- 1 Arka na derby po wygraną i awans (176 opinii)
- 2 Lechia nastawia się na wielkie rzeczy (70 opinii)
- 3 Momoa spotkał się z Michalczewskim (58 opinii)
- 4 Beniaminek za mocny dla Wybrzeża (103 opinie) LIVE!
- 5 IV Liga. Bałtyk z rekordowym zwycięstwem (23 opinie)
- 6 Udany koniec sezonu. Juniorzy złoci (4 opinie)
Czwarty puchar
7 kwietnia 2008 (artykuł sprzed 16 lat)
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Po raz czwarty w historii koszykarze Prokomu Trefl zdobyli Puchar Polski. Na własnym parkiecie sopocianie w półfinale rozgromili Anwil Włocławek 92:62 (30:6 20:13 17:16 25:27), a w finale pokonali ASCO Śląsk Wrocław 81:69 (21:14, 20:20, 14:16, 26:19). Poprzednio żółto-czarni triumfowali w latach 2000, 2001 i 2006.
PROKOM TREFL: Gurovic 20 (3x3), Shakur 17 (1), Dylewicz 13 (1), Slanina 11 (3), Sow 5 oraz Masiulis 8 (1), Roszyk 5 (1), Serapinas 2, Kisner 0.
ŚLĄSK: Homan 11, Atkins 10 (2), Robinson 8 (1), Giedraitis 8 (1), Mróz 5(1) oraz Stevic 18, Chanas 5 (1), Diduszko 4, Jancikin 0.
Śląsk po raz ostatni po krajowy puchar sięgał w latach 2004-2005. To właśnie Prokom zdetronizował w kolejnym sezonie wrocławian w tych rozgrywkach. Także w niedzielę sopocianie byli lepsi. Swoją warunki podyktowali od razu od początku gry, obejmując prowadzenie 9:0!
Jednak rywalom trzeba oddać, że nie pękli jak dzień wcześniej Anwil. Wrócili do walki przy wyniku 12:7 dla gospodarzy. Pierwszą kwartę mogli nawet skończyć z czteropunktową stratą, ale Kamila Chanas nie wykorzystał żadnego z wolnych. Zaraz na początku drugiej kwarty Donatas Slanina trafił "trójką" i już do przerwy przewaga Prokomu Trefl oscylowała w bezpiecznych granicach. Śląsk nie mógł się zbliżyć bardziej niż na pięć punktów (np. 39:34).
Początek drugiej połowy to celne rzuty zza linii 6,25 Slaniny i Milana Gurovica. Dzięki temu sopocianie uciekli nawet na 51:39. I wówczas nastąpił niezrozumiały przestój. Piłka przestała się słuchać gospodarzy i nie wpadała do kosza. W 29. minucie prowadzenie stopniało do 52:50! Całe szczęście, że trener Pacesas poprosił o przerwę, a po powrocie koszykarzy na parkiet za trzy trafił ponownie Gurovic.
Rzuty z obwodu tego dnia były silną stroną gospodarzy. Tą bronią został zażegnany także ostatni atak wrocławian. Przy wyniku 68:65 ostatecznie rywali do walki zniechęcił Krzysztof Roszyk, trafiając na trzy.
"Wiara, walka, puchar, mistrzostwo" - tej treści transparent rozwiesili sopoccy kibice w niedzielę. Trzy pierwsze hasła z niego zostały zrealizowane. Czekamy aż ziści się czwarte!
PÓŁFINAŁY:
PROKOM TREFL: Slanina 17 (3), Dylewicz 10 (1), Shakur 9 (1), Sow 9, Gurovic 6 (2) oraz Zamojski 16 (1), Harissis 7 (1), Roszyk 6, Masiulis 4, Serapinas 4, Kisner 2, Łapeta 2.
ANWIL: Koszarek 12 (1), Petrovic 6, Białek 3, Okafor 0, Pluta 0 oraz Dunn 13, Daniels 12 (1), Piechowicz 7, Grudziński 5, Gaidamavicius 4.
Tomas Pacesas zapewniał, że po trzech porażkach w tym sezonie jego podopieczni nie nabawili się kompleksu Anwilu. I miał rację. W półfinale Prokom rozpoczął od prowadzenia 17:0! W inauguracyjnej kwarcie sopocianie zdobyli aż pięć razy więcej punktów niż rywale! Gdyby to był boks, rywal padłby na deski i na nich został. Na parkiecie trzeba spędzić pełne 40 minut. Dlatego Anwil grał dalej, ale już tylko prosząc o najniższy wymiar kary. Pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem mistrzów aż 50:19. Zaraz po zmianie stron Pape Sow dorzucił na 52:19 i była to najwyższa przewaga miejscowych tego dnia.
W trzeciej kwarcie dominacja żółto-czarnych nie była już tak widoczna, a trener Pacesas zmuszony był nawet prosić o czas, ale zwycięstwo ani na moment nie zostało zagrożone. Bardzo dobrą zmianę po raz kolejny na obwodzie dał Przemysław Zamojski. 20-latek zdobył 16 punktów, trafiając 6 z 8 rzutów z gry, w tym raz zza linii 6,25.
Drugim finalistą został ASCO Śląsk, który niespodziewanie pokonał najlepszą drużynę sezonu zasadniczego w lidze, PGE Turów Zgorzelec 78:70 (18:24, 21:17, 17:12, 22:17).
