Rozmowa z Eugeniuszem Kijewskim
Po czwartkowej porażce 61:73 (13:5, 13:29, 22:24, 13:15) z Anwilem Włocławek, w sobotę dla koszykarzy Prokomu Trefla Sopot znów zaświeciło słońce.
Eugeniusz Kijewski, coach sopocian, może być zadowolony. Jego zespół nie tylko zwyciężył 86:72 (19:15, 33:26, 13:11, 21:20), ale dokonał tego w przyzwoitym stylu.
- Czy to był przełomowy moment finałowej rywalizacji?
- Trudno powiedzieć. Zawodnicy mają w nogach 10 miesięcy gry. Gramy o zwycięstwo, ale nie zapominajmy, ile trudnych pojedynków koszykarze mają za sobą. Najważniejsze jest to, że odrobiiliśmy straty i przewaga własnego parkietu znów jest po naszej stronie. Chociaż, jak pokazują te mecze, z tym atutem bywa różnie.
- Co się wydarzyło w zespole pomiędzy czwartkiem a sobotą, że aż tak diametralnie zmienił on swe oblicze?
- Powtórzę jeszcze raz: w grze na maksimum możliwości fizycznych i psychicznych jesteśmy od 10 miesięcy. To też są ludzie, a nie maszyny. Zarówno my, jak i oni, odczuwamy trudy sezonu. W drugim meczu we Włocławku postawiłem na indywidualne możliwości zawodników, którzy do tego zagrali bardzo zespołowo. Wystarczy spojrzeć na liczbę asyst. My 19, oni - 5. W czwartek natomiast grałem szerokim składem, a Anwil postawił na swych podstawowych, wypróbowanych graczy.
- Wygraliśmy efektownie, jednak podstawowi zawodnicy Prokomu spędzili na boisku po 30 i więcej minut. Nie obawia się pan, że może im zabraknąć sił?
- No cóż... Następny mecz gramy w czwartek i do tego czasu muszą zregenerować siły. Wyjścia nie ma. Jesteśmy zbyt blisko celu, by słabości wzięły górę.
- Z kwartetu Damir Krupalija, Jeff Nordgaard, Dusan Bocevski i Kris Lang, tylko ten ostatni w sobotę trafiał za dwa punkty. Rozszyfrował pan grę podkoszowych zawodników z Włocławka?
- Próbowali naszą defensywę rozerwać indywidualnymi akcjami. Im częściej im się to nie udawało, tym bardziej nerwowo to robili. Cieszę się, że w obronie zagraliśmy bardzo agresywnie, do tego z pełną koncentracją.
- Najgroźniejszy wydaje się być młody Łotysz Armands Skele. Co zrobić, by go powstrzymać?
- Ktoś u nich musi zdobywać te punkty. W obu meczach Skele był dobrze dysponowany. Oczywiście nie będziemy go odpuszczać, jednak też nie będziemy przesadzać z poświęcaniem mu szczególnej opieki.