- 1 Lechia - Arka. Bilety wyprzedane (157 opinii)
- 2 Arka o dwa zwycięstwa od ekstraklasy (62 opinie)
- 3 Zmora żużlowców i bohater w Anglii (131 opinii)
- 4 Trefl mistrzem Polski juniorów młodszych (5 opinii)
- 5 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (21 opinii)
- 6 Lechia: Mocny gong, wielka złość (121 opinii)
Trzy miesiące dla Dylewicza
25 stycznia 2005 (artykuł sprzed 19 lat)
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie KGS Arka Gdynia
KGS Arka Gdynia przegrała w Słupsku i zakończyła sezon na 13. miejscu
Decyzją Jose Manuela Meirima, sędziego dyscyplinarnego Euroligi, Filip Dylewicz został zawieszony za stosowanie niedozwolonych używek (pochodna amfetaminy) w rozgrywkach Euroligi na trzy miesiące, licząc od 24 grudnia 2004 roku. Zawodnik Prokomu Trefla Sopot ma 10 dni na odwołanie się od tej decyzji. Skrzydłowy zespołu mistrza kraju i reprezentacji Polski nie powinien korzystać z tej ewentualności. Powinien raczej cieszyć się, że skończyło się na tak niskiej karze. Zawieszenie mogło być znacznie dłuższe. Karę na zawodnika nałoży jeszcze Polska Liga Koszykówki, ale wiele wskazuje na to, że będzie ona pokrywała się z postanowieniem Departamentu Rozgrywek Euroligi.- Tylko trzy miesiące zawieszenia... Co ty na to?
- Powiem szczerze, że nieoficjanie tę informację znałem już od soboty. No cóż, bardzo mnie ucieszyła. Liczyłem na taką decyzję.
- Jak duży wpływ na decyzję sędziego dyscyplinarnego mógł mieć twój przyjazd do Barcelony i bezpośrednia rozmowa z nim?
- Sądzę, że to mogło być nawet decydujące. Jednak wiadomo, że nie pojechałem tam po to, by sobie porozmawiać, lecz by przedstawić argumenty. Moje racje były wiarygodne, zostały zaakceptowane i z pewnością wpłynęły na decyzję o trzymiesięcznym zawieszeniu, a nie półrocznym, albo dwuletnim.
- Jechałeś do Barcelony z duszą na ramieniu, bo mówiło się o bardzo długim zawieszeniu. Jak wyglądało przesłuchanie?
- Nie ukrywam, że początkowo byłem trochę przerażony, bo sędzia nie przejawiał żadnego zainteresowania tym, by mi pomóc. Gdy pierwsze wrażenie minęło, uświadomiłem sobie, że on nie jest moim kolegą i nie przyjechałem do niego na luźną pogawędkę, pożartować, lecz po to, by się ratować. Powiedzieć mu jaka jest sytuacja, jak do tego wszystkiego doszło, kolejno przedstawić wszystkie wydarzenia. Zrozumiałem też, że ten człowiek wykonywał swoją pracę i chociażby dlatego nie mógł sobie pozwolić na luźną rozmowę ze mną. Z biegiem czasu zauważyłem jednak, że jest bardziej komunikatywny i otwarty.
- Czy kara zawieszenia jest jedyną przykrością, jaka cię spotkała, czy też czekają cię dodatkowe kary finansowe ze strony klubu lub ULEB?
- Mam nadzieję, że jest to jedyna kara, chociaż nie jestem tak do końca tego pewny. Myślę, że jest ona na tyle sroga, iż stanowi ona dla mnie wystarczającą nauczkę.
- Czy na te trzy miesiące zawieszenia twoja pensja kontraktowa uległa obniżeniu?
- To chyba nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, bym nadal znajdował się w takiej formie, w jakiej byłem. Kwestia finansowa jest tylko i wyłącznie moją sprawą, która kibiców nie będzie interesować.
- Wspomniałeś o utrzymaniu formy. Czy przez ten miesiąc, który został zaliczony już na poczet odbywania kary i te dwa, które przed tobą, możesz trenować z drużyną?
- Będę robił wszystko, by tę formę utrzymać, ale to trudna sprawa. Treningi treningami, ale wiadomo, że nic nie zastąpi gry w meczach. Oczywiście przez cały okres trenowałem. Trenować będę jeszcze ciężej, by nadrobić to, co tracę nie występując na boisku.
- Jakie wnioski wyciągnąłeś z tego zdarzenia na przyszłość?
