- 1 Arka o punkt od awansu do ekstraklasy (165 opinii) LIVE!
- 2 Powitanie Lechii pod stadionem (203 opinie)
- 3 KSW: Szpilka przegrał w 14. sekundzie (33 opinie)
- 4 Wybrzeże znów ostatnie w DMPJ (52 opinie)
- 5 Lechia zdobyła awans do ekstraklasy! (257 opinii) LIVE!
- 6 Arka: krok do ekstraklasy, 45-lecie PP (68 opinii)
Rozmowa z Dawidem Banaczkiem, piłkarzem do wzięcia
5 listopada 2003 (artykuł sprzed 20 lat)
Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie Arka Gdynia
Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec 1:0. Olaf Kobacki na punkt przybliżył awans
- Od kilkunastu dni trenujesz z Arką. Co to znaczy?- Nic więcej ponad to, że potrzebuję treningu. W międzyczasie szukam klubu. Zajęcia z zawodową drużyną są nieporównywalnie lepsze niż utrzymywanie formy w pojedynkę. Trener Mandrysz bardzo pomógł mi swoją zgodą. Zresztą to zawsze był świetny gość. Poznaliśmy się w Radomsku. Dlatego po powrocie z Łodzi właśnie do niego zadzwoniłem z prośbą.
- Trener jest na tyle świetny, że wystawił cię w składzie gdynian na mecz towarzyski z Orkanem Rumia.
- To prawda. Zagrałem w drugiej połowie, strzeliłem gola na 2:0. Sam się zdziwiłem decyzją trenera. To był miły gest, duża pomoc. Arka ma bardzo fajną drużynę, nie zasługującą na tak niską lokatę w tabeli. W kadrze nie ma gwiazd, ale są gracze o dużych umiejętnościach, choćby Toborek czy Murawski. Wiem co mówię, to nie żadna kurtuazja. Widziałem z bliska klasowych piłkarzy, więc mam porównanie.
- Pewnie Mandrysz korzysta z okazji i sprawdza cię. Arka może potrzebować lewego pomocnika, a ty grasz na tej pozycji odkąd wyjechałeś do Szwecji.
- Właściwie to dla tej pozycji odkrył mnie właśnie Mandrysz. Wcześniej, przez dziesięć lat, grałem wyłącznie w ataku... Już dwa razy były przymiarki, abym przeszedł do Arki, jeszcze, gdy pracował w Gdyni Janusz Kupcewicz. Ostatecznie nic z tego nie wynikało i teraz może być podobnie. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Też pomyślałem, że trener zerka w moją stroną, sonduje, czy byłbym przydatny. Podejrzewam nawet, że gdyby potrzebował takiego zawodnika jak ja, wygodniej byłoby mu zatrzymać mnie niż szukać gdzieś w Polsce. Jest chyba lepiej, gdy szkoleniowiec dobrze zna piłkarza. Jednak przede wszystkim szukam klubu za granicą. Mam kontakt z kilkoma menedżerami, sporo już wiem jak poruszać się po rynku.
- Wrócisz do Szwecji?
- Do świąt powinna zapaść klamka. Możliwości jest kilka, na przykład liga angielska. Spotkałem się z zainteresowaniem w różnych krajach. W grę wchodzą nawet Chiny, ale to akurat możliwe tylko za gruby szmal. (śmiech) Znajomy Szwed, który zdzierżył w Szanghaju osiem miesięcy, mówił mi, że nie wytrzymywał tam psychicznie.
- Ten sezon miałeś spędzić w barwach Widzewa...
- Podpisałem roczny kontrakt, zdążyłem wystąpić w dwóch meczach ekstraklasy, Tomasz Łapiński mówił, że przydam się na lewej flance, ale moja przygoda w Łodzi dobiegła końca, gdy pojawił się tam trener Kasalik. Odsunął mnie do rezerw, ponieważ uznał, iż nie nadaję się. Koniec, kropka. Nie potrzebował do tego nawet treningu. Mówił tak: "Panuje opinia, że jestem konfliktowy, lecz to nieprawda, bo ja tylko bardzo dużo wymagam." Szybko przekonałem się, iż właśnie ta powszechna opinia o Kasaliku jest słuszna. Dziwny to człowiek, o nietypowym stylu bycia, który ostatnio stał się popularnym tematem artykułów prasowych. Piłkarze pracują na ten sam cel, toteż należy ich traktować po partnersku. Pobyłem jeszcze ze dwa tygodnie w klubie, jednak treningi z czwartoligowymi rezerwami były żenujące, po prostu dramat. Wiedziałem, że jako piłkarz jestem spalony do wiosny, ale mimo to uznałem, iż z korzyścią dla mnie będzie, jeśli spakuję się i wrócę do Gdańska. Dogadałem się z panem Grajewskim co do spraw finansowych. W rodzinnym mieście mogę przynajmniej doglądnąć budowy domu.
- Znowu więc nie spełniłeś się w polskiej elicie. Wcześniej pół roku spędzone w Radomsku zakończyłeś spadkiem. Kiedy wiosną 1999 roku wyjeżdżałeś z Lechii-Polonii do Monachium kibice pisali ci lepszą karierę. Rezerwy Bayernu miały być dobrą odskocznią.
- Spotkałem się już z taką opinią na mój temat. Nie przeczę, można tak pomyśleć oceniając mój dorobek w ekstraklasie. Czternaście meczów i dwa gole to rzeczywiście niewiele, jestem tego świadom, nie mogę się równać do innych wychowanków Lechii, choćby tych z Amiki, jednak owej opinii całkowicie przeczy moja kariera za granicą. Osobiście czuję się spełniony. Kibice mogą tego nie rozumieć, ponieważ nie docierają do nich wiadomości z zagranicy. W tym roku w Szwecji grałem tylko ja oraz Igor Sypniewski.
- Grałeś jednak tylko w II lidze.
- Latem ubiegłego roku podpisałem w Norrkoeping dwu i półletni kontrakt. Jesienią jednak - bo tam się gra innym systemem - spadliśmy z I ligi, a ja miałem umowę tylko na występy w elicie. W II lidze gra się ciężko, dominują siła i walka. Jest tak jak u nas. Myślałem więc o odejściu, tyle że nie było to możliwe. Przepisy FIFA nakazują piłkarzowi grać w jednym klubie co najmniej przez rok. Grałem więc w II lidze i, przyznaję, klub zaskoczył mnie zaangażowaniem w pracę nad odzyskaniem dawnego blasku. Oprócz mnie było w klubie dwóch Finów i dwóch Australijczyków. Pierwsze mecze u siebie oglądało kilkanaście tysięcy kibiców, ale presja przerosła zespół. Ugrzęźliśmy w środku tabeli, w trakcie II rundy ogłosiłem, że odchodzę, czym zaskoczyłem działaczy. Wróciłem do Polski i trafiłem do Widzewa.
- Liga szwedzka nie robi w Polsce wrażenia.
- A powinna choćby ze względu na znakomitą organizację. Dziwię się, że polscy piłkarze nie spoglądają w tamtym kierunku. W Norrkoeping zostałem przyjęty jak gwiazda, gazety rozpisywały się na mój temat. Można żyć wygodnie, a przy tym to fajny kraj.
- W młodym wieku stać cię na budowę domu i terenową toyotę RAV 4, więc muszą tam dobrze płacić.
- Porównywalnie z naszą ekstraklasą, ale samochód kupiłem jeszcze w Niemczech.
- Należysz do wąskiego grona polskich piłkarzy, którzy posiadają własną stronę internetową.
- To był pomysł mojej żony, a prowadzi stronę jeden z moich najwierniejszych fanów. Kiedyś szukałem w sieci pewnych informacji i zauważyłem, że dobrze mieć coś takiego.
Wywiady
Kluby sportowe
Opinie (16)
-
2003-11-11 14:26
trnerów też nie mało
- 0 0
-
2003-11-11 23:15
pozwólcie że się wtrące
wg mnie jest dobry, ale ma pecha
w koncu się mu uda
a ty frajerze , trenerze przynajmniej imie napisz- 0 0
-
2003-11-11 23:25
Widze ze tylko wyzywac potrafisz desperacie!
Pecha to maja Twoi rodzice!
A po co Ci moje imie, chcesz sie umowic...
Niwolisz kobiet?- 0 0
-
2003-11-12 08:05
elvis to Ty??
bo kto inny
- 0 0
-
2003-11-12 21:22
sebastianek się przestraszył
i nie pisze
- 0 0
-
2003-11-15 20:06
Pozdrowienia dla Sebastiana Osmólskiego
Elvis daj spokój, to ze Tobie jedynemu sie nie powiodło to nie powód żeby się odgrywac na Banasiu.
pozdrowienia
Królik- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.