- 1 Momoa spotkał się z Michalczewskim (44 opinie)
- 2 Lechia dostała licencję, ale i karę (47 opinii)
- 3 Neptun gotowy już na derby. A ty? (63 opinie)
- 4 Nowy silnik i chęć zwycięstwa żużlowców (30 opinii) LIVE!
- 5 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (47 opinii)
- 6 Ogniwo o finał, Arka może pomóc (3 opinie)
Adamie, gołąbki na stole!
14 września 2004 (artykuł sprzed 19 lat)
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Koszykarz od zawsze
Adam, jak głęboko sięga pamięcią, zawsze chciał być koszykarzem. I wcale nie zadecydował o tym jego nieprzeciętny wzrost (wyrósł na 208 centymetrów), bo były zawodnik Śląska Wrocław rosnąć zaczął w latach późnomłodzieńczych. "Oława" wiedział, że będzie grał w basket znacznie wcześniej. - Oj, byłem brzdącem, gdy zakochałem się w koszykówce. Przypadkowo oglądałem jakiś mecz koszykarski w telewizji i stwierdziłem, że ja też tak będę grał - opowiada pięciokrotny mistrz Polski. Emocjonował się występami Binkowskiego, Fikiela, Eugeniusza Kijewskiego, dzisiaj klubowego szkoleniowca. - Mimo że na początku tych centymetrów nie miałem tyle co dzisiaj i wcale nie byo przesądzone, że wyrosnę na wielkiego człowieka, to ich gra mnie fascynowała. Brak wzrostu mnie nie martwił. Nigdzie nie jest powiedziane, że tylko wielcy ludzie muszą być koszykarzami - dodaje.
Bo mi nogi wiszą
Młodzieniec Adam Wójcik szybko zorientował się, że jednak będzie potrzebował większego łóżka do spania. Rodzice nie ingerowali. Adam sam wybrał sobie łoże. - Nie było to łóżko robione na zamówienie. Standardowe, na dwa metry. Trochę za krótkie, ale do tego, że mi nogi wiszą za łóżkiem jestem przyzwyczajony - dodaje z uśmiechem nasz bohater.
Ale olbrzym
Adam do dziś wspomina zdarzenia, gdy na ulicy bardziej rozpoznawano go jako wysokiego człowieka, najprawdopodobniej koszykarza, aniżeli Wójcika. - Kiedyś nie było tylu wysokich ludzi co teraz. Więc zdarzało się, że moje pojawienie się na uilcy wzbudzało zainteresowanie, zwłaszcza dziewczyn - twierdzi. - Kompleksów wysokiego człowieka jednak nigdy nie miałem. pewnie dlatego, że zazwyczaj przebywałem w towarzystwie równych mi wzrostem - dodaje.
Ta jedyna
Wójcik nigdy nie narzekał na powodzenie u kobiet. Najwięcej szczęścia miała Krystyna, która dla Adama przeniosła się nawet ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie do Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Dzisiejszej żony gwiazdy Prokomu nie zraził nawet fakt, że w chwili jej przenosin Adam podpisał kontrakt w... Pruszkowie. - Ekonomia nie ma nic do miłości, bo tej nie można wyliczyć. A historia naszego poznania jest bardzo długa - zaznacza Adam.
Drużbą Adam i Krystyna był Maciej Kotulski, sędzia koszykarski. - To był przypadek - twierdzi pani Krystyna. - Ja już wtedy studiowałam w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Na listopadowy weekend, we Wszystkich Świętych, przyjechałam do Stalowej Woli, a Adaś tam akurat przyjechał z Gwardią Wrocław na ligowy mecz. W dzień poprzedzający mecz nie poszedł z większością drużyny do kina, tylko wybrał się kolegą na kawę. A ja spotkałam się tam ze znajomymi z liceum, był tam też Maciek - snuje wątek ekonomistka.
