Przed wyjazdowym meczem z Cholet Basket w 7. kolejce grupy F Pucharu ULEB
Eugeniusz Kijewski, coach zespołu koszykarzy Prokomu Trefla Sopot oczekiwał od swych podopiecznych conajmniej tak dobrej obrony, jak w meczu z Anwilem Włocławek. Nie zawiódł się. Wicemistrzowie Polski stracili zaledwie 63 punkty. Kompletne rozczarowanie "Kijka" oraz kibiców Prokomu spotkało w ataku. Prokom zdobył zaledwie 61 "oczek" (13:14, 17:21, 21:12, 10:17) i oddał prowadzenie w grupie Lietuvosowi Rytas Wilno.
PROKOM: Pacesas 10 (40 minut, 2/6 za za trzy, 4 asysty), Pluta 11 (1/5 za trzy, 6/6 z wolnych), Jagodnik 13 (4/11 za dwa, 12 zbiórek, 3 bloki), Masiulis 5 (7 zbiórek, 3 przechwyty), Einikis 8 (6 zbiórek) - Boyette 3, Maskoliunas.
CHOLET: Lyday 6 (4 asysty), Gelabale 9 (8 zbiórek, 4 bloki), Ferchaud 10, Akpomedah 2, Marquis 17 (7/13 za dwa, 7 zbiórek) - Bilba 4, Desroses, Hayes 15 (3/5 za dwa, 3/4 za trzy, 4 asysty).
Szkoda, wielka szkoda - chciałoby się powiedzieć. Sopocianie jechali do Francji, jak po swoje. Mieli powody, by być pewnym swego. 18 listopada Prokom pokonał u siebie piąty zespół ligi francuskiej 86:65, grając na 60 procent swych możliwości. Ponadto teraz nasz zespół zmienił swe oblicze, dołączając do kadry trzech nowych zawodników. Zahaczając o historię, przed siedmioma miesiącami, w swej pierwszej konfrontacji z francuskim teamem w europejskich pucharach ograł w Dijon JDA Bourgogne 74:70. Wszystko układało się więc po naszej myśli za wyjątkiem faktu, że dla ekipy prowadzonej przez Turka
Ermana Kuntera był to mecz o życie w ULEB Cup.
- Dokładnie tak można powiedzieć. Walczyliśmy o życie. Wygraliśmy, co oznacza, że żyjemy nadal w tych rozgrywkach. Porażka z Gavrelines w lidze na szczęście nie wpłynęła na moich zawodników deprymująco, lecz podziałała jak bodziec dopingujący. Byli po prostu głodni tego zwycięstwa - opowiadał po meczu Turek.
Kilkakrotnie wydawało się, że Prokom panuje nad sytuacją. Mecz zaczął się od trafionego, trzypunktowego rzutu
Tomasa Pacesasa. W 27 min, gdy Andrzej Pluta zdobył pięć kolejnych punktów z rzutów wolnych wygrywaliśmy już 49:41, a w 32 min po trafieniu Filipa Dylewicza zza linii 6,25 m - 54:51. W ostatniej minucie po punktach "Dyla" był remis po 61. Niestety. Ostatnie dwa punkty meczu gospodarze zdobywali z rzutów wolnych. Po jednej próbie wykorzystali Terrell Lyday oraz Mickael Gelabale. Odpowiedzi Pacesasa (za trzy),
Gorana Jagodnika spod kosza, czy Dylewicza była nieskuteczne. Jakże w tym momencie zabrakło nam
Dragana Markovicia, który kontuzjowany został w domu. 4 tysiące ludzi zgromadzonych w hali La Meilleraie miała powody do zadowolenia. Ich zespół wygrał czwarty mecz z rzędu na własnym boisku, co bardzo zbliżyło go do wyjścia z grupy z trzeciego miejsca. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie Cholet Basket również grał w Pucharze ULEB i też odniósł cztery zwycięstwa. Wówczas, grając w grupie D, poniósł jednak sześć porażek. Teraz ma zaledwie trzy.
- Od początku drugiej połowy rywale z Sopotu grali bardzo twardo, agresywnie. Do tego bardzo szybko poruszali się po boisku, mieli wiele efektownych asyst. Musieliśmy na to zareagować. Popełniliśmy trochę błędów w ofensywie, jednak na szczęście nasza defensywa była bardzo skuteczna. To ona zadecydowała o naszej wygranej - twierdził
DeRon Hayes, amerykański skrzydłowy zespołu z Cholet.
Nasza ekipa, którą po raz pierwszy w historii jej wyjazdowych występów zakwaterowano w autentycznym zamku z XVIII wieku (Cheateau de Traime). Nikt jednak nie miał zamiaru rozkoszować się wspaniałymi wnętrzami. Sopocianie nie mieli ochoty na dłuższe pogawędki po tym meczu.
- Cholet wygrał, ponieważ wykonał kawał dobrej roboty w defensywie. My nie byliśmy gorsi w tym elemencie gry, ale popełniliśmy zbyt wiele błędów w ofensywie - zauważył
Eugeniusz Kijewski.Po tej porażce Prokom znów jest na drugim miejscu. Wiele wskazuje, że wicemistrzowie Polski mogą odzyskać tę lokatę tylko wtedy, gdy także Litwini z Wilna ulegną we Francji. Nie jest to niemożliwe, gdyż na wyjeździe Cholet Basket przegrał z Lietuvosem zaledwie 72:74. Szkoleniowiec Prokomu już po meczu próbował zachęcić Francuzów do ogrania Litwinów.
- Jeśli chcecie znaleźć się w 1/8 finału, musicie wygrać z Lietuvosem - mówił.
- Choletto silna drużyna, znakomicie grająca u siebie. Komplet żywo reagujacej publiczności powoduje, że goście grają pod presją - dodawał
Kazimierz Wierzbicki, prezes sopockiego klubu.
PROKOM - CHOLET.Rzuty za dwa punkty (celne/oddane): 16/39 - 20/46.
Rzuty za trzy: 6/30 - 4/13.
Rzuty wolne: 11/12 - 12/16.
Zbiórki (atak/obrona): 19/26 - 12/29.
Asysty: 12 - 17.
Przechwyty: 9 - 12.
Straty: 9 - 12.
Bloki: 5 - 5.
Faule: 21 - 16.
7. kolejka.Lietuvos Rytas Wilno - KK Croatia Insurance Split 103:56 (23:15, 23:16, 28:9, 29:16); Kuzminskas 18 - McCants 19, Brighton Bears - Ionikos NF Ateny 86:81 27:26, 20:14, 17:24, 22:17); Duck 32 - Conley 26.
1. Lietuvos 7 13 546-468
2. PROKOM 7 12 532-443
3. Cholet 7 11 533-529
4. Brighton 7 9 532-554
5. Ionikos 7 9 538-580
6. Croatia 7 9 505-620