- 1 Wszystko o derbach Lechia - Arka (160 opinii)
- 2 Lechia - Arka 2:1. Mena bohaterem derbów (134 opinie) LIVE!
- 3 Półmaraton wrócił. Odzyskał zaufanie? (104 opinie)
- 4 Najgorszy start żużlowców. Czas na alarm? (67 opinii)
- 5 Trefl świetnie otworzył półfinał (14 opinii) LIVE!
- 6 Grad goli. Jaguar oddalił się od awansu (32 opinie)
Pech w nowych butach
5 lutego 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
Rozmowa z Łukaszem Chyłą
Wygrywając konkurs skoku o tyczce wynikiem 4,52 m Monika Pyrek (KL Gdynia) zapewniła sobie minimum na halowe mistrzostwa świata w Birmingham. Wierząc w prawo serii liczymy na podobne osiągnięcie 22-letniego Łukasza Chyły. Sprinter Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego może mieć jednak z tym kłopoty. Brązowego medalistę mistrzostw Europy w sztafecie cztery razy sto metrów z ubiegłego roku, na zgrupowaniu w Spale dopadła kontuzja.
- Bardzo się tym zmartwiłem. Od listopada miałem zaledwie cztery dni przerwy w treningach. Wkładałam w zajęcia maksimum wysiłku, a tu taki pech - opowiada biegacz.
- Co się stało?
- Podczas wybijania się z bloku coś mi strzeliło w stawie skokowym. Lekarze twierdzą, że najprawdopodobniej nie wytrzymało jedno z włókienek. Uraz jest dokuczliwy, bowiem daje znać o sobie co jakiś czas przenikliwym kłuciem i bólem. Zamiast więc trenować, chodzę po lekarzach i biorę udział w zajęciach odnowy biologicznej.
- Kontuzje stawów skokowych często dopadają sprinterów.
- Jeszcze nigdy nie miałem podobnego urazu. Muszę się przyznać bez bicia, że po trosze sam wywołałem wilka z lasu. W środowisku sprinterów obowiązuje niepisana zasada, że w trakcie przygotowań nie wolno zmieniać obuwia. Ja jednak założyłem nowe buty, no i podczas pierwszych zajęć w tych pantoflach miałem pecha.
- Zaczął się dopiero drugi miesiąc 2003 roku, a ty już zmagasz się z kontuzją. Jesteś zabobonny i myślisz, że ten uraz może być początkiem serii nieszczęść w tym roku?
- Nie. Jestem zawsze pozytywnie nastawiony do przyszłości. Moje życiowe motto brzmi "po deszczu zawsze zaświeci słońce". Jestem przekonany, że ten uraz jest zwyczajnym wypadkiem przy pracy. W końcu nogi nie złamałem, a noga widocznie potrzebuje czasu, by ją wyleczyć i zapomnieć o niej.
- Na razie nie mamy co liczyć na to, że pódziesz w ślady Moniki Pyrek i w najbliższym czasie zapewnisz sobie udział w halowym czempionacie w Birmingham.
- Niestety. Musiałem odwołać udział w mityngu w Gandawie. Teraz pozostaje mi trenować w Spale pod okiem Tadeusza Osika, trenera kadry. Treningi z wiadomych względów są nieco mniej intensywne. Z komory kriogenicznej korzystałem już tyle razy, że mógłbym po niej oprowadzać gości. Teraz już nie mogę rozkoszować się urokami leczniczego zimna, gdyż okres startów jest zbyt blisko.
- Czym się zatem można zajmować w Spale po treningach?
- Czasu mam bardzo mało. Kiedy udaje mi się coś wykroić, to albo jestem na odnowie, albo też przygotowuję się do egzaminów z fizjologii. Jestem na trzecim roku studiów AWFiS, i do końca nauki chciałbym zaliczać egzaminy w terminie.
- Do kiedy masz czas na zrobienie minimum na halowe mistrzostwa świata?
