Po ciężkich pojedynkach z Anwilem Włocławek oraz Skontem Ryga sobotni mecz koszykarzy Prokomu Trefl Sopot (17.00) ze słabą Notecią Inowrocław w szóstej kolejce Polskiej Ligi Koszykówki jest klasycznym spotkaniem "na odsapkę".
Po pięciu ligowych pojedynkach Prokom ma na koncie cztery zwycięstwa i jedna porażkę. Zajmujący 10. miejsce w tabeli inowrocławianie mają odwrotny bilans. Jedyny sukces udało im się odnieść w meczu z Legią Warszawa (89:62). W pozostałych zawodnicy
Jerzego Chudeusza byli tłem dla rywali. Tajemnica fatalnej formy Noteci tkwi w słabszej dyspozycji Aleksa Austina. Ten 36-letni zawodnik, MVP sezonu zasadniczego poprzednich rozgrywek, co prawda i teraz jest liderem najskuteczniejszych (śr. 24 punkty), jednak trafia średnio jeden rzut na cztery. Austin jest w Noteci człowiekiem-orkiestrą. Zbiera (ze średnią 8,8 drugi w PLK) i asystuje (2,8 na mecz). Jest na tyle ważny, że aż cztery mecze rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Amerykanin poczuł się tak mocny, że w towarzyskim meczu z drugoligową Astorią Bydgoszcz (przegranym 72:74) kłócił się z sędziami, a rywalom demonstrował obsceniczne gesty. - Zapomina o tym, że nie jest już młodzieniaszkiem. Ma wielkie mniemanie o sobie, a przecież biologii nie da się oszukać. Może wpływ na jego dyspozycję ma fakt, że latem się ożenił? - zastanawia się trener Chudeusz.
Już teraz widać, że Noteci będzie trudno zachować status członka PLK, nie mówiąc już o poprawieniu dziewiątej pozycji (najlepszej w historii klubu), którą ta drużyna zajęła w poprzednim sezonie. W inowrocławskim klubie rozpoczęły się czystki. Za współpracę podziękowano Dominikowi Derwiszowi.
Zatrudniono Rusłana Bajdakowa, który w meczu w Stargardzie zagrał tylko przez sześć minut. To wynik naciągnięcia mięśnia uda. Nie wiadomo zatem czy Białorusin zagra w Sopocie. Nikt jednak nie ukrywa, że w Noteci nie ma dobrej atmosfery. Zespół przegrywa mecze, zawodnicy się kłócą. -
Brakuje mi chemii, która by jednoczyła drużynę - mówi Chudeusz.
Wszystkie te czynniki powodują, że pojedynek z jednym z najsłabszych zespołów ligi nie zapowiada się atrakcyjnie. Tworzy się kolejna szansa dla rezerwowych. Pojedynek jest też okazją do oceny gry naszych zawodników w czasach "po Anwilu".
- Nie zasłużyliśmy na lawinę krytyki, jaka na nas spadła. Jednak porażka z Anwilem ma swoje dobre strony. Zawodnicy inaczej patrzą na grę. Ze wszystkimi wygrywaliśmy, nawet z CSKA Moskwa i Albą Berlin. Okazało się, że tak nie musi być do końca - mówi
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu.