Rozmowa z Joe McNaulem
Po półtorarocznej przerwie Joe McNaull wraca do Prokomu Trefla Sopot. Amerykanin z polskim paszportem podpisał kontrakt do końca sezonu. Jak go przyjmą kibice, koledzy z zespołu? Czy sam będzie zadowolony ze swej dyspozycji po wielomiesięcznej przerwie w grze na wyczynowym poziomie?
- Znowu zagrasz w Prokomie?
- Tak jest.
- Opowiedz o tym, jak doszło do tego, że będziesz miał umowę z sopockim klubem?
- Moja sytuacja w ostatnich miesiącach wyglądała tak, że trochę odpoczywałem i mieszkałem spokojnie w Gdyni. No i doczekałem się propozycji od klubu.
- Ty chciałeś czy klub się zgłosił?
- No, klub. Ale... chciały tego obie strony.
- Cały czas odpoczywałeś? To jak teraz wygląda twoja forma? Pewnie masz nadwagę?
- Nie grałem od maja, więc trochę przytyłem. Na szczęście szybko zbijam wagę i wracam do formy.
- Ile czasu potrzebujesz na powrót do pełnej dyspocji?
- Ciężko powiedzieć. Może dwa tygodnie?
- Ile kilogramów przytyłeś?
- Nieważne. Wyglądam aż tak źle, że mnie o to pytasz?
- Zagrasz w meczu z Partizanem?
- Jest to możliwe. Kilka minut, ale taki występ może mieć miejsce.
- Z Katarzyną Dydek prowadzisz agencję menedżerską. Teraz, gdy wracasz do gry, zawieszacie działalność?
- Nie, nie. Na grę mogę sobie pozwolić, bo agencji nie prowadzę sam. Przy Kasi mam swobodę ruchów. Teraz jednak jestem zawodnikiem. To jest moja najważniejsza... rola.
- Jak zostałeś przyjęty przez trenera i zawodników?
- Nie było żadnego problemu. Z dzisiejszego składu nie znałem jedynie "Ciro" i Istvana.
- A rozmawialiście o tym, co się stało kilkanaście miesięcy temu?
- A co się stało?
- Czy wspominaliście atmosferę towarzyszącą twojemu odejściu do Ionikosu Nea Filadelfia?
- Nie, bo to nie jest ważne. To była moja prywatna decyzja i nie wiem dlaczego wszyscy myśleli, że coś złego zrobiłem. Nigdy nie mówiłem źle o klubie, Sopocie, czy Polsce. Podjąłem taką decyzję, bo miałem swoje kłopoty i potrzebowałem zmiany.
- Wiesz jakie krążyły pogłoski?
- Nie wiem, bo mnie tu nie było.
- No więc było tak, że chciałeś odejść do Grecji, ale miałeś ważny kontrakt. Stanęło więc na tym, że sam musiałeś go wykupić.
- To prawda.
- Ale też twierdziłeś, że nie będzie problemu z zerwaniem twojej umowy z klubem z Sopotu, bo klub nie wypłaca ci rat kontraktowych.
- Jak tak mówiłem?!
- Takie były pogłoski. Teraz masz okazję je zdementować lub potwierdzić.
- Ja tego nigdy nie mówiłem, OK? Plotki mnie nie interesują!
- Zmieńmy temat. Chciałeś wrócić do gry. Miałeś oferty z innych klubów czy tylko Prokom wchodził w grę?
- Inne oferty pojawiały się niemal w każdym tygodniu. I z innych klubów i od innych agentów.
- Także z Polski?
- Z całej Europy. Nie było tak, że mnie nikt nie chciał. Propozycji miałem wiele, tylko nie chciałem ich przyjąć.
- We Wrocławiu występowałeś obok Adama Wójcika. Teraz będziecie rywalizować na pozycji centra. Który z was będzie wychodził w pierwszej piątce Prokomu?
- My nie walczymy o długość gry. Adama znam doskonale, graliśmy razem przez cztery lata. Myślę, że nie będzie tu żadnego problemu. To, jak trener Kijewski nas poustawia, czy Adama jako czwórkę, a mnie jako piątkę, czy odwrotnie, to jest jego decyzja. Jako zespół chcemy wygrać mistrzostwo Polski, awansować do TOP 16 Euroligi. To, czy wyjdę jako pierwszy, drugi czy trzeci center, nie jest ważne. Najważniejsze jest zwycięstwo.
- Ostatnio z trybun często oglądałeś grę Prokomu. Jak oceniasz ten zespół, jak bardzo się on wzmocni po twoim przyjściu?
- Myślę, że mogę wzmocnić tę drużynę. W Prokomie gra wielu klasowych zawodników. Jedynym słabszym punktem jest pozycja centra. Będę chciał pomóc pod koszem, a tego, że zawsze coś tam zrobię, można być pewnym. Moja gra się nie zmieniła. Trenerzy i działacze Prokomu doskonale wiedzą, co mogę zaoferować. A myślę, że zespół potrzebuje właśnie tego.
- Zespół potrzebuje zdrowego McNaula.
- Z moim zdrowiem wszystko jest w porządku. Nie narzekam.
- Umowa jest podpisana do końca sezonu. Chciałbyś tutaj grać dłużej?
- Na razie myślę tylko o tym. Nie wybiegam dalej w przyszłość.
***
Kazmierz Wierzbicki, prezes Prokomu Trefla Sopot: - Na razie mogę mówić tylko o McNaullu. Zawodnik trenuje, chce podpisać kontrakt, uzgodniliśmy z nim wstępne warunki. Jest szansa na podpisanie umowy. Wszystko zależy od jego przygotowania. Decyzja należy od trenera. Tego McNaulla, którego pamiętamy, w żaden sposób nie można porównać do zawodnika, który będzie u nas teraz. Rok czasu nie grał, miał operację, dopiero dochodzi do formy. Nie należy się spodziewać, że w ciągu miesiąca, półtora, będzie to ten sam zawodnik, który grał u nas dwa lata temu. W pewnych elementach jest lepszym koszykarzem od Jamisona, w pewnych - słabszym. Jamison jest świetnym obrońcą i na pewno tak dobrze bronić jak Jamison McNaull nie potrafi. Jeśli chodzi o atak, pełny zakres gry tyłem do kosza, to McNaull ma zdecydowaną przewagę.