Ten mecz powinien zobaczyć każdy kibic koszykówki. Jeśli nie na żywo, w hali przy ul. Goyki to przynajmniej w regionalnej "Trójce", która zapowiada bezpośrednią transmisję. W Sopocie dojdzie do starcia lidera i wicelidera po czterech kolejkach ekstraklasy. Prokom Trefl ugości BOT Turów Zgorzelec. Początek gry w niedzielę o godzinie 14.30.
Stali kibice sopockiej drużyny mogą mieć początkowo kłopoty z rozpoznaniaem, kto swój, a kto wróg. Rywale sięgnęli bowiem po ludzi, którzy zawodowe dossier o sukcesy wzbogacali w Prokomie Treflu. Trener
Mariusz Karol, który tylko asystował przy
Eugeniusz Kijewskim ściągnął do Turowa m.in.:
Andrzeja Plutę, rutynowanego rozgrywającego, który poprowadził dwa lata temu naszą drużynę do pierwszego mistrzostwa,
Michaela Ansley'a, mającego wrodzoną łatwość zdobywania punktów oraz
Rafała Bigusa, stosunkowo najmniej z tego grona kojarzonego z Sopotem, gdyż grał u nas tylko na zasadzie wypożyczenia. Turów wydaje się być drużyną, która rozkręca się z meczu na mecz. Na inaugurację przegrała z AZS Koszalin, ale potem pewnie wygrywała z: Polonią Warszawa, Unią Tarnów i Kotwicą Kołobrzeg.
W sopockich szeregach mobilizować do gry przeciwko Turowowi nikogo nie trzeba szczególnie. Nie chodzi bowiem tylko o zdobycie kolejnych punktów w ekstraklasie, ale przede wszystkim o mocne przetarcie przed inauguracją Euroligi. Do gry chciałby wrócić nawet
Christian Dalmau, ale ostatnio ćwiczył tylko na siłowni i być może trener Kijewski nie będzie chciał ryzykować zdrowiem Portorykańczyka.
-
Musimy zapomnieć, że w środę wysoko wygraliśmy w Tarnowie. Po zdobyciu 125 punktów w żadnym wypadku zawodnicy nie mogą poczuć się gwiazdami. Turów to nowe wyzwanie. Trzeba zagrać na swoim dobrym, wysokim poziomie - mówi trener Kijewski.
jag.