Małgorzata Dydek, środkowa zespoł koszykarek
Lotosu Gdynia dzięki znakomitej grze w wygranym 87:75 meczu z Dexią Namur została uznana za najlepszą zawodniczkę drugiej kolejki Euroligi. Gdynianka rzuciła 27 punktów (10/14 z gry oraz 7/9 z wolnych), miała 17 zbiórek, a także 6 bloków.
- Na początku drugiej kwarty mistrzynie Belgii uciekły wam na 10 punktów. Niektórzy zaczęli powoli wietrzyć megasensację...
- Wcale nie uważam, że gdybyśmy przegrały ten mecz, byłaby to megasensacja - mówi "Ptyś". - W tym sezonie dysponujemy mocno odmłodzonym zespołem. Dexia, mimo że debiuituje w Eurolidze, ma w składzie bardzo doświadczone zawodniczki. Nie było więc dla nas żadną niespodzianką to, że ten mecz był dla nas trudną przeprawą.
- Najwięcej kłopotów sprawiła wam Polka. Krystyna Szymańska-Lara nie tylko nadwała ton grze Dexii, ale też zdobyła aż 24 punkty.
- To jest styl gry Krysi. Ona dużo nie kombinuje, tylko znakomicie wykorzystuje swą sprawność fizyczną, zwrotność, skoczność. Krysia ma za sobą kilka kontuzji. Nie widać po niej ani tego, ani tego też, że jest doświadczoną zawodniczką. Ona jest jak wino. Im starsza, tym lepsza.
- Czy po tym pierwszym meczu wiesz na co w tym sezonie Euroligi stać będzie Lotos?
- Mamy w składzie młode, zdolne zawodniczki, ale widać, że są one nieograne. Myślę, że jeszcze trochę czasu będzie musiało upłynąć nim młodsze koleżanki przystosują się do stylu gry obowiązującego w Eurolidze. Do gry szybkiej i agresywnej.
- Jaką masz zasadniczą radę dla młodzieży?
- Grać rozważniej. To wcale nie oznacza wolniej.
- Co przez to rozmumiesz?
- Zdarza się, że młode zawodniczki starają się robić pewne rzeczy na siłę. Przepychają się pod kosz, mają straty. No i więcej agrsywności i koncentracji w obronie. Wygrałyśmy, ale jest z czego wyciągać wnioski. Niemniej gołym okiem widać to, że każda z tych zawodniczek ma talent i jest na czym budować zespół.