Cudu nie było, bo być nie mogło. Koszykarze Prokomu Trefl Sopot odnieśli szóste z kolei zwycięstwo w Grupie C Pucharu Europy. Tym razem wicemistrzowie wzięli Grodno, pokonując tamtejsze BDF 93 81:65 (26:24, 17:6, 24:12, 14:23). Wyjazdowa wygrana nad mistrzami Białorusi oznacza, że sopocianie przestają oglądać się na rywali. Ich awans do kolejnej fazy rozgrywek jest pewny.
PROKOM: Barry 4, Vranković 16, Jagodnik 7, Masiulis 3, Żidek 12 - Krzykała 2, Maskoliunas 6, Marković 11, Wilczek 6, McNaull 14.
GRODNO: Korszuk 12, Safronow 11, Kandrusewicz 9, Ozols 6, Valuckis 3 - Szarko 11, Wasiliewko 9, Pyntsikow 4, Sarasek, Kaczan.
Odpowiedź na pytanie, kto zostanie zwycięzcą tego pojedynku, poznaliśmy już po pięciu minutach gry w Pałacu Lodowym w Grodnie. Sopocianie prowadzili już 19:7. Co prawda, tuż przed końcem pierwszej kwarty zrobiło się nieoczekiwanie 24:24, jednak Białorusini niezbyt długo cieszyli się tym wynikiem. W 25 min, po trafieniach
Josipa Vrankovicia, goście z Polski wygrywali nawet 60:33. Mimo gromkiego dopingu tysiąca fanów BDF 93, mecz toczył się w piknikowym nastroju. Większość akcji kończono indywidualnymi popisami. Świadczy o tym chociażby fakt, że obie ekipy zanotowały w sumie sześć asyst!
Drew Barry, najlepiej podający gracz Polskiej Ligi Koszykówki, miał zaledwie jedno podanie otwierające partnerowi drogę do kosza rywali. Z kolei w drużynie gospodarzy zera w tym elemencie gry nie miał w statystykach jedynie Gieorgij Kandrusewicz. W liczbie fauli Prokom zdecydowanie pobił gospodarzy. Zaliczył ich aż 30, o osiem więcej od graczy Grodna. Przed czasem parkiet opuszczali:
Jirzi Żidek, Jacek Krzykała i
Tomasz Wilczek.
- W pełni sprawdziło się powiedzienie, że ściany pomagają gospodarzom. Spokojnie graliśmy swoje, a przy tak szerokiej ławce mogliśmy sobie pozwolić na te przewinienia - mówi
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu.
I rzeczywiście. "Kijek" dał pograć rezerwowym. Aż 26 minut gry zaliczył tym razem
Dragan Marković, i był najbardziej eksploatowanym zawodnikiem Prokomu w tym meczu.
- Grodno było tak słabe, że bardziej zmęczyła mnie daleka podóż aniżeli ten występ. Nie obrażam się na trenera, że wpuszcza mnie z ławki. Jestem profesjonalistą i wiem, że najważniejsze jest zwycięstwo zespołu - tłumaczy Jugosłowianin.
Ponad 20 minut na pokazanie się otrzymali Krzykała i Wilczek. Ten drugi ma się z czego cieszyć. Nie siedział na trybunach.
- Podpisując kontrakt z Prokomem na kolejny sezon wiedziałem, że mogę się tego spodziewać. Prezes Szelągowski i trener Kijewski lojalnie mnie informowali o tym - tłumaczy "Wilku".
- Myślę więc, że jak Tomek Jankowski i Filip Dylewicz dojdą do zdrowia, to pewnie znów wyląduję na trybunach. Ale życzę im zdrowia! Trybuny rekompensuję mi myśl o tym, że mamy realne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski i Pucharu Europy - dodaje 28-letni skrzydłowy.
Najlepszym graczem spotkania był
Joe McNaull, który prócz 14 "oczek" miał dziewięć zbiórek.
PROKOM - GRODNO.
Rzuty za dwa punkty (celne/oddane): 26/50 - 15/35.
Rzuty za trzy punkty: 6/16 - 6/19.
Rzuty wolne: 11/20 - 17/29.
Zbiórki (atak/obrona): 12/25 - 2/21.
Bloki: 2 - 2. systy:4 - 2.
Przechwyty: 6 - 7.
Straty: 12 - 12.
Faule: 30 - 22.