- 1 Lechia: Mocny gong, wielka złość (102 opinie)
- 2 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (194 opinie) LIVE!
- 3 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (17 opinii)
- 4 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (85 opinii)
- 5 Niższe ligi. Rekordowy wynik (44 opinie)
- 6 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
Wygrana Prokomu Trefla Sopot po dogrywce
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Lepszego początku meczu nie można było sobie wymarzyć. Prokom grał uważnie, często przechwytywał piłki. Pierwszą kwartę sopocianie wygrali wysoko 22:7. Doskonale sobie radził na parkiecie duet słoweńsko-litewski w sumie zdobywając 16 punktów: Goran Jagodnik (10 "oczek") i Tomas Masiulis (6). Słoweniec popisał się dwoma celnymi rzutami za trzy punkty.
Trener Prokomu Trefla Sopot, Eugeniusz Kijewski po zdobyciu takiej przewagi, sięgnął po młodego gracza. Na parkiecie pojawił się Mariusz Bacik, który już miał okazję się ograć w liczących się rozgrywkach Euroligi.
Po takim początku nic nie wskazywało, że przebieg meczu zmieni się diametralnie. To za sprawą bardzo dobrej zmiany, kiedy to wszedł na boisko Amerykanin Gerald Fitch, zdobywca największej ilości punktów dla Cibony. Wciągu drugiej odsłony zrównał się z najlepszym dorobkiem podczas jednej kwarty, który wcześniej zanotował Jagodnik - 10 punktów.
Amerykanowi kroku próbował dotrzymać Andrija Ciric, zdobywca 7 punktów dla Prokomu. Jednak gospodarze tracili na skuteczności. Kwarta zakończyła się 18-punktowym remisem.
Trzecia odsłona to pierwsza wyraźna przewaga gości. Skrzętnie wykorzystywali swoje strzeleckie okazje, przy tym nie zapominając o obronie. Przewaga Chorwatów w tej kwarcie sięgała już siedem punktów.
Sopocianie zatracili skuteczność. Czterokrotnie rzutów osobistych nie wykorzystał Tomas Masiulis, którego jest to przysłowiowa pięta Achillesowa. Połowiczną skutecznością wykazał się Jagodnik, jedynie w stu procentach okazję wykorzystał Adam Wójcik. Prokom z gry zdobył tylko siedem punktów - "trójka" Istvana Nemetha oraz dwójki Mariusza Bacika i Masiulisa.
Gospodarze grali nieuważnie pod koszem, czym zafundowali sobie i kibicom prawdziwy horror zwłaszcza w ostatniej kwarcie meczu.
Przed ostatnią odsłoną spotkania Prokom miał 10 punktów przewagi. Wtedy Cibona wystawiła swoje "działa za trzy punkty". Trafiali Gerald Fitch, Vladimir Krstic i gorąco przyjęty przez publiczność, niegdyś gracz Prokomu, Josip Vrankovic. Gorąco się zrobiło, kiedy przy stanie 63:62 na 54 sekundy do zakończenia spotkania Miller, wyprowadzając piłkę stracił ją. Przez co musiał faulować. Na linii rzutów wolnych stanął Fitch, ale trafił tylko raz, doprowadzając do pierwszego w tym meczu remisu 63:63.
Parę chwil później po faulu Josipa Vrankovica na Millerze prowadziliśmy tylko jednym punktem. Amerykanin wykorzystał tylko jeden rzut osobisty. Napięcie w gdańskiej Hali Olivia rosło. A na 30 sekund do końcowej syreny spotkania Węgier Marton Bader rzutem za dwa punkty wyprowadził Cibonę na prowadzenie 65:64.
Wkrótce gościom zrewanżował się faulowany Wójcik, wykorzystując dwa rzuty wolne (66:65). Ale to nie był jeszcze koniec. Na trybunach zawrzało, kiedy na linii rzutów osobistych stanął na 3 sekundy przed końcem spotkania sfaulowany Krstic... emocje sięgnęły sufitu. Na szczęście dla sopocian zdobył tylko jeden punkt, tym samym doprowadzając do pierwszej historycznej dla Prokomu dogrywki.
W doliczonych pięciu minutach swoją klasę pokazali gospodarze, pewnie wychodząc na prowadzenie i utrzymując go już do końca spotkania. W tej części całkowicie zrehabilitował się Mark Miller. Zaprezentował bardzo dobrą grę rzucając 7 z 13 zdobytych punktów w całym meczu. Tym razem u gości zawiodła skuteczność przy rzutach osobistych, trafili 5 z 9.
Po dobrej zbiórce i późniejszym trafieniu kolejnych punktów przez Jagodnika, sopocianie zwiększyli przewagę do 7 "oczek"". Tą różnicę Chorwatom jednak udało się zniwelować, zwłaszcza kiedy po piątym przewinieniu z parkietu musiał zejść Wójcik. Ostatecznie z wynikiem 83:78 Prokom przypieczętował swoje siódme w Eurolidze zwycięstwo.
Jak powiedział po meczu trener sopocian Eugeniusz Kijewski, po zbyt indywidualnej grze podopiecznych i kilku stratach niepotrzebnie zrobiło się nerwowo. Cibona, grając bez trójki dobrych zawodników Stimaca, Popovicia i Longina, napędziła jednak strachu mistrzom Polski.
Prokom Trefl Sopot - Cibona VIP Zagrzeb 83:78 (22:7, 18:18, 12:17, 14:24, dogrywka 17:12)
Prokom: Goran Jagodnik 20, Adam Wójcik 13, Mark Miller 13, Istvan Nemeth 11, Andrija Ciric 9, Tomas Masiulis 8, Tomas Pacesas 5, Aleksandar Radojevic 2, Mariusz Bacik 2.
Cibona: Gerald Fitch 20, Marton Bader 16, Vedran Morovic 10, Vladimir Krstic 8, Josip Sesar 6, Jurica Zuza 6, Josip Vrankovic 5, Josko Poljak 3, Marin Rozic 2, Damir Omerhodzic 2.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2005-02-12 21:59
Mariusz Bacik - młody gracz?
"Trener Prokomu Trefla Sopot, Eugeniusz Kijewski po zdobyciu takiej przewagi, sięgnął po młodego gracza. Na parkiecie pojawił się Mariusz Bacik..." - jaja sobie robicie? Bacik skończył 33 lata i jak na koszykarza jest w wieku (przed)emerytalnym!!! Straszne dyletanctwo autora , totalny brak rozeznania tematu. Jak można publikować takie bzdury?
- 0 0
-
2005-02-14 00:14
mlody
bo jest najwyrazniej mlodym;-) wzgledem gry... normalnie maluch... tak to wyglada za kazym razem podczas jego wystepow w euro
ale kazdy moze miec swoje zdanie... nie lubie jak on wychodzi na parkiet... jest spore zamieszanie...wiecej halasu...niz... gry- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.