- Nauczyłem się wielu rzeczy. Na pewno będę ostrożniejszy w tym, co będę robił i gdzie będę przebywał. Wiem teraz, że nie wszystkim osobom można zaufać tak, jak myślałem, że można to robić. Jestem tylko człowiekiem i mam swoje potrzeby. To, że byłem gdzieś tam, w klubie i coś takiego mi się przytrafiło, jest dla mnie wielką nauczką na przyszłość. Przecież to wszystko mogło się tak naprawdę dla mnie skończyć bardzo źle.
- Bez ciebie w składzie Prokom Trefl Sopot gra lepiej czy gorzej?
- Brak jednego zawodnika wchodzącego z ławki nie jest aż tak tragicznym zdarzeniem. W zespole jest wielu doskonałych graczy, którzy na pewno mnie zastąpią i wywalczą awans do fazy TOP 16 Euroligi.
***
Kazimierz Wierzbicki, prezes Trefla SSA: - Cieszy mnie postanowienie sędziego dyscyplinarnego. Szczególnie dlatego, że Filip jest naszym zawodnikiem od wielu lat. Jednak nie fakt długości kary jest tutaj najważniejszy, ale to, by wyciągnął on z tego zdarzenia właściwe wnioski. Taka sytuacja nie ma prawa więcej się zdarzyć. Filip powinien wykorzystać szansę, która przed nim się rysuje. Mimo trzymiesięcznego zawieszenia nie uniknie kary ze strony klubu. Ona musi być. Nie jestem w tej chwili w stanie powiedzieć, czy będzie to kara finansowa, czy też innego rodzaju. Musimy się nad tym zastanowić. No i pozostaje jeszcze sprawa kary, jaką nałoży na Dylewicza PLK. Mam nadzieję, że nie będzie ona dłuższa, niż trzy miesiące. Trzeba pamiętać o tym, że Dylewicz jest reprezentantem Polski, bardzo utalentowanym zawodnikiem.
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu: - Trzy miesiące zawieszenia to dla mnie bardzo dobra wiadomość. Cieszę się, że to skończyło się właśnie w ten sposób, bo przecież decyzja mogła być zupełnie inna. Filip cały czas z nami trenuje. Myślę, że bez większego uszczerbku na dyspozycji przetrzyma okres zawieszenia i jeszcze nam pomoże. Czy mój stosunek do tego zawodnika uległ zmianie? Hmm, myślę, że nie. Wielokrotnie przeprowadzałem z nim indywidualne rozmowy. Jestem przekonany, że to, co się zdarzyło, to był przypadek. On będzie teraz bardzo ostrożny. To wydarzenie wiele go nauczyło.
Goran Jagodnik, skrzydłowy Prokomu: - Kara trzech miesięcy dla Filipa mnie nie zdziwiła. Tego należało się spodziewać. Po pierwsze dlatego, że to, co u Filipa wykryto, nie jest środkiem dopingującym mogącym wpłynąć bezpośrednio na formę sportową, lecz stymulantem. Po drugie, nigdy nie miał takiej wpadki. Myślę, że jakoś to przetrzyma, teraz wszystko w jego rękach. Czy pod jego nieobecność zespół gra inaczej? Na pewno, ale szukamy też dobrych stron. Do zespołu trafili nowi zawodnicy, którzy potrzebują gry.
Tomas Pacesas, rozgrywający Prokomu: - Trzy miesiące to najkrótsza kara, jaką mógł otrzymać, czyli nie jest tak źle. Nie myślałem o tym, na ile mogą go zawiesić. Chciałem i chcę, by wrócił do drużyny jak najszybciej, bo Filip ma za sobą najlepsze pół roku w karierze. Był pewny siebie, grał dobrze nie tylko w ataku, ale i w obronie. Myślę, że działania prezesa klubu i menedżera bardzo mu pomogły.
Wywiady
Kluby sportowe
Opinie (3)
-
2005-01-25 16:23
ja
jestem taka samotna!!!
- 0 0
-
2005-01-25 21:02
;)
wszystko jest dla ludzi. pigułeczki w końcu dobra rzecz, niektóre sopockie knajpy też niczego sobie...tylko z głową Panowie i Panie:)))
- 0 0
-
2005-01-25 21:40
wszystko dobre co się dobrze kończy...
mam nadzieję, że Filip wyciągnie wnioski i wróci do zespołu jako jeszcze bardziej wartościowy gracz. Takie wydarzenie w życiu zawodowego sportowca musi coś znaczyć... Mętlik w główce i pytanie: poświęcić się karierze czy dalej bawić się i zarabiać talentem...?
Powodzenia!- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.