Poniedziałkowe południe
Istvan Nemeth, rozgrywający zespołu koszykarzy Prokomu Trefla Sopot spędził przed komputerem. W internetowym czacie, na stronie www.prokom.trefl.com.pl Węgier odpowiadał na pytania fanów. Kikla razy kibicom udało się zaskoczyć "Istiego", jednak ten wykazywał się refleksem. Odpowiedzi udzielał ze swadą i humorem. Oto zapis najciekawszych pytań i odpowiedzi z wirtualnego spotkania z fanami.
KK: - Zastąpisz
Tomasa Pacesasa w pierwszej piątce?
- Nie wydaje mi się.
Don Juan: - Jak podoba Ci się Sopot i Trójmiasto?
- Lubię Trójmiasto. Mieszkam w Gdyni, a moje ulubione miejsce to restaracja Pueblo. Jestem Węgrem i lubię dobrą kuchnię, z dobrymi ostrymi przyprawami.
Marty: - Jaka atmosfera panuje w drużynie po zawieszeniu Filipa Dylewicza?
- To przykra sytuacja. Wszyscy w zespole bardzo go lubimy, a na parkiecie Filip gra naprawdę znakomicie, ale nikt nie powinien w taki sposób ryzykować kariery...
Don Juan: - Co sądzisz o naszej EBL?
- Spodziewałem się mocniejszej ligi. Jak dotychczas Włocławek jest naszym najtrudniejszym rywalem.
Śrubokręt: - Który z meczów był najtrudniejszy?
- Chyba ten ostatni w Madrycie. Bullock grał niesamowicie. Po prostu skopał nam tyłki...
Przem: - Jaki jest twój życiowy rekord pod względem punktów i asyst zdobytych w jednym meczu?
- W lidze węgierskiej zdobyłem kiedyś 43 punkty.
Śrubokręt: - Z którym zawodnikiem Prokomu najlepiej się rozumiesz na boisku?
- Z Millerem, Jagodnikiem i Ciriciem.
Dziku: - Jak sie dogadujesz z drużyną po pracy?
- Czas spędzam z Ciriciem, bo on jest jedynym tu koszykarzem, który nie ma jeszcze rodziny i jest w podobnym wieku. Reszta drużyny jest... bardziej doświadczona.
Imiex: - Czy zostajesz po trennigach, żeby sobie pograć albo czy można cię spotkać grającego na ulicy?
- Kiedyś grałem w streetball, często po osiem godzin dziennie, zwłaszcza podczas wakacji. Pięciu z moich streetbolowych partnerów zdobyło tytuł mistrza Węgier.
KK: - Podobają Ci się Polki?
- Są równie piękne jak Węgierki. Jednak na Węgrzech dziewczyny są bardziej wyluzowane.