- Został mi niemal cały miesiąc. Ostatnią szansą na osiągnięcie wymaganego wyniku będą halowe mistrzostwa Polski, które 1-2 marca odbędą się właśnie w Spale. W biegu na 60 metrów wymagany jest wynik 6,60. Mój rekord życiowy wynosi 6,68. Jestem przekonany, że osiągnę wynik uprawniający mnie do startu w Anglii.
Wygrywając konkurs skoku o tyczce wynikiem 4,52 m Monika Pyrek (KL Gdynia) zapewniła sobie minimum na halowe mistrzostwa świata w Birmingham. Wierząc w prawo serii liczymy na podobne osiągnięcie 22-letniego Łukasza Chyły. Sprinter Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego może mieć jednak z tym kłopoty. Brązowego medalistę mistrzostw Europy w sztafecie cztery razy sto metrów z ubiegłego roku, na zgrupowaniu w Spale dopadła kontuzja.
- Bardzo się tym zmartwiłem. Od listopada miałem zaledwie cztery dni przerwy w treningach. Wkładałam w zajęcia maksimum wysiłku, a tu taki pech - opowiada biegacz.
- Co się stało?
- Podczas wybijania się z bloku coś mi strzeliło w stawie skokowym. Lekarze twierdzą, że najprawdopodobniej nie wytrzymało jedno z włókienek. Uraz jest dokuczliwy, bowiem daje znać o sobie co jakiś czas przenikliwym kłuciem i bólem. Zamiast więc trenować, chodzę po lekarzach i biorę udział w zajęciach odnowy biologicznej.
- Kontuzje stawów skokowych często dopadają sprinterów.
- Jeszcze nigdy nie miałem podobnego urazu. Muszę się przyznać bez bicia, że po trosze sam wywołałem wilka z lasu. W środowisku sprinterów obowiązuje niepisana zasada, że w trakcie przygotowań nie wolno zmieniać obuwia. Ja jednak założyłem nowe buty, no i podczas pierwszych zajęć w tych pantoflach miałem pecha.
- Zaczął się dopiero drugi miesiąc 2003 roku, a ty już zmagasz się z kontuzją. Jesteś zabobonny i myślisz, że ten uraz może być początkiem serii nieszczęść w tym roku?
- Nie. Jestem zawsze pozytywnie nastawiony do przyszłości. Moje życiowe motto brzmi "po deszczu zawsze zaświeci słońce". Jestem przekonany, że ten uraz jest zwyczajnym wypadkiem przy pracy. W końcu nogi nie złamałem, a noga widocznie potrzebuje czasu, by ją wyleczyć i zapomnieć o niej.
- Na razie nie mamy co liczyć na to, że pódziesz w ślady Moniki Pyrek i w najbliższym czasie zapewnisz sobie udział w halowym czempionacie w Birmingham.
- Niestety. Musiałem odwołać udział w mityngu w Gandawie. Teraz pozostaje mi trenować w Spale pod okiem Tadeusza Osika, trenera kadry. Treningi z wiadomych względów są nieco mniej intensywne. Z komory kriogenicznej korzystałem już tyle razy, że mógłbym po niej oprowadzać gości. Teraz już nie mogę rozkoszować się urokami leczniczego zimna, gdyż okres startów jest zbyt blisko.
- Czym się zatem można zajmować w Spale po treningach?
- Czasu mam bardzo mało. Kiedy udaje mi się coś wykroić, to albo jestem na odnowie, albo też przygotowuję się do egzaminów z fizjologii. Jestem na trzecim roku studiów AWFiS, i do końca nauki chciałbym zaliczać egzaminy w terminie.
- Do kiedy masz czas na zrobienie minimum na halowe mistrzostwa świata?
- Został mi niemal cały miesiąc. Ostatnią szansą na osiągnięcie wymaganego wyniku będą halowe mistrzostwa Polski, które 1-2 marca odbędą się właśnie w Spale. W biegu na 60 metrów wymagany jest wynik 6,60. Mój rekord życiowy wynosi 6,68. Jestem przekonany, że osiągnę wynik uprawniający mnie do startu w Anglii.
Wywiady
Opinie (1)
-
2003-03-01 17:34
deszcz
pozdrowienia dla kuzyna.trzymaj sie mistrzu
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.