- 1 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (158 opinii)
- 2 Lechia dokonała rzadkiej sztuki w XXI wieku (33 opinie)
- 3 Hokeiści dalej od utrzymania w elicie (20 opinii)
- 4 Wszyscy siatkarze pożegnani. Został trener (10 opinii)
- 5 11-letnia ninja podbija świat (9 opinii)
- 6 Najważniejsze zawody karate w Trójmieście (17 opinii)
Ktoś za to zapłaci...
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Prokom Trefl Sopot - Tau Ceramica Vitoria 66:82 (19:21, 17:23, 6:25, 24:13)
PROKOM TREFL: Gurovic 17, van den Spiegel 17, Best 6, Slanina 5 (1x3), Masiulis 3 (1) oraz Dylewicz 6, Wolkowyski 5 (1), Roszyk 4, Harissis 3 (1), Wagner 0.
TAU: Pablo Prigioni 15, Rakocevic 15 (1), Planinic 12 (2), Splitter 12, Teletovic 12 (2), Mickeal 6 oraz Prigioni 15 (5x3), McDonald 6, Vidal 4, Jasaitis 0.
Wynik meczu otworzył "trójką" Tomas Masiulis. Jak się później okazało było to jedyne prowadzenie tego dnia gospodarzy. Rywale odpowiedzieli pięcioma punktami z rzędu. Również rzuty zza linii 6,25, które, jak się wydawało z liczby podejmowanych prób, miały być kluczem do sukcesu, najczęściej mijały cel. Dość powiedzieć, że z 19 wykonanych, udanych było zaledwie cztery. Aż siedem razy pomylił się Milan Gurovic. Zresztą tego dnia anomalii było więcej. Masiulis uznawany za jednego z lepszych sopockich obrońców przez blisko 20 minut gry nie zaliczył żadnej zbiórki!
Jak należy trafiać z obwodu pokazał Pablo Prigioni. Na początku drugiej kwarty przymierzył dwa razy za trzy, a w całym meczu miał trafionych pięć z siedmiu prób, czyli więcej niż cały miejscowy zespół! Pierwszy symptom nieporadności sopocian, która dopiero miała nastąpić, nadszedł w 12. minucie. Wówczas Mirza Teletovic atakując w pojedynkę trzech rywali aż dwa razy zebrał piłkę z tablicy, a następnie został sfaulowany!
- Liczyliśmy się z tym, że czeka nas ciężki mecz. Tymczasem w trzeciej kwarcie Prokom Trefl zagrał bardzo źle, właściwie nie grał wcale - przyznał Neven Spahija, szkoleniowiec przyjezdnych. Drugą połowę sopocianie rozpoczęli od 0:14, a po siedmiu minutach przegrywali 2:22! "Eugeniusz Kijewski - skandowały trybuny. I nie był to wyraz uznania dla szkoleniowca, wręcz przeciwnie.
- Mieliśmy kłopoty z organizacją gry. Zbyt dużo czasu potrzebowaliśmy na konstruowanie akcji i później już go nie starczało na oddanie precyzyjnego rzutu, często próbowaliśmy z wymuszonych sytuacji. Za mało graliśmy szybkim atakami, a rywalom pozwalaliśmy w ten sposób zdobywać łatwe punkty, czy też rzucać "trójki" z otwartych pozycji - ocenił Kijewski.
W ostatniej kwarcie, w którą wchodziliśmy przy wyniku 42:69, gospodarze ruszyli do obrabiania strat. Ciężar walki na tablicach wziął na siebie Thomas van den Spiegel, który zanotował w całym meczu aż 14 zbiórek, 2 bloki, a z dorobkiem 26 punktów wygrał ranking na najbardziej wartościowego gracza spotkania. 10 punktów w tej kwarcie, czyli więcej niż przez pół godziny zdobył Gurovic. Udane akcje miał Krzysztof Roszyk, którego publiczność przyjmowała z największą życzliwością, a i Filip Dylewicz raz poderwał kibiców, kiedy zanotował przechwyt na środku boiska, wygrał pojedynek biegowy z rywalem i mimo, że był mocno naciskany zaliczył jeszcze "wsad".
- Przez trzy kwarty graliśmy bardzo dobrze. Potem drużynę ogarnęła euforia. Powtórzyła się historia z dwóch poprzednich spotkań, kiedy ostatnia odsłona była wyraźnie najsłabsza w naszym wykonaniu. Nad tym mankamentem musimy popracować - przyznał trener Spahija.
Na dwie minuty i dziesięć sekund przed końcem Prokom zbliżył się na 64:73. Niestety, więcej punktów z gry dla miejscowych już nie było, a i z wolnych padła połowa puli (oba trafił Gurovic, oba spudłował Dylewicz). Tymczasem goście mecz zakończyli trzema celnymi rzutami za... trzy punkty (dwukrotnie Prigioni oraz Rakocevic).
Na pomeczową konferencję prasową trener Kijewski wkroczył w bojowym nastroju. - Nie będzie u nas miejsca dla graczy, którzy przyjechali tutaj odcinać kupony. Nie mam pretensji, że ktoś nie trafi jakiegoś rzutu, ale oczekuję zaciętości, walki, wręcz bicia się na parkiecie - grzmiał szkoleniowiec. Ale konkretów już nie można było się dowiedzieć. Bo z jednej strony "Kijek" mówił, że jeszcze nic nie zostało ostatecznie przegrane, a kluczowy dla przyszłości będzie mecz w Bolonii, z drugiej zauważał, że decyzje podejmować trzeba jak najszybciej. - Tak dalej być nie może - podkreślał. Ale co dalej, już nie usłyszeliśmy. Bo z jednej strony było zdanie "najpierw sam muszę dojrzeć do decyzji", a z drugiej "decyzje muszą zapaść na samym szczycie". Na konkretne pytanie, pozycje jakich zawodników są zagrożone, padła odpowiedź: "trzeba to przeanalizować. Mamy określoną listę nowych zawodników, ale za wcześnie, aby o tym mówić"
Bardziej konkretny był jeden z pracowników klubu. Dzięki temu udało nam się poznać mechanizm podejmowania ewentualnych decyzji. Najpierw rzeczywiście musi się określić trener, jakich zawodników już nie chce i kogo widzi w zamian. Potem musi być zgoda sponsora na... zwiększenie budżetu. - Nie ma kontraktu nie do rozwiązania, ale to wszystko kosztuje tak jak i sięganie po innych koszykarzy. W dodatku szukać trzeba poza Euroligą - usłyszeliśmy.
Z różnych słów trenera można wywnioskować, że najbardziej zagrożeni są gracze obwodowi:
Kluby sportowe
Opinie (38) 1 zablokowana
-
2007-11-09 09:16
po meczu
Fatale widowisko w wykonaniu PROKOMU
moze lepiej odpuscic sobie jeden rok "sukcesow" ZAINWESTOWAC
w mlodych zawodnikow ktorzy chca walczyc na parkiecie.Sklad musi byc zdecydowanie mlodszy.Ogladajac mecze Euroligi i NBA mozna odniesc wrazenie ze to zupelnie inny swiat szybkie rozegranie i walka do konca.
czekam na zmainy- 0 0
-
2007-11-09 09:48
katastrofa z Tau
Kijek wirtuozem faktycznie nie jest, ale z drugiej strony co ma zrobić skoro "gwiazdy" nie potrafia rzucic spod samego kosza albo pudluja tyle wolnych. No i sprawa zaangażowania w grę!!! Jak sie jednemu czy drugiemu nie chce biegac to co moze kijek???
Prokom w 4 kwarcie doszedl Tau tylko i wylacznie ze nam odpuscili. Pod koniec Tau zwarło szyki i 3 trojki z czystych pozycji... a gdzie obrona... wrrrrr- 0 0
-
2007-11-09 10:30
zmiany zmiany zmiany !!
gdyby nie dziewczyny i ich cudowne wygibasy-to bym zadał zwrotu kasy!!fakt ze nie ma obrony i no treningi strzeleckie powinni za kare cala dobe robic.ale chyba rzeczywiscie kłopot zaczyna sie w przygotowaniu w treningu.przeciez to sa gracze ktorzy rzucali pkt.najlepszym.a u nas jakos zapominaj jak sie broni i rzuca.a juz totalnie sie zalamalem jak zoabczylem hukica ktory w pojedynke zalatwil cska moskwa!! zdobyl 25pkt.u nas to tyle rzucil moze w 5meczach.cos jet nie tak z przyogotowaniem i ruchy kadrowe na ławce czas zaczac.z tym ze musi to byc trener z zagranicy,bo jak zatrudnia kogos z ligi to znowu krok w tył.
- 0 0
-
2007-11-09 10:40
powtórka
- 0 0
-
2007-11-09 10:43
Trefl skonczy jak Kager
- 0 0
-
2007-11-09 10:51
powtórka
Przerabialiśmy juz to w niejednej dziedzinie sportowej.
Dobrzy trenerzy, dobrzy zawodnicy - a wyniki dziadowskie.
Jedno jest charakterystyczne w Treflu. Zawsze to samo i mniej wiecej w tym samym czasie. Brak kondycji, brak dyscypliny i otrzymuje baty.
Moze by tak zaostrzyć regulamin dla zawodników? Ostatecznie to zawodowcy. Jaka praca - taka płaca.
Ponadto pilnowanie przestrzegania dyscypliny powierzyc nie trenerowi a jego asystentowi. Nie bedzie kolizji interesów. Trener ma ściągnać njaslodszymi słowami najlepszych do zespołu. Asystent - nie musi sie przejmowac jego obietnicami "lekkiego" życia w drużynie. I cud wtedy bedzie miał szanse sie zdarzyć.
Mamy własnie taki przykład w piłce nożnej, gdzie nareszcie zawodnicy graja na swoim poziomie - zwyczajnych średniaków.- 0 0
-
2007-11-09 10:58
zmiana trenera a nie zawodników
Szkoda że Kijek nie widzi, że zmiany kadrowe trzeba zacząć od niego samego - bez trenera na euroligowym poziomie nie można mieć pretensji do zawodników że nie wiedzą co grać.
- 0 0
-
2007-11-09 11:55
Przecież to trener wybiera zawodników przed sezonem, więc wcałości to jest jego odpowiedzialność!
- 0 0
-
2007-11-09 12:13
KIjek - tylko i wylacznie Kijek
Wg. mnie trzeba w koncu zmienic trenera ktory moglby miec najlepszych koszykarzy tego swiata a wyniki i tak mialby mizerne.
Za dlugo kolega 'Rysia' jest juz w Trojmiescie, dlaczego np. Urlep z malo znanych koszykarzy zawsze potrafi stworzyc zespol ludzi ktorzy walcza, gryza parkiet, graja z sercem?- 0 0
-
2007-11-09 13:10
Za słaby.
No proszę taki J. Hukic w Prokomie za słaby a w Lubljanie rzuca 23 punkty i wygrywają z CSKA. To nie tylko brak zaangażowania zawodników sopockich jest powodem słabej gry. Geniu spójrz na innego pracownika p.Rysia. Ten trener z jajami potrafi wziąć odpowiedzialność na siebie a nie wyrzucać innych. Cóż nie każdy ma klasę Wojtka Stawowego.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.