PROKOM TREFL: Gurovic 20 (3x3), Shakur 17 (1), Dylewicz 13 (1), Slanina 11 (3), Sow 5 oraz Masiulis 8 (1), Roszyk 5 (1), Serapinas 2, Kisner 0.
ŚLĄSK: Homan 11, Atkins 10 (2), Robinson 8 (1), Giedraitis 8 (1), Mróz 5(1) oraz Stevic 18, Chanas 5 (1), Diduszko 4, Jancikin 0.
Śląsk po raz ostatni po krajowy puchar sięgał w latach 2004-2005. To właśnie Prokom zdetronizował w kolejnym sezonie wrocławian w tych rozgrywkach. Także w niedzielę sopocianie byli lepsi. Swoją warunki podyktowali od razu od początku gry, obejmując prowadzenie 9:0!
Jednak rywalom trzeba oddać, że nie pękli jak dzień wcześniej Anwil. Wrócili do walki przy wyniku 12:7 dla gospodarzy. Pierwszą kwartę mogli nawet skończyć z czteropunktową stratą, ale Kamila Chanas nie wykorzystał żadnego z wolnych. Zaraz na początku drugiej kwarty Donatas Slanina trafił "trójką" i już do przerwy przewaga Prokomu Trefl oscylowała w bezpiecznych granicach. Śląsk nie mógł się zbliżyć bardziej niż na pięć punktów (np. 39:34).
Początek drugiej połowy to celne rzuty zza linii 6,25 Slaniny i Milana Gurovica. Dzięki temu sopocianie uciekli nawet na 51:39. I wówczas nastąpił niezrozumiały przestój. Piłka przestała się słuchać gospodarzy i nie wpadała do kosza. W 29. minucie prowadzenie stopniało do 52:50! Całe szczęście, że trener Pacesas poprosił o przerwę, a po powrocie koszykarzy na parkiet za trzy trafił ponownie Gurovic.
Rzuty z obwodu tego dnia były silną stroną gospodarzy. Tą bronią został zażegnany także ostatni atak wrocławian. Przy wyniku 68:65 ostatecznie rywali do walki zniechęcił Krzysztof Roszyk, trafiając na trzy.
"Wiara, walka, puchar, mistrzostwo" - tej treści transparent rozwiesili sopoccy kibice w niedzielę. Trzy pierwsze hasła z niego zostały zrealizowane. Czekamy aż ziści się czwarte!
PÓŁFINAŁY:
PROKOM TREFL: Slanina 17 (3), Dylewicz 10 (1), Shakur 9 (1), Sow 9, Gurovic 6 (2) oraz Zamojski 16 (1), Harissis 7 (1), Roszyk 6, Masiulis 4, Serapinas 4, Kisner 2, Łapeta 2.
ANWIL: Koszarek 12 (1), Petrovic 6, Białek 3, Okafor 0, Pluta 0 oraz Dunn 13, Daniels 12 (1), Piechowicz 7, Grudziński 5, Gaidamavicius 4.
Tomas Pacesas zapewniał, że po trzech porażkach w tym sezonie jego podopieczni nie nabawili się kompleksu Anwilu. I miał rację. W półfinale Prokom rozpoczął od prowadzenia 17:0! W inauguracyjnej kwarcie sopocianie zdobyli aż pięć razy więcej punktów niż rywale! Gdyby to był boks, rywal padłby na deski i na nich został. Na parkiecie trzeba spędzić pełne 40 minut. Dlatego Anwil grał dalej, ale już tylko prosząc o najniższy wymiar kary. Pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem mistrzów aż 50:19. Zaraz po zmianie stron Pape Sow dorzucił na 52:19 i była to najwyższa przewaga miejscowych tego dnia.
W trzeciej kwarcie dominacja żółto-czarnych nie była już tak widoczna, a trener Pacesas zmuszony był nawet prosić o czas, ale zwycięstwo ani na moment nie zostało zagrożone. Bardzo dobrą zmianę po raz kolejny na obwodzie dał Przemysław Zamojski. 20-latek zdobył 16 punktów, trafiając 6 z 8 rzutów z gry, w tym raz zza linii 6,25.
Drugim finalistą został ASCO Śląsk, który niespodziewanie pokonał najlepszą drużynę sezonu zasadniczego w lidze, PGE Turów Zgorzelec 78:70 (18:24, 21:17, 17:12, 22:17).
jag.
Kluby sportowe
Opinie (13) 2 zablokowane
-
2008-04-07 18:44
GRATULUJE!!!
Oby sił i szczescia wystarczyło na play-offy!!!:)
- 0 0
-
2008-04-07 20:46
dobre firmy
Kmita Zabierzow!!! Znicz Pruszkow!!! Pelikan Łowicz!!! dobrze ze takie firmy nie graja w koszykowke bo Prokom by nie dal rady , jeden Prokom juz polegl z tymi markami...
hahahahhaa- 0 0
-
2008-04-07 21:59
brawo Prokom!!!
gratulacje Sopotowi za zdobycie Pucharu Polski! A co do pseudokibicow z pilki noznej, to zazdosc ich ogarnia, a Puchar hen daleko... krotkie rece.
Basket, to czysta gra!- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.