Adam miał jednak konkurenta do ręki swej przyszłej małżonki. Owym kolegą przy kawie był Piotr Raczyński, któremu Krystyna wyraźnie wpadła w oko. Studentka wybrała jednak Adama. - Wyglądało to tak, że Piotr smalił cholewki, a ten drugi, który mi wpadł w oko, czyli Adam Wójcik, w ogóle się nie odzywał. Spodobał mi się. Był... ładniejszy - śmieje się pani Krystyna. Po meczu przyszli małżonkowie wymienili się numerami telefonów, w poniedziałek spotkali się w Warszawie. - A w piątek byłam już we Wrocławiu - dodaje żona koszykarza, zapewniając że była to "miłość od pierwszego wrażenia i grom z jasnego nieba w jednym".
Adam-tata
Krystyna i Adam, zanim stanęli na ślubnym kobiercu, poznawali się osiem długich lat. Dziś cieszą się z pięcioletnich bliźniaków Jana i Szymona. Dla zawodowego koszykarza opiekowanie się dziećmi to nie lada wyzwanie. - Starałem się jak mogłem pomagać żonie. Myślę, że szybko się uczyłem nowych obowiązków - zapewnia zawodnik Prokomu. - O, na pewno nie karmił dzieci, ale nie uciekał od innych obowiązków, jak chociażby przewijania. Pomagał, jak tylko mógł - zapewnia żona. Parterka naszego gracza dodaje, że większość obowiązków związanych z wychowaniem dzieci spadała na nią, ale... - Nie mam o to do niego najmniejszych pretensji - zapewnia od razu. Synów chce przede wszystkim wychować na dobrych ludzi. - To, czy będą koszykarzami, lekarzami, czy świetnymi operatorami dźwigu, to jest drugorzędna sprawa - mówi.
Gołąbki w kuchni
- Nie ukrywam, że lubię dobrze zjeść. Apetyt, wiadomo, dopisuje, gdy się wszystko układa, a w moim przypadku - gdy wracam do domu po wygranym meczu - twierdzi były reprezentant Polski. - Adam ma swoje ulubione potrawy, którymi staram mu się dogadzać, umilać życie - zdradza pani Krystyna. Menu w domu państwa Wójcików jest, jak sami mówią, międzynarodowe. Jest jednak jedno danie, które były koszykarz między innymi słynnej Unicaji Malaga ceni najbardziej. - Najbardziej ulubioną, najulubieńszą potrawą mojego męża są niezmiennie, od piętnastu lat, gołąbki - wyjawia gospodyni domu. Dodaje, że są potrawy, które sprawiają mężowi przyjemność, ale sama ich nie przygotowuje. - To ruskie pierogi. Sama nie lubię ich jeść i robić oczywiście też nie - kończy żona Adama Wójcika. Sam zawodnik nie jest kulinarną gwiazdą. Omija kuchnię wielkim łukiem. Oby więc w Sopocie Adam miał jak najwięcej okazji do jedzenia swych ulubionych gołąbków po kolejnych zwycięstwach Prokomu. O pierogi pewnie zadbają kibice z Wybrzeża.
Kluby sportowe
Opinie (3)
-
2004-09-22 08:54
nie sprawdzona informacja
"przeniosla sie nawet ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie do Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu"
gdybys Panie Krystianie Gojtowski wiedzial na czym polega roznica pomiedzy SGH a AE Wroclaw, takich rzeczy bys nie wypisywal! Radze sprawdzic, jak wyglada szkolenie na SGH i AE, a nie sugerowac sie rankingami! Tylko na warszawskiej uczelni mozna miec kilka nie zdanych przedmiotow i przejsc na nastepny rok!- 0 0
-
2004-09-14 19:10
kocham adama!!
bes kitu :D to najpshystojniejshy facet na swiecie!!!
- 0 0
-
2004-09-14 15:50
Troche późno im się udało...
Wójcik to już przecie koszykarski emeryt.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.