Rozmowa z Markiem Millerem
Postawie i skuteczności Marka Millera koszykarze Prokomu Trefla Sopot zawdzięczają zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Polonią Warbud Warszawa. Wchodzący z ławki rezerwowych 30-letni Amerykanin zdobył 28 punktów, w pojedynkę rozbijając obronę "Czarnych Koszul".
- Szczęśliwie wygraliście ten mecz w stolicy. Można powiedzieć, że o wszystkim decydowała twoja ręka. Czy w twojej opinii, jesteś jednym z największych bohaterów hitowego spotkania 15. kolejki?
-Nie, na pewno nie jestem bohaterem. Wygrała drużyna, i to ona jest bohaterem. Trzeba przyznać, że to spotkanie nam się nie układało. Z drugiej strony, właśnie takie trudne mecze, z których wychodzi się cało, najmilej się wspomina. Wygrane w takich spotkaniach są najbardziej wartościowe.
- Wiele punktów zdobyłeś po indywidualnych akcjach. Nie odczuwałeś zmęczenia czwartkowym występem w Bolonii?
- Nie było żadnego zmęczenia. Do latania samolotami już dawno zdążyłem się przyzwyczaić, a szczerze mówiąc mecz z Climamio nie toczył się w jakimś szaleńczym tempie, byśmy musieli całymi dniami dochodzić do siebie.
- Podczas spotkania z Climamio doznałeś kontuzji stawu skokowego. W niedzielnym występie nie dałeś po sobie poznać, że cokolwiek ci dolega...
- Największy ból czułem podczas samego meczu w Bolonii. Po wejściu na kosz niefortunnie spadłem na prawą nogę. Myślałem, że jest to coś poważnego, jednak - pomogły masaże i środki przeciwbólowe. Kostka pewnie została lekko podkręcona, jednak jak było widać w Warszawie - mogłem zagrać.
- W porównaniu z początkiem sezonu prezentujesz się znacznie lepiej. Co kryje się za zmianą w twojej grze?
- Przygotowując się do sezonu bardzo ciężko pracowałem. Niestety, pojawiły się problemy z kolanami, co chyba miało wpływ na moją meczową dyspozycję. Zespół wciąż był budowany, trochę się zmieniało. Teraz z moim zdrowiem nie jest najgorzej - i oby tak było do końca sezonu - a do tego na boisku z kolegami rozumiemy się w ciemno.
- Jak myślisz, jak długo jeszcze będziesz wchodził do gry z ławki rezerwowych?
- Nie chę o tym rozmyślać, bo szkoda na to czasu. Decyzja należy do trenera. Pozostaje mi wykonywać polecenia coacha.
- Ale widzisz, że gra ci się dobrze, a przecież świętej cierpliwości nie masz...
- Dobrze zagrać można wchodząc także z ławki. Przecież obrażać się o to nie będę.
- Po dobrych meczach w Eurolidze i polskiej lidze spokojnie czekasz na atrakcyjne oferty zatrudnienia z wielkich europejskich klubów?
- Nie rozpraszam się takimi myślami. Jestem zadowolony ze swojej gry w tym sezonie, z tego, że drużyna wygrywa i osiągnęła wartościowy wyniik w Europie. Teraz skupiam się na grze. Czas na myślenie o przyszłości zazwyczaj przychodzi po zakończeniu sezonu lub wygaśnięciu kontraktu.