- 1 Lechia musi wygrać i poczekać na awans (76 opinii) LIVE!
- 2 Arka narzeka. Trener: Sędzia fatalny (26 opinii)
- 3 Wybrzeże - Polonia. Nowe otwarcie (109 opinii) LIVE!
- 4 Arka: remis, kontuzja, czerwona kartka (138 opinii) LIVE!
- 5 Festiwal trójek Trefla w play-off (12 opinii) LIVE!
- 6 Karatecy na medale MP (6 opinii)
Dopingu!
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Pierwsze wrażenie było niezłe. Trybuny wypełnione, z małymi łysinami po bokach, grają dwie czołowe drużyny w kraju. To znaczy jedna gra, druga próbuje. I co? I CISZA. Widzowie, bo przecież nie kibice, z rzadka coś krzyknęli. Poczułem się, jak w kinie. Gdybym nie był dziennikarzem, a zadeklarowanym fanem, to bym darł się nawet w pojedynkę, ale pewnie od razu by mnie przywołano do porządku: NIE PRZESZKADZAJ. NIE WIDZISZ, ŻE OGLĄDAMY MECZ? Przykre. Ktoś powie, że Klub Kibica dopingował, i to na stojąco. A co miał robić? Położyć się? Członkowie Klubu Kibica nie są od dopingu. Oni są do demonstrowania zaraźliwej, meczowej histerii. Ich fanatyzm, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, ma wciągnąć do zabawy największych oglądaczy, nawet tych bardziej zainteresowanych kanapką, wafelkiem, czy coca-colą. Tak, to prawda. Jest lepiej aniżeli jeszcze niedawno. Kompletne dno było wtedy, gdy na mecz do Sopotu przyjeżdżała kolorowa gromadka z Włocławka, która z łatwością zakrzykiwała miejscowych. Zresztą nawet nie musiała tego robić. Z miejscowych nikt się nie odzywał. Niemal wszyscy patrzyli na włocławian jak na małpy w zoo. A ja chciałbym mieć na Wybrzeżu, takich fanatycznych ultrasów. Nie łysoli z byczymi karkami, ale takich fanów, którzy dla swej drużyny zrobią wszystko, a nawet więcej. Pierwszą lekcję poglądową oglądacze z Wybrzeża przeszli w Salonikach podczas finału Pucharu Europy (oczywiście ci, którzy tam pojechali). Po powrocie z Grecji oglądacze pokazali, że też potrafią coś zaśpiewać, wybębnić. Ten pseudodoping jednak był i jest tylko tłem dla gry Prokomu, a nie stanowi jej części. Nigdy nie słyszałem (może z wyjątkiem kilku spotkań ze Śląskiem), by zawodnicy zespołów gości mówili po meczach, że właśnie grali w sopockim piekle, że nie słyszeli co mówi do nich trener, bo do ich uszu docierał tylko huk trybun, bębnów, piszczałek, że sędziom gwizdki drżały w rękach, bo pod taką presją prowadzili mecze w Sopocie. Rytmiczne sylabizowanie PRO-KOM TREFL przez mniejszą część oglądaczy, czy kilkusekundowe "jeeeee" po punktach Jagodnika, to zdecydowanie za mało.
W "Olivii" oglądacze nie doznali wielkiego olśnienia. W przerwie meczu z Polonią krótki występ dała kilkuosobowa grupa bębniarzy. Był to niespodziewany, efektowny show. Aż żal zrobiło się, że tylko kilkuminutowy. Ale to oglądaczy nie złamało. Po prostu na kilka minut zamiast koszykarzy mieli przed sobą inny obiekt. Zresztą sami koszykarze Prokomu odczuwają głód dopigu swych kibiców. Wszyscy, jak jeden mąż zapewniają, że grają dla fanów, chcą im dać chwilę radości. A co otrzymują w zamian? Żaden z graczy otwarcie nie wspomni o potrzebie większej aktywności publiki, ale jeśli ten i ów mówi, a nawet prosi o gorący doping, to resztę można sobie dopowiedzieć. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie (a może nie chcę), by podczas meczu z Realem pięć tysięcy ludzi z okładem siedziało w "Olivii" jak na stypie. Chyba, że ma być to tajna broń na gości. Ot, przestraszymy ich tępym wzrokiem i gapiostwem.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2004-11-09 21:57
Szkoda że to wszystko to niestety prawda...
zgadzam się z autorem tego reportażu, bo niestey w Gdańsku nie ma prawdziwych ultrasów, aż łezka kręci się w oku gdy spojrzy się na Grecję, czy Izrael, gdzie kibice tworzą tzw. piekło, to jest coś niesamowitego, gdy wbiegasz na halę a doping trafia cie jak grom z nieba i nic poza tym nie słyszysz, nawet własnych myśli. To jest właśnie to. Pokażmy jutro na co nas stać..PROKOM TREFL!!!
- 0 0
-
2004-11-10 05:13
...
Taki klub raczej nigdy (a przynajmniej w najbliższym dziesięcioleciu) nie będzie miał na meczach prawdziwego dopingu. Gwarantuję, że gdyby te parę lat temu, zamiast zakładać nowy klub przejęto upadające gdańskie Wybrzeże - klub ze sporymi tradycjami, to dziś nikt o doping by się nie martwił. Tak samo, gdyby np. wydzielono sekcję koszykówki w Lechii. A tak - zrobili klub, w którym jest garstka ludzi skłonna do fanatyzmu, a reszta po prostu przychodzi popatrzeć czy spotkać się ze znajomymi (zamiast na zakupy do hipermarketu ;) - to i tak duży + dla nich). Po prostu za mało ludzi się z Treflem identyfikuje.
Życzę Treflowi żeby zaszedł w EL jaknajwyżej, może zjawię się w Olivii na kilku spotkaniach, ale na pewno nie będę krzyczeć 'prokom' - chyba, że Rysiek zapłaci mi za reklamę ;)- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.