedłużyć wizę. Mimo osłabionego składu Prokom w cuglach zwyciężył w imprezie, a jak mówią sami koszykarze, "traktowano nas w Koszalinie jak bogów". Na sopocian spadł deszcz nagród. MVP turnieju został
Goran Jagodnik, za najlepszego centra uznano...
Tomasza Jankowskiego, najlepszym zawodnikiem Prokomu był
Tomas Masiulis, a nasympatyczniejszym graczem imprezy - McNaull. Nieoczekiwanie bardzo ciepło przyjęto także
Andrieja Kriwonosa, białoruskiego rozgrywającego Czarnych Słupsk, którego rzut przesądził o porażce Polaków z Białorusinami w Bydgoszczy, a pośrednio o zwolnieniu Dariusza Szczubiała z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski.