- 1 Trener Arki przeprasza. Bez pretensji do kibiców (540 opinii)
- 2 Kędziora ma uspokoić T. Zdunka (75 opinii)
- 3 Camilo Mena Ligowcem Maja (20 opinii)
- 4 Zobacz mecz Polek ze światową potęgą (4 opinie)
- 5 Będzie nowa umowa Lechia - Gdańsk (100 opinii)
- 6 Trefl wyrównał w finale (28 opinii) LIVE!
Mecz podwyższonego ryzyka
22 sierpnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat)
Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie Arka Gdynia
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Przepraszam. Nie mam pretensji do kibiców
W sobotę w Gdyni mecz podwyższonego ryzyka. Gościem Arki będzie Śląsk. Wrocławianie trzymają sztamę z Lechią. Może być gorąco. Wystarczy sobie przypomnieć, co działo się w listopadzie 2000, gdy do Gdańska przyjechał zaprzyjaźniony z żółto-niebieskimi "Kolejorz". Jednak spotkanie ze Śląskiem, spadkowiczem z ekstraklasy i obecnym wiceliderem, jest również wydarzeniem stricte sportowym. Dlatego warto, aby towarzyszyły mu zdrowe emocje.- Nie jestem psychologiem, nie potrafię przewidzieć zachowań tłumu, więc nie kryję, że mam obawy. Równocześnie gorąco wierzę w mądrość naszych kibiców, w to, że oni dostrzegają, co klub i GOSiR robią na rzecz zwiększenia wygody na stadionie i atrakcyjności meczów - mówi Jacek Milewski, szef SSA.
Arka wysłała do Wrocławia 500 kart wstępu (po 10 zł). Przedsprzedaż, zalecona przez PZPN, ruszyła na stadionie podczas meczu Śląska z Piotrcovią. Rozeszło się 90 sztuk. Nazajutrz do godziny czternastej następne... sześć biletów, więc podejrzenia prezesa, iż za drużyną WKS przyjadą nie więcej niż dwie setki szalikowców, mogą być słuszne. - Kłopot bardziej dotyczy sympatyków Lechii - kontynuuje Milewski. - To z tej strony może dojść do prowokacji. Są dwie szkoły - jedni mówią zamknąć obiekt dla kibiców z Gdańska, drudzy radzą ich wpuścić. Jestem za drugą opcją, piłka jest dla ludzi. Jednak nie chcę, aby nasz stadion - jak ten w Katowicach - został zamknięty przez PZPN. Dlatego trzykrotnie zwiększymy ochronę, do stu ludzi, będzie dwadzieścia psów i - o czym wszyscy powinni wiedzieć - trybuny będą monitorowane.
To nie klasyczny monitoring, ponieważ na ten trzeba poczekać do listopada, jednak gospodarze przygotowali specjalny system, który błyskawicznie pozwoli wychwycić chuliganów. W związku z festiwalem sopockim policja sugerowała przełożenie gry. Związek uznał, iż na Górnym Śląsku i w regionie łódzkim do podobnych spotkań dochodzi nieporównywalnie częściej, toteż nie znalazł podstaw, aby Gdynia od nich uciekała.
Milewski planował rozprowadzić bilety w Gdańsku, lecz - jak twierdzi - spotkał się z niechęcią działaczy Lechii. - W tej sprawie zadzwonił do nas tylko pan z policji - mówi Marek Bąk, dyrektor OSP. - Nie chcemy sprzedawać biletów, ponieważ nie mamy ani kasy, ani ludzi ani ochoty, aby w przypadku zadym ktoś stwierdził, iż daliśmy wejściówki rozrabiakom. Proponuję poprosić o pomoc MOSiR. To on rządzi przy Traugutta kasami. Istnieje też stowarzyszenie Biało-Zieloni...
W czwartek i niedzielę, przed bramami i w trakcie meczów V ligi, kibice Lechii prowadzili kwestę na rzecz przyjaciół z Wrocławia.
Milewski, nie chcąc zamieszania w Redłowie, nie porzucił zamiaru sprzedaży biletów w Gdańsku. Organizatorzy spodziewają się 6-7 tysięcy na trybunach. Jeśli to się ziści, ciasny obiekt GOSiR, obliczony na 8000 widzów, będzie zatłoczony. Tym bardziej musi być porządek. Miejscowi szalikowcy szykują, a jakże, masę fajerwerków. Ponoć kupili farbę i będą się malować. Fajna sprawa. Nie zabraknie rac świetlnych. Klub już raz, w kwietniu, zapłacił karę (2000 zł) za konieczność przerwania meczu (Lech) z powodu dymu nad murawą, ale prezes nie rozstrząsuje tego wątku. - Nie można wszystkiego zabraniać, szczególnie, gdy efekt jest tak widowiskowy. Może pomoże nam wiatr? Pragniemy jednak zapobiec przeskakiwaniu kibiców na bieżnię. W tym celu zamontujemy na ogrodzeniu specjalne uchwyty na race.
Kto by pomyślał? Z faktami jednak trudno polemizować: od wiosny dosłownie wszyscy chwalą sobie klimat widowisk przy Olimpijskiej. Sobotni mecz będzie wszakże papierkiem lakmusowym odmiany, jaka dokonała się w szeregach ludzi ze słynnej "górki". Czy wyszedł z nich diabeł?