• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tajemniczy sponsor koszykarek Gedanii

Kryst.
18 września 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Koszykarki i działacze pierwszoligowej Gedanii mieli się wczoraj dowiedzieć, czy znalazły się pieniądze na zgłoszenie zespołu do rozgrywek. Nie dowiedzieli się, sponsor nie znalazł czasu na spotkanie. Tajemniczy mecenas, który nie chce ujawnić swej nazwy, przełożył spotkanie z działaczami na jutro. Termin zgłoszeń zespołów do gry w pierwszej lidze upływa we wtorek.

Firma, która chce utrzymać przy życiu zespół koszykarek Gedanii, zachowuje się bardzo oryginalnie. Nie chce ujawniać nazwy. Nie chce też, by jej logo widniało na koszulkach zawodniczek. Te partyzanckie podchody po części wyjaśnia fakt, że fima mająca swą siedzibę w gdyńskim Orłowie, a działająca w branży stoczniowej (wykonuje podzespoły dla statków produkowanych nie tylko w stoczniach polskich)... sama ma problemy z przepływem gotówki! Jak donoszą nam informatorzy, w kasie firmy nie było gotówki nawet na doraźną pomoc gdańskiemu klubowi, a co dopiero mówić o 35 tysiącach złotych, które pozwoliłyby rozpocząć i zakończyć gedanistokm sezon w pierwszoligowym gronie. Kasa ma być, ale podobno w październiku, kiedy pieniądze ma wpłacić niemiecki kontrahent. Początkowo Gedanii miały pomagać trzy firmy (spoza Wybrzeża), jednak dwie szybko podkuliły ogon. Pozostał sponsor bez pieniędzy, ale za to z zmanierą i strojenia wielkopańskich fochów.

Z czego żyją koszykarki trenujace w hali przy ulicy Kołobrzeskiej? Pomocną dłoń wyciągnęła Rema, ofiarując 20 tysięcy. Ta kwota wystarcza na skromne, codzienne życie. Koszykarki dostały też talony żywnościowe (po 100 i 200 złotych). - Jeśli nawet dostaniemy pieniądze od sponsora, to zawodniczki nie mają co liczyć na pensje. Jesteśmy klubem amatorskim. Jeśli dziewczyny nie będą chciały grać amatorsko lub za drobne, to sobie po prostu podziękujemy - słyszymy w klubie. Te drobne to 100 lub 200 złotych jako zwrot kosztów dojazdu. W kadrze jest 14 zawodniczek. Żadna z nich nie zrezygnowała z rysującej się perspektywy sportowej rywalizacji według reguł barona Pierre'a de Coubertaina. O więcej kasy chciano prosić szefów Remy 1000, jednak w norweska firmę od stycznia angażują się Amerykanie i to oni będą decydować o strategii reklamowo-marketingowej.

Co bardziej zapaleni zwolennicy gry zespołu w pierwszej lidze twierdzą, że jeśli nawet decyzja tajemnicznych darczyńców nie będzie korzystna dla zespołu, to i tak drużyna zostanie zgłoszona do rozgrywek. A to wiąże się z kosztami. Już w pierwszej kolejce zawodniczki Aleksandra Siewierowa miałyby jechać do Leszna na mecz z Tęczą. Okazuje się, że rozgrywanie meczów wyjazdowych może być organizacyjnie dla gdańskiego klubu łatwiejsze, aniżeli gra u siebie. Działacze twierdzą, że na wyjazd dobrzy znajomi zawsze załatwią autokar z pełnym bakiem. A u siebie? Trzeba płacić za halę, sędziów. - W najgorszym razie będziemy robić składki - mówią w klubie.
Głos WybrzeżaKryst.

Opinie (1)

  • jestem pelen uznania

    to sie nazywa sport!!!
    Na prawde jestem pelen podziwu, gdyz w naszych czasach takich "napalonych" sportowcow jest malo! Zycze powodzenia w rozgrywkach!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane