• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skoki przerywane

Krystian Gojtowski
19 marca 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Rozmowa z Moniką Pyrek, brązową medalistką

Gdyby nie brązowy medal Moniki Pyrek w konkursie skoku o tyczce 9. Halowych Mistrzostw Świata w Lekkoatletyce, start naszej reprezentacji na angielskiej ziemi byłby jednym z lepszych żartów roku. Na szczęście na 22-letniej gdyniance zawieruchy na linii PZLA - Grupa Elite Cafe nie zrobiły większego wrażenia. Wynik nikogo nie powala na kolana. Wysokość 4,45 m Monika nauczyła się pokonywać niemal z zamkniętymi oczami już dawno. Jednak nie psioczmy. Cieszmy się z tego, że Pyrek kontynuuje swą brązową serię. Z tym kolorem w tle wspomina mistrzostwa świata na otwartym stadionie przed dwoma laty, halowe mistrzostwa Euorpy przed rokiem, no i teraz jest brązowe Birmingham.

- Lubisz brązowy kolor?
- Nie mam nic przeciwko niemu. Satysfakcja jest dla mnie tym większa, że wywalczenie tego medalu nie przyszło mi łatwo.
- Przed zawodami mówiłaś, że liczy się dla ciebie sezon letni, a tu taki sukces. Chciałaś nas zaskoczyć?
- Nie, nie. Po prostu nie nastawiałam się na walkę o medal za wszelką cenę. Przed imprezą jasno stawiałam sprawę i rozjaśniałam obraz tym, którzy stawiają mnie w gronie walczących o medal. Nie było jednak też tak, że nie chciałam walczyć o podium. Przygotowania do tych mistrzostw troszkę odbywały się w biegu, więc chyba końcowy efekt musi zadowalać.
- Kiedy po raz pierwszy poczułaś, że masz realne szanse na medal? Czy wtedy, gdy okazało się, że Stacy Dragila będzie uczestniczyła w konkursie finałowym w roli kibica?
- Wpadka Amerykanki była niespodzianką, jednak nie chciałam by to miało wpływ na moje próby. Skupiłam się na skokach, a dywagacje zostawiłam innym.
- W ostatniej próbie strąciłaś poprzeczkę zawieszoną na wysokości 4,55 m. W tym momencie medal bardzo się oddalił, gdyż szansę na pokonanie tej wysokości miała Niemka Annika Becker. Powiedz szczerze, czego jej życzyłaś, gdy biegła z tyczką?
- Niczego, zapewniam. Powiedziałam sobie, że jeśli ma skoczyć, to zrobi to. Jeśli nie, to moje będzie na wierzchu. Wyznaję zasadę "nie życz innemu, co tobie niemiłe".
- W konkursie finałowym startowała także sopocianka Anna Rogowska. Na twoich tyczkach...
- Tyczki pożycza się bardzo rzadko, a już na zawodach wcale. Jednak wiedziałam, że Ania nie za bardzo chce korzystać ze swojego nowego, ale niewypróbowanego sprzętu, więc jej pomogłam.
- W Birmingham zajęłaś trzecią lokatę po raz drugi w krótkim odstępie czasu...
- ..., a chciałabym dodać, że na mityngu przed mistrzostwami świata startowałam na tyczkach Ani.
- Wtedy skoczyłaś 4,40, teraz - 4,45. Ta hala ci nie odpowiada?
- Myślę, że o niskich lotach bardziej zadecydowały względy praktyczne. W hali było bardzo zimno, a do tego konkurs był przerywany przez co najmniej dziesięć ceremonii wręczania medali lub strzały startera. Na prośbę miłej pani z obsługi na zmianę zakładałyśmy dresy, albo się z nich rozbierałyśmy.
- Gdyby nie twój sukces, PZLA nie miałaby czym się bronić przed falą krytyki. Związkowi działacze podziękowali ci za to, że po części uratowałaś im honor?
- Nie patrzę na to w ten sposób. Skaczę zawsze po to, żeby wygrać. A co, kto, jak i dlaczego, to już mnie nie interesuje.
- Twój sukces pewnie poprawił humory w naszej ekipie?
- Było nas niewielu, ale wszyscy bardzo się cieszyli. Marek Plawgo żartował, że będę teraz bohaterką, jednak tak tego nie odbieram.
- Jutro tyczkarska kadra wyjeżdża na trzytygodniowe zgrupowanie do RPA. Dlaczego ciebie tam nie będzie?
- Nie przygotowuję się do sezonu z drużyną narodową. Sama sobie jestem kadrą, a na stałe współpracuję z trenerem Wiaczesławem Kaliniczenką.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane